-Matt.. tak cholernie się o ciebie bałam. Nie odzywałeś się- przeszły mnie ciarki.- Boże.. ja..nie wyobrażam sobie tego..
-Ciiiii-uspokajał mnie.- Już dobrze...nic mi nie jest.
Obraz zaczął mi się rozmazywać, czułam jak łzy zbierają się w kącikach a moje policzki płoną. Było mi tak źle z tym, że przed chwilą na niego krzyczałam.
-Nie cierpię, jak ludzie których kocham cierpią- pociągnęłam nosem, czując jak po policzku spływa mi łza.
-Ejjj skarbie, nie płacz- uśmiechnął się.- Wszystko jest dobrze. Zszyli mi ranę, zostawili na chwilę i wypisali. Wszystko jest w porządku. Trochę boli, ale hej... jestem tutaj.
Pochylił się delikatnie, muskając czubek mojego nosa ustami. Pokiwałam lekko głową, na znak że rozumiem.
-Jak się tu dostałeś?- zapytałam.- Chyba nie przyjechałeś swoim samochodem?!
-Nie- zaprzeczył.- Kolega mnie podrzucił. Wróci po mnie za godzinę, ma jakieś sprawy do załatwiania...Przymknęłam oczy. Jak mogłam być taka głupia. Podczas gdy on, siedział w szpitalu ja prawie go zdradziłam. I to z kim? Z Archerem.
Nic mnie nie usprawiedliwi. Nie powinnam była, siedzieć z przyrodnim bratem na tym balkonie. Byłam wtedy zła i przygnębiona, a jeśli gdzieś podskórnie chciałam się zemścić na moim chłopaku, to prawie mi się udało. A on wtedy, potrzebował mnie. Gdzie ja byłam w tamtym momencie?
Jasna cholera!
-Potrzebujesz czegoś?- zapytałam.- Wody? Coś do jedzenia? Przyniosę ci.
Pokiwał przecząco głową.
-Chcę tylko, żebyś tu była- wyszeptał.- Chcę ciebie.
-Połóż się- poleciłam.- Będzie ci wygodniej.
Chłopak, bez oporów przyjął moją prośbę.Założył wcześniej koszulkę, z moją małą pomocą. Chociaż zapierał się, że da radę zrobić to sam, wolałam mieć swój udział. Ułożył się na poduszkach powoli i delikatnie, lecz mimo wszystko sprawiało mu to ból.
-Chodź tutaj- mrukną, pokazując swój prawy bok. Wykonałam jego polecenie, starając się ułożyć tak, aby nie sprawić mu bólu. Objął mnie delikatnie, a jego klatka piersiowa zaczęła unosić równomiernie.-Boli?- zapytałam.
-Trochę...-skomentował.- Chciałem do ciebie zadzwonić, ale nie miałem telefonu.
Pokiwałam głową.-Przepraszam, ze na ciebie nakrzyczałam- westchnęłam.
Matt zaczął kreślić kółka na moich plechach. Czułam się przy nim bezpiecznie i dobrze, choć moje sumienie, wypominało mi parę sytuacji.-Kocham cię- wyszeptał w moje usta.
-Ja ciebie bardziej- odszepnęłam, całując go najczulej jak tylko potrafiłam.
=====
Wieczorem siedziałam z mamą i Katty w salonie. Archer, grzebał przy swoim aucie a garażu, co było miłą niespodzianką. Jednocześnie był i nie był wśród nas, a taka opcja bardzo mnie satysfakcjonowała. Zajadałyśmy się lodami i ciastkami, oglądając wystroje sali. Mama i Adam, wciąż na nic się nie zdecydowali, dlatego katalog był przeglądany pięćdziesiąt razy dziennie.
Kiedy moja mama poszła uzupełnić zapasy słodyczy na stole, rudowłosa spojrzała na mnie.-Jak się mają sprawy z Mattem?
Prawie zadławiłam się lodami, słysząc to pytanie.
-Dobrze... wszystko okej.
-Jesteście razem?- zapytała bez ogródek, a jej oczy zabłysły nieznanym blaskiem. Była podekscytowana.
-Przyjaźnimy się- skłamałam, naturalnym tonem.Tak będzie lepiej.- Lubimy się.Pokiwała głową, na znak ze rozumie.
-Ale byłaś przez niego smutna..pamiętasz?-Taak- potwierdziłam.- Jest dla mnie ważny. Pomógł odnaleźć mi się w szkole, dogadujemy się.. nie dogadaliśmy się ostatnio. Stąd te problemy. Ale już wszystko dobrze.
Wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przy tym beztrosko.
-Fajnie by było, gdyby wam się udało- stwierdziła.- Wyglądacie ze sobą dobrze. To widać, że..nadajecie na tych samych falach- zaśmiała się dźwięcznie.-No cóż...- zaczęłam, ale nie umiałam dokończyć swojej myśli.
-Kiedyś, bardziej obracał się w moim towarzystwie- wyznała.- Wszystko u niego dobrze?
-Tak, tak- potwierdziłam.-Dawno z nim nie rozmawiałam- zauważyła, mówiąc bardziej do siebie niż do mnie.- Musze z nim porozmawiać! W najbliższym czasie, to zrobię-zaręczyła, przykładając dłoń do serca.- Już ja mu powiem, jaka z ciebie niezła babka!
Zachichotałam.
-To urocze, ale Matta nie będzie w szkole przez najbliższy czas.
Katty zmarszczyła czoło.
-Dlaczego?
Opowiedziałam jej w skrócie historię, związaną z regałem w sklepie prowadzonym przez jego mamę. Dziewczyna wysłuchała do końca, jednak nie odezwała się ani słowem. Zamyśliła się, kładąc palce przy policzku.
-Na pewno?- zapytała.
-Co na pewno?- zdziwiłam się.
-Powiedział ci, że to sklep prowadzony przez jego mamę?- dopytywała.
Poprawiłam się niespokojnie na miejscu, nie wiedząc dlaczego ma jakieś podejrzenia.
-Taaak- odpowiedziałam wolno, odkładając pusty pucharek po lodach waniliowo-czekoladowych na stół.- Czasem pomaga im, jego ojciec. Ale pracuje w różnych porach więc...
-Reed- powiedziała poważnie.- Mama Matta, nie pracuje w sklepie. Nigdy nie pracowała. Ona nigdzie nie pracuje.
YOU ARE READING
Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]
Teen FictionPREMIERA: 5.06.2023 r Reed DiLaurentis przez całe swoje siedemnastoletnie życie pragnęła jedynie szczęścia ukochanej mamy, bez wahania więc zgadza się na przeprowadzkę do domu przyszłego ojczyma. Adam Hale jest dobrym człowiekiem, dlatego dziewczyna...