- Skarbie?- zaczęłam chwilę później

- Mmm?

- Dalej jesteś na mnie zły?- zapytałam nie zaprzestając potajemnej torturze.

- Zależy.- odpowiedział

- A od czego?- dodałam wyplątując dłoń z jego włosów.

- Od tego, czy poświęcisz mi jeszcze troszkę swojego drogocennego czasu, czy nie.- odpowiedział zielonooki i uśmiechnął się lekko, przez co jego profil nie wyglądał tak surowo, jak wcześniej. Ja również się uśmiechnęłam i nachyliłam nad nim.

- Mogę ci poświęcić więcej, niż troszkę.- szepnęłam i przygryzłam płatek jego ucha.

- Nie prowokuj mnie.- polecił mężczyzna w końcu otwierając oczy i wzrokiem łowcy wpatrując się w jakiś punkt na przeciwko.

- To przestań przynudzać.- odpowiedziałam, po czym poklepałam go lekko po ramieniu i usiadłam obok przeciągając się. Chwilę później wstałam z łóżka i zrobiłam kilka kroków w kierunku pierwszej z szaf odliczając przy tym w pamięci do pięciu. Tak, jak się spodziewałam, gdy tylko skończyłam liczyć, poczułam ucisk na ramieniu. Ze zwycięskim uśmiechem powoli odwróciłam się do kłamcy.

I to był błąd.

Praktycznie od razu psotnik przewiesił mnie przez ramię przytrzymując przy tym moje nogi. Zaczęłam wiercić się, choć przy ataku śmiechu, którego zostałam ofiarą, to wcale nie było takie łatwe.

- Ja przynudzam?- mruknął czarnowłosy wychodząc z pokoju

- Loki, puszczaj mnie!- rozkazałam uderzając dłonią w plecy mężczyzny, jednak na nim to nie zrobiło najmniejszego wrażenia.- Loki, do jasnej cho...- moje słowa przerwała ręka Boga kłamstw, która dziwnym trafem wylądowała na moim pośladku. Pisnęłam zaskoczona, a moje zakłopotanie spotęgował śmiech Lokiego. -toś ty taki?- pomyślałam i przygryzłam wargę w szatańskim uśmiechu. Wymierzyłam odpowiednio cel i... Po korytarzu rozległ się dźwięk kolejnego klapsa.

- Au!

- Sam tego chciałeś.- odpowiedziałam śmiejąc się, ale nagle zauważyłam, że znajdujemy się w zupełnie innym miejscu. Niepewnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, ale prócz pustych, złotych ścian nic nie widziałam. Mimo wszystko poczułam dziwny zapach. Jakby... chloru?

- A teraz weź głęboki wdech.- zakomunikował mężczyzna

- Co? Ale czekaj!- krzyknęłam, gdy tylko poczułam, że tracę kontakt z kłamcą. W ostatniej chwili zdążyłam zaczerpnąć trochę powietrza, bo potem była już tylko zimna woda.

Ten idiota wrzucił mnie do basenu!

-o nie, tak się bawić nie będziemy.- pomyślałam i postanowiłam nie wypływać na powierzchnię. W ogóle nie wykonałam nawet najmniejszego ruchu dla zaoszczędzenia tlenu. Nie zdążyłam nawet doliczyć do trzydziestu, a pod wodą rozniósł się stłumiony plusk. Chwilę później poczułam czyjeś ręce obejmujące mnie w talii i pod kolanami. Gdy tylko wynurzyliśmy się na powierzchnię, wzięłam głęboki wdech i przytuliłam się do piersi Lokiego. Nie musiałam nawet otwierać oczu, aby wiedzieć, że to on.

- Viv? Nic ci nie jest?- zapytał od razu bóg kłamstw z wyraźną troską w głosie. Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy ignorując dokuczliwe szczypanie od wody, po czym popatrzyłam w zielone tęczówki. Psotnik patrzył na mnie ze zmartwieniem i... strachem? Przez to na początku zrobiło mi się głupio z powodu mojego niedojrzałego zachowania, ale potem przypomniałam sobie, dlaczego zostałam do tego zmuszona.

Nie wytrzymując dłużej zaczęłam się śmiać. Loki jeszcze przez chwilę trzymał mnie, ale później najwidoczniej zrezygnował z tego, bo postawił mnie na dnie i ruszył w kierunku brzegu. Na szczęście woda spowalniała go na tyle, abym zdążyła do niego podpłynąć.

Bóg w krainie cieni || ZakończoneWhere stories live. Discover now