-Katty- przewróciłam oczami- Mówiłam, żadnych dopasowanych. 
-Przymierz- zaśmiała się, wertując wieszaki i lustrując szybko każdą z kiecek. 

Zrezygnowana pognałam do przymierzalni. 

Siedziałyśmy tu już godzinę i nie kupiłyśmy nic. No chyba, powinnam liczyć spodnie i torebkę, które upolowała rudowłosa. A miały być to ślubne zakupy. Mrucząc pod nosem, nałożyłam na siebie ubranie. Cóż, może i była ładna, miała piękny kolor i została dobrze wykonana, ale nie była dla mnie. Nie lubię takich, więc po paru minutach po prostu odwiesiłam ją na wieszak.

-Ej, a ty co tu robisz?- pisnęła moja towarzyszka. Kolorowe suknie zwisały jej z przedramienia.
-Mówiłam Ci, ona nie była dla mnie- powiedziałam znudzona.
-Mogłaś mi się w niej pokazać- burknęła.

-Wybacz- uśmiechnęłam się- Znalazłaś coś ciekawego?- zmieniłam temat.

Jej oczy rozbłysły. Wpakowała mi w rękę dwa wieszaki. Na jednej wisiała biało granatowa kreacja z bogato wyszywanym gorsetem. Druga zaś miała czarną górę, bez ramiączek i luźny, asymetryczny dół w kolorze ecru. Wzięłam głęboki oddech, przerażona wizją ponownego mierzenia sukienek.
Nie, żebym miała coś do zakupów. Po prostu nie lubię z nimi przesadzać. Jeśli wiem co mam kupić, chcę wejść do sklepu i jak najszybciej stamtąd wyjść, z kupionym ubraniem. Tyle.  Jednak takie rzeczy nie przejdą z rudowłosą. Przesiedziałam w przymierzalni dziesięć minut, by przez następne dwadzieścia oglądać prezentacje przyjaciółki. Katty wyglądała bosko w każdej z kiecek, jakie na siebie założyła. 

-Wyglądasz...wow!- skomentowałam.

-Czy ja wiem..- mruknęła, obracając się wokół własnej osi- Ten kolor..sprawia, że wyglądam blado.

-Wydaje ci się- odpowiedziałam- Idealne współgra z Twoimi oczami.
Dziewczyna uśmiechnęła się i zniknęła za kotarą. 
-A ta?- zapytała po chwili.
Pudrowy róż, opinający sylwetkę i uwydatniający jej biust prezentował się rewelacyjnie.
-Dobra, ta jest lepsza- zaśmiałam się, siadając na podłodze.  Zaczynały boleć mnie nogi. 
-Nie jest zła.. -stwierdziła z werwą- Cóż, pomyślimy. Idziemy coś zjeść?

-Jasne- ucieszyłam się- To co? Jedną już mamy z głowy?

Kat spojrzała na mnie po czym z rozbawieniem powiedziała.

-Reed, ja żadnej dziś nie kupię. Przyjdziemy tu za parę tygodni, kiedy będzie nowa kolekcja.

Zniknęła za krwistoczerwonym materiałem a mnie zakręciło się w głowie.

****


-No więc?- zapytała, kiedy siedziałyśmy w jednej z knajpek w centrum handlowym- Jak w szkole?

-Przyzwoicie- odpowiedziałam, krojąc naleśnika z owocami- Jak to szkoła..jest większa niż moja poprzednia, co za tym idzie więcej ludzi.. ale jest okay.

Poza Brittany, Alice i całą świtą pustoblondów.
No i grupy Archera. 

-Moi znajomi pytają kiedy zjesz z nami lunch- popatrzyła na mnie spod rzęs, sącząc zimny napój. 

-Ohh...-westchnęłam. Lubiłam ich towarzystwo, siedząc na murku szkolnym i słuchając o czym rozmawiają. Często o coś pytali, tak żebym miała swój wkład w rozmowę. Ale od niedawna wolę jeździć do pobliskich barów i knajpek z Mattem- Ja.. no cóż, ostatnio jem z kolegą. 

-Matthew Cross, tak?

-Skąd wiesz?- zdziwiłam się, a ręka z widelcem zamarła w pół drogi do moich ust. 

-Już kiedyś z nim jadłaś, więc myślę że dalej chodzi o niego- uśmiechnęła się- Jaki jest? 

Zarumieniłam się. 

-Sympatyczny.
Rudowłosa przewróciła oczami z rozbawieniem.

-Woah, woah, woah..- zaśmiała się w głos- Nie zasypuj mnie tyloma informacjami na raz. Kręcicie ze sobą? 

Prawie udławiłam się kęsem. 

-Co!? Nie! Po prostu się kolegujemy- zaoponowałam, starając się zbytnio nie oddawać się wspomnieniom jego ust i hipnotyzujących oczu. 

-Jasne, jasne..-machnęła ręką- Znam ten uśmiech.

To ja się uśmiecham? 

-No dobra- zawyrokowała, nabijając na widelec kawałek pomidora- Powiesz mi jak będzie to coś konkretnego?

-Powiem- obiecałam. 
W sumie fakt, że się całowaliśmy tak na prawdę nic nie znaczył. Nie jesteśmy parą, a przynajmniej nie oficjalnie. 

-Co tam u Archera?- zapytała 

Tego tematu trochę się obawiałam.

-No..hm..-mruknęłam- Nie wiem.

-No tak..- zapanowała chwilowa cisza- Jest nieznośny?

-Zwykle nie ma go w domu- dziabnęłam kawałek brzoskwini widelcem- Może to i lepiej. Ale..gdzie wtedy jest?
Wzruszyła ramionami.
-Nie u nas- skomentowała- Nie odwiedza nas, od czasu..

-Od śmierci Kelsey?- spojrzałam na nią
-Nie..cioci- szepnęła 

-Przykro mi- powiedziałam. W jej oczach przemkną ból rozczarowania. Byli kiedyś blisko, a teraz oddalili się od siebie. 
-Ostatnio- zaczęłam- Przy jakiejś wymianie zdań, powiedziałam że mi przykro..z powodu Kelsey. 

-Żartujesz?!- ożywiła się. Tym razem w jej oczkach widać było przerażenie- Boże, nic ci nie jest? 

-Co?- zdziwiłam się-Nic, ale czemu sądzisz że powinno coś być? 

-Reed, każdy kto ją wspomni..- nabrała powietrza-.. zwykle dostaje za swoje. 

Szczęka opadła mi na podłogę. Wiedziałam co kryje się za ostatnimi słowami.

-Archer się nie patyczkuje- stwierdziła- Nie będzie patrzył czy jesteś facetem czy dziewczyną. Jej tragiczna śmierć wywołała poruszenie, ale on..on nie może tego znieść. Na każdą wzmiankę o niej, reaguje tak samo. Atakiem.

Zmroziło mnie. Poczułam dreszcz na plecach. 

-Zrobił ci coś? 

-N-nie- zająknęłam się zestresowana- Po prostu odszedł bez słowa i tyle..

Popatrzyłyśmy na siebie. Jednak coś w jej spojrzeniu bardzo mnie zaniepokoiło. 


Nie mogę Cię (nie) kochać [PREMIERA 5.06.2023]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz