Bonus od życia

3.4K 287 49
                                    

Pięć lat później...

Alex:

-Maaaamoooo-słyszę za sobą, kiedy schodzę po schodach.-Jestem głodny.

Co jak co, ale bycie matką jest kurde trudne.

-Ja też jestem głodna-przyznaję.

-Możemy zrobić coś razem!-proponuje Justina, a ja się zgadzam.

Ja i Leo gotować nie umiemy... Więc mamy od tego sześciolatka.

-Yuki jeszcze śpi?-pytam, kiedy schodzimy na dół.

-Nie, rozmawiała z ciocią przez telefon-wyjaśnia Justin.-Czemu ona nigdy nic z nami nie robi?

-Bo się lubi obrażać-mówi Leo, który też schodzi na dół.-Jak twoja mama.

-Nie obrażaj mamy!-mówi specjalnie podniesionym głosem Justin.

Śmieję się cicho, a w tym czasie Justin schodzi na dół. Odwracam się w stronę Leo i kładę mu ręce na klacie.

-Idź do niej zobaczyć-proszę.

-Przecież nic jej się nie dzieje. Nie dostała tableta i jest obrażona. Na pewno nie będzie wszystkiego dostawać.

Przełykam głośno ślinę i próbuję unikać wzroku Leo, żeby nie wiedział, o czym pomyślałam.

-Alex, nie jestem twoim ojcem, jestem inny-mówi. Czyli oczywiście odczytał z mojego zachowania o co mi chodzi.

-Przepraszam-szepczę.

-Nie przejmuj się.-Całuje mnie w czoło.-Wracaj do Jusa, a ja idę do Yuki.

Kiwam głową.

-Dzięki-mówię i schodzę na dół.

-Co robimy do jedzenia?-pyta mnie Justin.

-Może zrobimy naleśniki z Nutellą, dla taty, hm?-proponuję, a Justin się ze mną zgadza.

Wyciągamy wszystkie potrzebne rzeczy, Justin łączy je razem, a ja smażę naleśniki, bo jak na razie Justinowi na taką rzecz nie pozwolę.

Kiedy naleśniki są już gotowe, idziemy z nimi do jadalni, w której siedzą już Leo i Yuki. Znaczy, Yuki siedzi na Leo i rozmawiają ze sobą o czymś. Moja córka słodko wygląda w tej za dużej piżamce, którą teraz ma na sobie.

Urodziła się półtorej godziny po Justinie, do tego trafiła do inkubatora. Zawsze była tą mniejszą, której trzeba poświęcić więcej uwagi, ale nawet sam Justin to rozumiał i robił. Yuki się po prostu jakaś taka urodziła, że łatwo ją zranić. Nie wiem, po kim to ma, bo na pewno nie po mnie i Leo. Musieli mnie zgwałcić kilka razy, żeby naprawdę mnie zranić.

-W pokoju był pająk-mówi, na mój widok.

Udaję zaniepokojoną i kładę naleśniki na stole.

-Boże, dobrze, że tata zjawił się w odpowiednią porę, bo myślę, że ten pająk by cię zjadł.

Yuki kiwa głową.

-Ty się mamo lepiej zastanów, co mówisz-przyznaje Leo.-Był potworem. Sam się go bałem, a co dopiero moja mała Yuki.

-A ja się nie boję pająków!-krzyczy Justin, biorąc z talerza jednego naleśnika.

-W takim razie następnym razem ty go zabijesz-mówi Leo i wszyscy zaczynamy jeść.

Mogę spokojnie stwierdzić, że właśnie o takiej rodzinie marzyłam zawsze.

Charlotte:

-Mamo, widziałaś moje szminki?-słyszę pytanie mojej najstarszej córki z łazienki.

A w sumie to mogłam się spodziewać, że moje dziecko w wieku czternastu lat będzie się chciało malować.

-Tylko dziwki się malują-woła Kyle, ze swojego pokoju.

Nic nowego.

-Masz karę na komputer na tydzień-krzyczę do niego.

Kyle nagle wychodzi z pokoju.

-Dlaczego zawsze to ja muszę obrywać za takie teksty?-pyta głośno, z poirytowaniem.-To ona jest chora psychicznie!

-Pamiętaj, że gdybyś nie powiedział pół roku temu, że jedyną najlepszą przyjaciółką Kylie jest żyletka, prawdopodobnie nie dostawałbyś teraz kar-mówię, dalej niewzruszona. Przyzwyczaiłam się.

-Od kiedy płaci się za prawdę?-pyta.

-Ty chyba nie widziałeś, jak ktoś się tnie, w takim razie-zauważa Charlie.-Do pokoju-mówi do niego.-W tej chwili. To, że mam daje ci zwykłe kary nie oznacza, że ja też.

-A co? Uderzysz mnie?-pyta i kręci głową na wszystkie strony.-Będziesz się bawił w ojca cioci?

Kiedyś o tym usłyszał i cały czas o tym mówi. A ja, jak Boga kocham, skrzywdzę go, jeśli zacznie kiedyś ten temat przy Alex.

-Nie. Nie uderzyłbym swojego dziecka. Ale przecież mógłbyś sprzątać w Syco Music. Simon na pewno ucieszyłby się z pomocy. A ja jakby to nie pomogło, zamieszkałbyś w Polsce z ciocią Annabelle i jej mężem, który na pewno znalazłby dla ciebie coś do roboty.

Charlie wygrał. Oczywiście.

-Chciałbym mieć innych rodziców-mamrocze Kyle i idzie do swojego pokoju.

-Nie musicie mnie przed nim bronić-mówi Kylie, patrząc się na nas z delikatnym przerażeniem.

-Ky, twój brat dobrze wie, że jesteś chora, a ciągle próbuje zrobić ci na złość. Nie możemy na to pozwolić-zauważa Charlie, a później zwraca się w moją stronę.-Sia poszła spać, więc z nią zostanę. Czuje się już lepiej.

-Świetnie.-Wzdycham.-Chodź, Kylie.

Dziewczyna kiwa głową i wychodzi z łazienki. Ubieramy się w cieplejsze ciuchy i idziemy do auta.

-Powiedz lekarzowi, żeby dał ci coś lepszego na noc-proszę ją, kiedy jesteśmy już w środku.

-A ty nie możesz tego zrobić?-pyta Kylie.

-No mogę.

Chciałabym, żeby Kylie choć trochę była samodzielna.

Pamiętam, jak dwa lata temu wychodziłam z gabinetu psychologa, ze łzami w oczach i kartką w ręce. Kartką, na której pisało coś, co nigdy nie powinno pisać. Kylie Emily Lenehan-Nerwica natręctw...

Płakałam. Długo. Kylie nie rozumiała. Zdawało mi się, że nikt tego nie rozumie. Kyle dalej tego nie robi. Moja córka zrozumiała dopiero wtedy, kiedy pewnej nocy nie mogła zasnąć, bo chodziła po domu, żeby sprawdzać, czy światło jest wyłączone, a później myła ręce. Wtedy zrozumiała. Depresja siedziała tylko w mojej głowie, a nerwica... Kylie od dwóch lat nie funkcjonuje normalnie. Ale jest dzielniejsza niż ja. Zawsze była. I cieszę się z tego powodu. Próbuje normalnie żyć i nawet dobrze jej to wychodzi.

-Dziękuję, że mnie tak bronisz...-szepcze Kylie.

-Kocham cię-przyznaję.

-Ja ciebie też.

---

Kocham ten bonus. XDDD

Chciałam Wam tylko wyjaśnić, co się stało z Kylie. :D

Może jeszcze kiedyś taki bonus będzie...

W mediach Adam.

Love Ya,

Klarissa xx

stay with me • bamWhere stories live. Discover now