Rozdział 8

3.7K 270 40
                                    

Charlotte:

Rano budzę się jak zawsze wcześnie, żeby przygotować dzieci do wyjść do szkoły. Muszę sobie również kupić bilet do Polski-chcę wyjechać już dziś. Im szybciej zacznę działać, tym lepiej.

Postanowiłam, że najpierw polecę do Poznania i osobiście poinformuję Remo o tym, że nie będzie nas na trasie, po czym porozglądam się po okolicy i zapytam naszych fanów, czy jej tam nie było. Następnego dnia polecę samolotem do Warszawy i też zrobię to samo, tylko że prawdopodobnie będzie mnie można zobaczyć w różnych sklepach... Na samym końcu polecę na trzy dni do Krakowa i tak będę w trzech największych polskich miastach przez pięć dni. Idealny pomysł.

Wstaję z łóżka i jak zwykle idę obudzić bliźniaki. Charlie jeszcze śpi, ale to w końcu ja jestem matką, czy coś. Od zawsze się nimi zajmuję od rana, więc wielkiej różnicy mi to nie robi.

-Cześć, mamo-mówi do mnie Kyle na przywitanie. Moje dziecko już nie śpi? Że co? To jakieś żarty, ukryta kamera, czy coś?

-No cześć, Kyle.-Uśmiecham się do niego i idę po jego mundurek szkolny.-Co ty tak wcześnie wstajesz?-pytam.

-Bo mi się nie chcę spać-marudzi.-Jestem tak szybko wyspany. Gdybym tylko mógł korzystać z laptopa rano...

-Nie możesz, Kyle. Nie ma takiej opcji. Byłbyś tak zapatrzony w grę, że nic byś nie zrobił.

-Ale...-zaczyna.

-Żadnego "ale", nie kłóć się ze mną-mówię stanowczo. Szczerze to trudno nie ustąpić własnemu dziecku jeśli cię o coś prosi, ale czasami trzeba być konsekwentnym.

Kyle kiwa głową, z lekkim zakłopotaniem na twarzy.

Siadam teraz na łóżku Kylie i delikatnie nią potrząsam.

-Wstawaj, kochanie-mówię cicho, a Kylie kręci głową, na co się uśmiecham. Pochylam się i całuję w czoło.

-A jak będę się źle czuła w szkole?-pyta mnie.

Trochę jakbym słyszała siebie. Tylko mi takie teksty zaczęły się w wieku trzynastu lat.

-To powiesz pani, a ona do mnie zadzwoni i ja po ciebie przyjdę, okay?

Kylie lekko kiwa głową i siada na łóżku. Idę teraz po jej ciuchy. Kiedy odwracam się, żeby podać mundurek Kylie, widzę, że w drzwiach stoi Charlie i się uśmiecha.

-Cześć, tato-mówi Kylie i do niego macha.

-Cześć, kochanie.-Charlie też się uśmiecha, podchodzi o dziewczyny i całuje w policzek.

-Dobra, bliźniaki, ubierać się i do mycia zębów-oznajmiam.

Po wszystkich tych "bardzo ważnych" czynnościach idę odprowadzić dzieci do szkoły. Kiedy mam już odchodzić, Kylie łapie mnie za rękę.

Uśmiecham się do niej.

-Wiesz, jak mówi wujek Leo, kiedy ktoś się czegoś boi, czy coś w tym guście?-pytam, klękając przed córką.-Stay strong. Więc stay strong, Kylie.

Niby uważam, że to gówno prawda, ale niby co mam jej powiedzieć? To, co mi zawsze mówiła mama, kiedy się bałam i Ana ją o tym informowała? Tak? Mam jej powiedzieć, że nic jej nie będzie i musi się dalej uczyć, żebym mogła być z niej dumna? Nienawidziłam tych słów. Z Aną było inaczej; rozumiała mnie przynajmniej w małym stopniu. Ale mama... Mama nigdy mnie nie rozumiała. Dalej nie rozumie.

Kylie się uśmiecha i jeszcze mnie przytula. Macham jej na pożegnanie, kiedy znika w drzwiach budynku.

Martwię się o nią. Dobra, Charlotte, to pierwszy raz. Poczekaj jeszcze. Charlie na pewno powie, że dramatyzujesz. No i Charlie niestety będzie miał racje. Ale nie przeżyję, jeśli moje dziecko będą spotykać takie rzeczy, jak mnie. Na samo wspomnienie tych strasznych chwil w moim życiu chcę mi się płakać.

Po piętnastu minutach jestem już w domu, a Charlie siedzi przed telewizorem. Patrzy na moją minę i mogę stwierdzić, że wyczytuje z niej wszystko.

-Boisz się o nią?-pyta, kiedy siadam obok niego. Musiał słyszeć moją wcześniejszą rozmowę z Kylie.

-Tak. Nie chcę, żeby jej życie wyglądało, jak moje.-Wzdycham.

-To pomyśl, co tobie pomogłoby w tych złych chwilach.

Zastanawiam się nad tym chwilę.

-Spacer. Przyjaciółka. Zmiana szkoły. Znanie, takich, wiesz, Bars and Melody.-Śmieję się.

-Widzisz, to dowód na to, że można wszystko, jeśli się o to walczy-przyznaje, z małym uśmiechem.

-Macie dwadzieścia milinów fanek. Ale udało się mnie. Nie mogę wmawiać innym dziewczyną, że też im się uda. Bo się nie uda, Charlie.

-Ta rozmowa do niczego nie prowadzi-stwierdza, a ja kiwam głową. Zaraz się pokłócimy.

Przez resztę czasu do przyjścia dzieci ze szkoły czytam książkę i kupuję sobie bilet. No i się pakuję, ponieważ mam samolot o 11pm. Więc na lotnisku muszę być o 9pm, a wyjechać o 8. Kiedy kończę się pakować, idę po dzieci. W domu, kiedy jedzą obiad, zrobiony przez ojca Masterchefa, oznajmiam im, że jadę na pięć dni do Polski. A Kylie... Patrzy na mnie dosyć martwym wzrokiem.

-A co ze mn... z nami?-pyta.

Chciała powiedzieć "ze mną". O Boże.

-Przecież zostaniecie ze mną-mówi Charlie, prawdopodobnie widząc moją minę.

-Ale...-ponownie zaczyna zdanie Kylie, ale przerywa jej i chowa twarz w dłoniach.

Spoglądam na Charliego, żeby jakoś uratował sytucję, bo chyba zaraz rozpadnę się na kawałki.

Wzdycham. Nie mogę zrobić nic. Ale czy ja nie sądziłam, że wystarczy jedno słowo Any i wszystko będzie w porządku? Czy nie to uratowałoby mnie wtedy? Tak, sądzę, że nie powinno się uciekać od problemów, a to była jedyna rzecz, której pragnęłam.

-Możesz polecieć ze mną-proponuję, a Kylie od razu na mnie patrzy i się uśmiecha.

-Naprawdę?!-pyta.-A co z Kylem?

No tak...

-Jakoś mnie to nie obchodzi, lećcie sobie same.-Kyle macha ręką.

Unoszę brwi. Naprawdę, Kyle? Od kiedy?

-Wiesz, jeszcze trzeba zapytać tatę o zdanie-zauważam.

Kylie patrzy się wyczekującym wzrokiem na Charliego.

-Trochę mi przykro, że nie chcesz zostać ze mną, tylko lecisz z mamą-przyznaje Charlie.

Kylie od razu wskakuje mu na kolana, przytula i całuje.

-No przepraszam, ale chcę lecieć z mamą. Nigdy jeszcze nie byłam w Polsce i w ogóle...

Charlie się do niej uśmiecha.

-No dobra, ale masz być grzeczna. I słuchać mamy. I jeszcze raz grzeczna i słuchać mamy, rozumiesz, Kyls?

Kylie kiwa głową.

-No to kupuję jeszcze tobie bilet i idziemy się pakować, okay?-pytam.

-Tak, tak, tak!-krzyczy uradowana Kylie.

-Ale masz zjeść do końca.-Pokazuję na jej talerz i bierze się za jedzenie.

Mogę stwierdzić, że to będzie ciężki wyjazd.

---

Przepraszam, że tak mało Leo i Alex.

W mediach macie Beautiful.

Love Ya,

Klarissa xx

stay with me • bamWhere stories live. Discover now