On zawsze, przy każdej okazji będzie przystojny i będzie wyglądać dobrze. Ale teraz jest wyjątkowo atrakcyjny. Jest w nim coś takiego tajemniczego. Może trochę groźnego. Jest miły i kulturalny, ale coś mi mówi i jakoś tak podświadomie wyczuwam, że lepiej z nim nie zadzierać.

Właściwie nie podoba mi się to, że ten wieczór już się kończy. Chętnie zostałabym z nim jeszcze torchę.

- A co proponujesz? - zapytałam.

Właściwie pogoda jest beznadziejna na spacer, no i na moje buty też.

- Lubisz ładny widok na jezioro?

Szczerze to uwielbiam. Od zawsze kocham być nad wodą. Albo przy jeziorze, albo nad morzem, nad rzeką też. Wieczorem już w ogóle jest świetnie. Kiedy różne światełka się odbijają od wody. Widok jest wspaniały. Niezależnie, czy to jest gdzieś w środku miasta, czy na łonie natury i kompletnym odludziu. Zawsze mnie jakoś tak po prostu uspokajał taki widok.

- Bardzo lubię. - odpowiedziałam Adrienowi zgodnie z prawdą.

- Fantastycznie. - powiedział i odpalił silnik.

Włączył się płynnie do ruchu. Naprawdę dobrze prowadzi. On ogólnie ma taką aurę spokoju, pewności siebie, ale też tego, że wie, co robi i nie ma wątpliwości, że podjął dobrą decyzję. A tak nie oszukując się, to chyba kręci to każdą kobietę. Kiedy mężczyzna, jest decyzyjny i wie, co ma robić. Czuję się przez to tak bezpiecznie. A to dziwnie, bo zazwyczaj jestem bardzo nieufna. I nawet osoby, które uważam za bliskie, nie znają mnie do końca i nie wiedzą, co tak naprawdę siedzi mi w głowie. Staram się nad tym pracować i bardziej oraz częściej okazywać swoje emocje, być bardziej ekspresyjna, bo duszenie w sobie uczuć nie jest pozytywne. Ale najgorsze jest to, kiedy w końcu przyjdzie ten moment kulminacyjny i wszystkie skrywane urazy, uczucia nagle wyjdą na jaw. Ale wtedy to już nie ma odwrotu i jest kłótnia życia. Tak naprawdę wszystkie najgorsze momenty w całym moim żywocie były spowodowane przez wybuch długo skrywanych emocji.

- A gdzie w ogóle jedziemy? - w sumie to nie mam pojęcia, o które jezioro dokładnie chodzi.

Sama znam niewiele w okolicy i szczerze mówiąc, to szału tam nie ma. Zazwyczaj chodzą tam małolaty, które nie mają kulturalnego miejsca do picia, więc chcąc się schować przed rodzicami i policją, zostaje im tylko plener. Drugą opcją są biedni studenci, którzy chcą się napić po taniości. Ale właściwie nie powinnam się śmiać, ani tego krytkować, bo sama kiedyś należałam do tej pierwszej grupy. Do drugiej w sumie też, a właściwie to po części dalej należę. Co prawda trochę mi już zbrzydły takie posiadówki, ale kiedy ktoś by mnie trochę namówił, to pewnie bym poszła. Ewentualnie we wcześniejszych godzinach można tam znaleźć spacerujące rodzinki, na swoim kochanym family time, albo jakże urocze parki, spędzające romantyczny czas we dwoje, przechadzając się w romatycznej scenerii  rozrzuconych, pustych butelek pozostawionych przez poprzedników. 

Śdrednio mam ochotę na coś takiego, ale mam jakieś przeczucie, że Adrian wymyśli coś lepszego.

- Niespodzianka. - odpowiedział i tylko się do mnie uśmiechnął zawadiacko, nie zdradzając żadnych dodatkowych szczegółów.

- Sam uważasz, że powinnam być ostrożniejsza i bardziej się pilnować, a teraz chcesz mnie gdzieś wywieźć? - uśmiechnęłam się do niego najbardziej uroczo jak potrafiłam.

Oczywiście zrobiłam to sztucznie. Lubię się trochę podroczyć, więc zrobiłam minę takiej sierotki życiowej.

Popatrzył na mnie i widzę w jego oczach zainteresowanie i delikatnie rozbawienie.

- Za dużo mądrych rzeczy cię nauczyłem. - pokręcił głową. - Mam mały domek nad jeziorem. Jak chcę ciszy i świętego spokoju, to tam przyjeżdżam.

Że co ma? Chatę nad jeziorem? Ja wynajmuję pokój, bo mnie nie stać na całe mieszkanie. Przepraszam, na wynajęcie całego mieszkania, bo na własnościowe to już w ogóle, a on ma cały dom, w którym nawet nie mieszka na co dzień.

- Zazwyczaj nie daję się zaprosić do domu już na pierwszej randce. - mrugnęłam.

Chociaż to nieprawda. Kilka razy się zdarzyło, ale zbyt wiele się nie działo.

Adrien położył mi rękę na nodze i delikatnie ścisnął mnie za udo. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, jak duże ma dłonie. Mimo że nie jestem jakiejś drobnej postury, to przy nim się taka czuję.

- A ja zazwyczaj nie chodzę na randki. - też do mnie mrugnął, po czym od razu skoncentrował swój wzrok z powrotem na drodze.

Jak to nie chodzi na randki? Nie chce, czy od razu przechodzi do kolejnego etapu? W sumie w jego przypadku, to wcale nie byłoby dziwne. Chętnie bym o to wszystko wypytała, ale po pierwsze nie chcę być wścibska, a po drugie ja sama nie wiem, czego chcę od tej relacji, więc nie będę przeprowadzać wywiadu, jakie ma w stosunku do mnie zamiary, bo sama nie chciałabym, żeby on zrobił to samo. W sumie to niech się dzieje, co się ma dziać. Zdam sie na los.

Jedziemy w ciszy, ale nam to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Tylko w tle cicho gra muzyka i oboje zdajemy się po prostu cieszyć chwilą. Ja bardzo lubię jeździć samochem, szczególnie nocą.

Jest niebezpiecznyWhere stories live. Discover now