| 1.24 | Nie znoszę, kiedy on Cię dotyka

Start from the beginning
                                    

Głośne głosy, które zbliżały się do nas, nabierały na sile, i gdy były już naprawdę blisko Zayn odsunął się szybko ode mnie, cofając się na drugi koniec korytarza, w tym czasie poprawiając koszulkę, by tak wyglądała odrobinę schludniej. Patrzył na mnie uważnie, gdy ja dysząc ciężko próbowałem choć trochę się ogarnąć, ale sądząc po zadowolonej mnie Zayna, zupełnie mi to nie wychodziło. Pierdolony Malik.

Poprawiłem ostatni raz koszulkę i przetarłem napuchnięte usta dłonią, unikając spojrzenia chłopaka przede mną, który opierając się plecami o ścianę, miał schowane dłonie w kieszeniach sportowej kurtki. Nie musiałem na niego patrzeć, by wiedzieć, że na jego ustach rozciąga się złośliwy uśmieszek.

Louis wszedł na korytarz z Harrym przy boku i spojrzał na mulata ucieszony.

- O, stary, tu jesteś! Gdzie tak nagle zniknąłeś?!- przekrzyczał muzykę. Dopiero, gdy Styles lekko go szturchnął, zauważył mnie, a jego wyraz twarzy diametralnie się zmienił. Miałem wrażenie, że powstrzymywał uśmiech.

Zayn zerknął na niego, lecz tylko na chwilę, zanim znów wbił oczy w moją twarz, która robiła się bardziej czerwona.

- Jakiś zboczeniec go zaczepił - powiedział chłopakom i miałem ochotę zachichotać, ale w ostatniej chwili zdążyłem się powstrzymać.

- Oh, zboczeniec - powiedział zamyślony, przyglądając się nam na zmianę - I co mu zrobiłeś, żeby dał spokój Niallowi? Bo widać po nim, że nie było łatwo - na jego słowa zarumieniłem się strasznie, spuszczając głowę, podczas gdy Harry śmiał się ciągle pod nosem.

- Wiesz... - mogłem usłyszeć jak się uśmiecha - Wystarczyło mu trochę pogrozić -

Uniosłem w końcu głowę, by spojrzeć na Zayna.

- Na pewno tylko grożenie? Ty też wyglądasz jakby się ten zboczeniec do ciebie przyczepił - stwierdził z rozbawieniem Styles. Louis kiwnął głową, przyznając mu rację.

- Zakończmy ten temat, co?- warknął mrużąc na nich oczy. Jego twarz stała się nagle bez wyrazu, domyślałem się, że miał dosyć tego tematu i naciskania.

Louis parsknął.

- Dobra, jak wolisz, ale jakby co to mogę tego zboczeńca w razie czego wygonić - mruknął z głupim uśmieszkiem.

- Myślę, że to nie będzie potrzebne, Lou - odezwałem się po raz pierwszy w ich towarzystwie, wszyscy zwrócili się w moją stronę, uważnie obserwując, przez co mocno się zarumieniłem. A już się cieszyłem, że miałem normalny kolor skóry...

Spojrzałem na Zayna, jego wzrok był zimny jak lód. Stary Malik reaktywacja.

Styles pochylił się do ucha swojego chłopaka, szepcząc mu coś na nie, Louis zachichotał i ponownie na mnie spojrzał.

- Jeśli tak twierdzisz - złapał dłoń Harrego, splatając razem ich palce. Cofał się powoli, a loczek za nim - Zobaczymy się później - powiedział zanim oboje się obrócili i odeszli. Wtedy odepchnąłem się od ściany, patrząc pod nogi.

- Powinienem wracać. Jonathan, pewnie mnie szuka- wymamrotałem, podchodząc do niego, by odebrać butelkę wódki. Ten jednak, gdy chciałem ją przechwycić, uniósł rękę nad swoją głowę i w tym momencie przeklinałem sam siebie, że jestem tak niski.

- Myślę, że wypiłeś za dużo - powiedział twardo, przeszywając spojrzeniem moją twarz - Zbieraj się, odprowadzę Cię do domu - Zamrugałem powoli tym razem patrząc mu w oczy. Nawet mnie nie spytał o zdanie...i myśli, że ja na to przystanę? Po jego trupie, przyszedłem się tu dobrze bawić, a nie siedzieć i nic nie robić na trzeźwo!

Lost Boy ✔ | ZiallWhere stories live. Discover now