Rozdział dziewiąty

250 39 5
                                    

Londyn, 10 stycznia 1931r.

Wszystko miało być już dobrze. Nie było nikogo, kto mógłby zniszczyć spokój, jaki wybudowaliśmy z siostrą. Osoby, które chciały dla nas źle już nie żyły. Dlaczego dalej nie mogło być już łatwo?

Eric wyjechał.

Powiedział mi, że musi coś załatwić związanego z służbą w wojsku, a następnego dnia już go nie było.

Martwiłem się.

Nie wiedziałem gdzie był, co robił i czy wszystko z nim było dobrze. Dlaczego niczego mi nie wyjaśnił? Czułem się z tym naprawdę źle.

Myślałem, że mi ufa i nie ma przede mną żadnych sekretów. Chciałbym żeby o wszystkim mi mówił, o tym, co go martwi i smuci.

Czułem się tak paskudnie, gdy nie widziałem go kolejne dni. Nie miałem z nim żadnego kontaktu. Bałem się, że mnie zostawił. Może dowiedział się o moich sekretach i postanowił odejść. Już zawiadomił policje, a ona po mnie jechała.

Minęło pięć dni, a ja nic nie wiedziałem. Nie potrafiłem na niczym się skupić. W pracy chodziłem cały zdenerwowany, nie myślałem. W mojej głowie siedział tylko on. Jak bardzo to było chore?

Doszło do tego, że znów sięgnąłem po żyletkę. Obserwowałem ją z każdej strony i rozważałem wszystkie za i przeciw. Jasnym było, że więcej znalazłem powodów na zrobienie tego. Mój mózg podsuwał mi same okropne obrazy.

Znów widziałem morderstwa, krew, ale zdarzało się to wyjątkowo rzadko. Nie chciałem tego.

W końcu histerycznie płacząc zrobiłem małe nacięcie na ręce. Nie chciałem bardziej się okaleczać. Wiedziałem, że Eric będzie mógł to zobaczyć. Gdy zbliżymy się do siebie, on na pewno o to zapyta. Tak samo jak pytał o moje inne blizny.

Nie chciałem mu o tym wszystkim opowiadać. Wydawało mi się, że myślał, że zrobił to mój ojciec. Nie chciałem wyprowadzać go z błędu. Tak było lepiej.

Londyn, 16 stycznia 1931r.

Rudowłosy chłopak od swojego powrotu cztery dni temu był u mnie tylko raz. Przywitał się i mocno mnie uściskał. Powiedział, że tęskni, ale nie wdziałem czy powinienem w to uwierzyć.

Kochałem go, całym sercem, ale ta rozłąka coś zmieniła.

Wydawał się wrócić inny. Odmieniony. Nie był tym starym Ericiem, w którym się zakochałem. Coś się zmieniło, ale nie wiedziałem, co.

Może brak stałego kontaktu z nim sprawił, że wpadłem w paranoje? To, co powstawało w moim umyśle było chore. Jak ja.

Eric wydawał się mnie unikać. Nie odwiedzał mnie, nie przychodził po pracy. Może to było tylko moje wyobrażenie? Miałem nadzieję, że tak. Ale w dalszym ciągu to mnie martwiło.

Chyba oszalałem.

Wyobrażałem sobie najrówniejsze, czarne scenariusze.

Co jeśli już mnie nie kocha? Nigdy nie kochał?

Chce mnie zostawić?

Może znalazł kogoś innego? Lepszego?

Zdradził mnie?

Jest z tą osobą szczęśliwy? Bardziej niż ze mną?

Może to jego ojciec? Zakazał mu się ze mną spotykać? Nigdy mnie nie lubił. Byłby do czegoś takiego zdolny?

William x EdwardWhere stories live. Discover now