Rozdział czternasty

223 38 8
                                    

Londyn, 9 stycznia 1939r.

W porównaniu z pracą w szpitalu studia były łatwe i przyjemne.

Gdy tylko je skończyłem mój profesor załatwił mi pracę w małym szpitalu za Londynem. Musiałem na pół roku wyprowadzić się z rodzinnego domu, a Lottie wtedy zniknęła.

Jednak nie potrafiłem długo bez niej żyć. Zrezygnowałem i wróciłem, ale jej już nie było. Przyjęli mnie w klinice w Londynie, ale to już było nie ważne. Martwiłem się o Charlotte.

Na początku nie potrafiłem przyzwyczaić się do nowego miejsca pracy. Cały czas coś mnie rozpraszało. Wiele razy byłem już w szpitalach jako praktykant i uczeń, ale teraz, gdy byłem już prawdziwym lekarzem, nie potrafiłem się uspokoić. Brunetka cały czas błądziła mi po głowie.

Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że to był jej wybór. Przysyłałem jej pieniądze i mogła tam mieszkać, ale nie chciała. Wyprowadziła się, wzięła wszystkie swoje rzeczy i sporą część pamiątek po rodzicach, i już jej nie widziałem.

Musiałem to zaakceptować, to był jej wybór. Może tak było dla niej lepiej? Może i nie chciała się uczyć? Założyć rodzinę? Tylko, dlaczego mi tego nie powiedziała, tylko uciekła? Sam nie wiem czy bym się na to zgodził. Wiedziała o tym. Musiała to zrobić.


Londyn, 23 stycznia 1939r.

Jedynie z Ericiem byłem w stanie utrzymać kontakt. Nie było to łatwe, ale dawaliśmy radę. Pisaliśmy do siebie naprawdę długie listy i wyznawaliśmy sobie uczucie.

„Mój Williamie,

Jak się czujesz? Mam nadzieję, że pomimo naszej długiej rozłąki, czujesz się dobrze. Niedługo mamy przenieść się na wschodnie granice kraju. Gdybym nie zdołał dostać od Ciebie listu, mój znajomy obiecał odesłać go na aktualny adres. Jestem strasznie podekscytowany, ponieważ niedługo mają dotrzeć do nas nowe samoloty. Chciałbym pokazać Ci niebo, chmury i otaczającą Cię z każdej strony niebieską pustkę. Czujesz się wtedy taki wolny i wiesz, że żyjesz. Jednak nic nie może równać się z Tobą. Za każdym razem, gdy widzę błękit nieba myślę o Tobie i Twoich oczach, które przewyższają wszelkie błękity sklepienia. Tęsknie za Tobą, mój miły. Właśnie pod wpływem emocji zrobiłem kleks. Przepraszam Cię za to. Zdjęcie, które wysłałeś mi w poprzednim liście noszę cały czas przy sobie. Nie mogę nacieszy się twoim uśmiechem. Jestem z Ciebie taki dumny, że dostałeś pracę w szpitalu. Nie chciałbym żebyś spotkał mnie tam na jednym z łóżek. Wiesz, że będę ostrożny. Niedługo powinienem dostać urlop. Już tak długo się o niego staram. Mam nadzieję, że pech znów mnie nie dosięgnie i wszystko pójdzie po mojej myśli. Jeśli tak, zobaczymy się w ostatnim tygodniu sierpnia. Będę odliczał do naszego spotkania. Wysyłam Ci pocałunek i ze niecierpliwieniem czekam na piękny list od Ciebie.

Twój E."

Gdy tylko przeczytałem, że ma przyjechać przyciskają list do piersi skakałem z radości, a po moich policzkach spływały łzy. Tak dawno już go nie widziałem.

Gdy tylko się uspokoiłem usiadłem do biurka i zacząłem pośpiesznie pisać odpowiedź. Starałem się pisać jak najpiękniejsze i równe litery. Byłem strasznie podniecony tym, że będzie mógł do mnie przyjechać. Nie mogłem już się doczekać pomimo tego, że przede mną tak wiele miesięcy czekania. Wmawiałem sobie, że nawet tego nie zauważę i minie mi to naprawdę szybko.

Teraz, gdy miałem pracę, która zajmowała cały mój dzień, nie musiałem się martwić o za dużo wolnego czasu.


William x EdwardWhere stories live. Discover now