Rozdział 22

371 25 1
                                    

Obudziłam się o 9.10 obok Charliego.
- Wstawaj książę- zaśmiałam się i pogłaskałam go po policzku. Jego zaspane oczy popatrzały się na mnie.
- Jesteśmy sami?- spytał przyciągając się.
- Nie wiem- chłopak zszedł na dół.
-Nancy!Chodź!- zawołał. Zeszłym na dół a on szykował śniadanie.- Zjedz. Ja wyjdę z psem. Potem pójdziemy na zakończenie roku. - powiedział i wyszedł. Zjadłam śniadanie i poszłam do łazienki się odświeżyć. Wzięłam prysznic, umyłam głowę i ubrałam .

*następny dzień*
Juz chciałam użyć schodów by zejść na dół, ale usłyszałam jak rodzice się kłócą. Wiem, że nie powinnam ale postanowiłam posłuchać tej kłótni. Zeszłam troszkę niżej by lepiej słyszeć.
- Luiso! - mówił mój tata- Musimy jej o tym powiedzieć.
- Jeszcze nie na to czas...
- Owszem teraz. Ma już 17 lat!- Na te słowa tak się zaciekawiłam że jeszcze niżej Zeszłam. Pod nie uwagę źle stanęłam i upadłam.
- Kochanie-moja mama podeszła do mnie.
- Zostaw mnie- powiedziałam- dam sobie radę. No słucham. Co macie mi do powiedzenia.
- Musimy ci coś powiedzieć- zaczął mój ojciec.
- To może być dla ciebie szok ale-mama mówiła prawie przez łzy. Widać było że nie umie dokończyć.
- Nie jesteśmy twoimi rodzicami- powiedział tata. To był szok. Osoby które kochałam przez tyle lat okazali nie być moimi rodzicami.
- Ale jak to...
- Wszystko ci wytlumaczymy. - mówiła moja "mama".
- Nie!- Krzyczałam i poszłam do swojego pokoju.

......

- Możemy porozmawiać? - do pokoju weszła Luisa.
- Jasne.- powiedziałam a kobieta usiadła obok mnie na łóżku- Dla czego mi nie powiedzieliscie?
- Bałam się jak zareagujesz.
- Opowiedz mi wszystko.
- A więc tak.... Z twoim tatą znaczy z Lucasem bylismy w domu kiedy ktoś zapukał. Kiedy otworzyliśmy drzwi nikogo tam nie było, ale po chwili zobaczyliśmy ze przed drzwiami leży pudełko z dzieckiem, czyli z toba.
- A jak..jak mam naprawdę na nazwisko?
-Później szukaliśmy twoich rodziców ale na marne. Jakieś 5 lat temu dowiedzieliśmy się ze masz na nazwisko  Devries. - no to teraz mnie zatkało. Czyli byłam siostrą Leo.- Acha i masz tak na prawdę na imię Megan. Bardzo chciałyśmy mieć córkę o imieniu Nancy, a dopiero po jakimś czasie poznaliśmy twoje prawdziwe imie.
- Dziękuję. Zostaw mnie teraz samą.- powiedziałam i kobieta wyszła z pokoju. Wzięłam walizkę, spakowałam się i napisałam do Leo
Ja: Cześć. Mogę do ciebie przyjść. Musimy pogadać.
Leo: Jasne przychodź. Czy coś się stało.
Ja: Dowiesz się jak przyjdę. Będę za ok. 20 minut.
Leo: Oki Czekam : )
Wzięłam walizkę i zeszłam na dół. Zanim to zrobiłam pożegnałam się z moim kochanym pokojem. Łza zakręciła mi się w oku. To tu spędziłam te piękne chwile.
- Nancy gdzie ty idziesz. Po co ci ta walizka!- Luisa zaczęła się jąkać.
- Bardzo wam dziękuję za wszystko ale... musze iść do moich prawdziwej rodziny- zaczęłam ponownie płakać z trudem pożegnałam się z tymi ludźmi. Po drodze rozmyślałam o tym.

....

zapukałam do drzwi Leo.
- No cześć piękna. Co tam. Wchodź. Coś się stało. Po co ci ta walizka- popatrzył na mnie pytająco od razu wybuchnęłam płaczem i rzuciłam się na niego.

.....

- Czyli jesteś moją starszą siostrą. Moja mama zostawiła cie pod drzwiami.Masz na imię Megan.
- Tak.
- Leo kto jest u ciebie- matka Leo i moja weszła do pokoju- Kto to ? Zaraz... Poznaje te piękne oczy... Megan!
- Mamo...- powiedziałam nieśmiało.
- Dziecko jak ty urosłaś! Tak tesknilam!- opowiedziałam jej całą historię i pozwoliła mi u nich zamieszkać.

Four Friends // Bars And MelodyWhere stories live. Discover now