Rozdział 2

945 47 3
                                    

Tego dnia Martyna od rana była u mnie. Nudziło nam się wiec zadzwoniliśmy po Leo i Charliego. Po 10 minutach w czwórkę siedzieliśmy w kuchni.

- Tylko że my nie umiemy jeździć - powiedziałam kiedy powiedzieli ze idziemy pojeździć na deskach.

- Nauczymy was - powiedział Leo

- Ja deskę mogę pożyczyć od mojego brata- powiedziała Martyna

- A co z tobą - spytał Charlie spoglądając na mnie

- Nie mam deski. Ani brata który by mi ją pożyczył. - popatrzałam na niego smutno .

Charlie chwycił mnie za rękę i powiedział:

- Nie martw się ,mam 2 deski mogę ci jedną pożyczyć- wesoło popatrzałam na jego piękne niebieskie oczy , które wesoło śmiały się do mnie.

Najpierw poszliśmy do Martyny po deskę. Na początku Alex (jej brat)nie chciał jej dać deski. Po długim rozmyślaniu dał jej deskę pod warunkiem ,że posprząta jego pokój. Autobusem dotarliśmy do domu Leo. Weszliśmy do środka. Było tam strasznie ładnie. Szybko zabrał deskę ze swojego pokoju i wyszliśmy. Teraz tylko trzeba iść do Charliego.

* 15 minut później

Charlie wyciągną z garażu 2 deski. Miałam do wyboru niebieską z czerwonymi kółkami lub całą czarną. Wzięłam tę niebieską. Szliśmy może 10 minut i dotarliśmy do skateparku. Nikogo tam nie było. Leo chwycił Martynę za rękę i pociągną ją do przodu. Weszła na deskę i Leo zaczą ją uczyć jeździć. To samo zrobił Charlie ze mną. Na początku mi to nie wychodziło. Ale po paru minutach już zaczęło mi to wychodzić. Martyna też szybko się nauczyła. Chciałam się popisać i zjechać z rampy. Lecz to nie był dobry pomysł. Jadąc spadłam z deski na prawą rękę. Przy tym uderzyłam się też w nogę. Chciało mi się płakać , ale nie chciałam żeby widzieli.Charlie, Leo i Martyna podbiegi do mnie.

- Mówiłem ci że to nie jest dobry pomysł - zaniepokojony Charlie wzią mnie na ręce. Zaczeliśmy iść w stronę chirurgii ( 15 minut stąd). Na przodzie szła Martyna z Leo a ja z Charliem za nimi. Charlie pocałował mnie w czoło i powiedział:

- Spokojnie księżniczko wszystko będzie dobrze.

Gdy doszliśmy Martyna zadzwoniła do mojej mamy, ale nie mogła przyjechać bo do poniedziałku jest na delegacji , a mój tata razem z nią. Wzięli mnie na salę ,dali gips na rękę. Na szczęście kostka była tylko stłuczona. Po 2 godzinach wyszliśmy. Charlie nie chciał żebym została sama w domu więc zaprosił nas do siebie.

Four Friends // Bars And MelodyWhere stories live. Discover now