Rozdział 11

439 26 1
                                    

  - Zrobiliśmy to zdjęcie kiedyś...Zobacz tu jest data- przybliżył zdjęcie. Faktycznie data była stara.
- Ja... nie wiedziałam. Cała ta awantura przeze mnie... gdybym zobaczyła date... to moja wina
- To nie twoja wina. Dobrze że to auto cie nie zabiło. Nic ci nie jest? Wszystko dobrze? Choć przejdziemy się.- powiedział chwytając mnie za rękę. Chwilę szliśmy w milczeniu. Charlie zaczął jakiś temat i zaczęliśmy gadać. Szliśmy, śmialiśmy się i gadaliśmy dość szczerze. Nagle znad przeciwka wyszła Katy. Myślałam że zaraz wybuchnę ze złości. Zaczęła biec w stronę mojego chłopaka i krzyczeć coś w stylu " Och ukochany ". Rzuciła się na niego i...pocałowała.Charlie chciał się wyrwać ale ona nie dawała mu . Chciała mi pokazać ,że on ją kocha. Nie wytrzymałam tego napięcia.

Zemdlałam.

Nie wiem co się potem działo. Obudziłam się w nie swoim domu... Wystraszyłam się... Ale zobaczyłam ,że to pokój Charliego. Leżałam w jego łóżku. Ulżyło mi. Do pokoju wszedł Charls. Trzymał mokrą szmatkę.

- Moja królewna wstała- powiedział kucając koło łóżka i kładąc mokrą szmatkę na moje gorące czoło.

- Opowiesz mi co się stało?- spytałam

- Jak zemdlałaś udało mi się odkleić od tej czarownicy. Pobiegłem do ciebie. Delikatnie klepałem cię po buzi żeby cię obudzić. Ale to nic nie dało. Już sięgałem by cię wziąść na ręce ale ona chwyciła mnie za ręke i pociągła. Kucałem więc się wywróciłem . Korzystając z tego Katy kopła cię w czoło. Dogadałem jej i walłem a ona uciekła. Szybko zabrałem cie do mnie bo było bliżej. No i tak się tu znalazłaś. Dzisiaj śpisz u mnie bo masz gorączkę. I twoja mama o tym wie że jesteś tu więc się nie martw.

- Dziękuje że się o mnie tak troszczysz- powiedziałam

- A jeśli chodzi o ten pocałunek z Katy...- zrobiła się niezręczna sytuacja- To nic nie znaczyło...

- Zapomnijmy o tym- przerwałam mu. - Czyli dziś śpię u ciebie?-zmieniłam temat

- Tak- uśmiechną się. Pocałowałam go na dobranoc. Spałam w jego łóżku. On spał na ziemi przy łóżku . Na moje nieszczęście rospętała się straszna burza. Strasznie boję się burzy. Tak, 17 latka boi się burzy. Zeszłam z łóżka.

- Charlie? Śpisz?- spytałam

- Teraz już nie. Coś się stało?

- No bo wiesz...-nie chciałam mu tego mówić bo pomyślałam że uzna mnie za idiotkę- Bo...

- Bo?- podniósł pytająco czoło.

- Bo ja się boje burzy- powiedziałam- I czy mogę spać z tobą?

- Haha. No dobrze. Chodź- ściągnęłam kołdrę i poduszke z łóżka i położyłam się obok chłopaka. Widział że jak zaczęło grzmić to podskakiwałam. Przytulił mnie- Nie bój się to tylko burza- powiedział czule. Uspokoiłam się. Od razu zasnęłam...

Four Friends // Bars And MelodyWhere stories live. Discover now