39.,,Bo to ja na to pozwoliłam,,

7.1K 307 1
                                    

Skubałam sałatkę na stołówce. Simon, mówił mi o czymś, ale go nie słuchałam. Myślałam o moim dotychczasowym życiu. Już wczoraj wymyślałam najróżniejsze powody dla którego rodzice mnie zostawili, lecz do niczego nie doszłam. To wszystko przez film. Simon'a wczoraj nie było, bo odwiedział swoją (byłą) dziewczynę, nie miałam co z sobą zrobić więc zaczęłam oglądać filmy. Ostatni był właśnie ten o którym zaczęłam analizować swoje życie, bardziej szczególnie.

- ty mnie nie słuchasz prawda?- z moich rozmyśleń wyrwało mnie trzepnięcie w ramię. Udałam, że mnie to zabolało- o czym myślisz?

- niczym. Jak wczoraj było?

- dobrze

- tylko dobrze? Gościu  wyglądasz jakby z nieba spadł ci tysiak! Zgaduje, że się nie kłóciliście

- można powiedzieć, że pierwszy raz od dawna. Byłaś już remontować pokój?- zmarszczyłam brwi. Jaki pokój? Ja nie mam... Kurde! Zapomniałam! Przywaliłam sobie w czoło. Jak mogłam zapomnieć!? Wczoraj miałam cały dzień! Jestem idiotką... z krótką pamięcią... 

- zapomniałam! Dzisiaj muszę iść... przepraszam, chciałeś przecież dzisiaj kupić jej prezent

- nie martw się, możemy pójść kiedyindziej. Dzisiaj też ją odwiedzę, to i tak dla niej dużo znaczy.

- naprawdę cię przepraszam

- dobra leć już!

Wstałam od stoliku i pobiegłam się przebrać. Nie przejmowałam się, że nie wyniosłam talerza ponieważ, miałam nadzieję, że Simon to za mnie zrobi. Na sobie założyłam bluzę i wyszłam. Biegiem wybiegłam z akademika, akurat udało mi się zdarzyć na autobus.
Było z akademika kilka przecznic, ale pomyślałam, że szybciej będzie gdy pojadę niż pójdę.

Jakieś pięć minut później byłam na miejscu. Zadzwoniłam dzwonkiem, a chwilę później otworzyła mi pani Jefferson.

- dzień dobry- pierwsza powiedziała- wejdź

- przepraszam, że ostatnio uciekłam, przyszłam by pomóc w remoncie- zdjęłam buty i rozejrzałam się po przedpokoju byle by nie patrzeć na nią. Wiem, będzie się pytać dlaczego uciekłam z łzami w oczach, ale jednak wolę by to jej syn tłumaczył się, że ją okłamał a później złamał mi serce. To nie jest i nie było moje zadanie, by wyznać jej tą prawdę. Chciał, teraz niech się tłumaczy. To on popełnia błędy więc ja do tego nie będę się wtrącać. To już nie mój interes. Nie chce mieć z nim coś wspólnego. Wyleczyłam się już z tego.
Prawie.

- może chcesz pogadać?- zaprzeczyłam ruchem głowy- nie możesz być sama z problemami.

- nie jestem z nimi sama i sądzę, że to Brian powinien się tłumaczyć z tego co zrobił

- zrobił ci coś?- zapytała z wielką troską. Miała w głosie cień wątpliwości i smutku. Miała nadzieję, że jej syn się zmienił a teraz dowiaduje się, że coś zrobił i napewno się domyśla, że to było związane z jego wcześniejszym zachowaniem.

- tak jakby. To możemy zacząć pracować?- przeszłam do remontowanego pokoju i od razu miałam zamiar uciekać. On tu jest i napewno wszystko słyszał. Nie spojrzał na mnie, patrzył w stolik, tak jakby szukał w nim odpowiedzi. Walczyłam ze sobą, by nie wrócić się i wyjść. Nie chce go w swoim życiu, a on będzie to komplikował.
Wszyscy byli cicho, nawet Camila, która zawsze ma coś do powiedzenia. Ja patrzyłam się w podłogę, Camila na syna, a Brian w stół. To była mocno niezręczna cisza. Pełna napięcia. Gniotłam materiał bluzy i szurałam stopami po panelach.
Nagle Brian wstał i szedł w moją stronę, oddech uwiązł mi w gardle. Przygryzłam wargę i czekałam na to co zrobi, ale on mnie tylko minął w przejściu, a później usłyszałam trzask drzwi.
Po tym trochę się rozluźniłam. Dręczyło mnie jednak to, bo głupia miałam nadzieję, że coś zrobi. Cokolwiek. Boże, nie chce mieć z nim nic wspólnego, ale jak już jest blisko chciałabym znów poczuć jego usta na swoich, zapomnieć o całym świecie i o tym co się wydarzyło. Dać się ponieść chwili. Choć na jakiś czas. Nie myśleć co będzie jutro, jakie będą tego konsekwencje, tylko spróbować, bo czasami zdarzają się cuda, częściej niż się tego spodziewamy, ale to nie jest prawda.
Nie w moim przypadku. U mnie zdarzają się kłamstwa, cierpienie, nienawiść, porzucenie, samotność...
Moje życie to nie bajka, muszę się tego wkońcu nauczyć, bo inaczej zginę. Przez moje słabości.

- możemy zacząć?- zapytałam drżącym głosem. Nie mogę zrozumieć, dlaczego jedno spojrzenie, ignorowanie mnie, a ja jestem zniszczona. Brak jego spojrzenia mnie zabija, przez co chce mi się płakać, bo to ja pozwoliłam by znów powróciły do mnie emocje, którym przez lata nie dawałam wyjść na powierzchnię, bo wiem, że to mnie zniszczy, znów będę za słaba by walczyć. Uczyłam się tak żyć i teraz to ja pozwoliłam by moje grube mury upadły.

- tak, możemy zaczynać...

Just Stay Where stories live. Discover now