10.Kurator.

8.8K 380 11
                                    

Minęło parę dni...
Taaa... fajnie by było, bo tak naprawdę tylko jeden dzień. Rozumiecie?! JEDEN dzień!
Nie żeby coś, że nie chce się uczyć i że najchętniej bym wagarowała...
No to drugie to nie jest zła opcja...
A tak na serio chodzi o to, że mamy najwięcej, najgorszych przedmiotów... czyli polski, matma, historia...
Hello? Żyjemy w XXI wieku!
Gdy chcemy znać datę wystukujemy ją w internecie!
Istnieją kalkulatory!
Komputer poprawia twoje błędy!
Dlatego według mnie powinno się je ograniczyć... do max 2 razy w tygodniu, ale one są codziennie! 

Amy ciągle ostrzega mnie przed Brian'em...
Nie jestem małą dziewczynką i wiem od kogo trzymać się z daleka.
A teraz w tej sekundzie ignoruje ją i myślę o tym, że mnie upomina. Tak to prawda... Jestem dziwna...

- słuchasz mnie w ogóle?!- szturchnęła mnie w ramię

- ta

- co powiedziałam?

- że... krowy latają

- Rosie ja mówię na serio... on nie jest dla ciebie... wiem jaki on jest i może cię tylko skrzywdzić...

- wiem, wiem. Jakbyś nie była jego kuzynką pomyślałabym, że podoba ci się- poruszyłam brawami

- jesteś okropna.

- dziękuję

~*~

Już od godziny zastanawiam się  nad fizyką...
Lubię ją, ale z teorii, z zadaniami jest trudniej.
Nie wchodzą mi te wzorki kiedy co i jaką siłę obliczyć. To nie dla mnie...

Usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłam i otworzyłam.
To był mi tak dobrze znany pan po 50-tce.

- dzień dobry- powiedziałam

- dzień dobry, mogę wejść? Chciałbym zobaczyć jak sobie radzisz

Wypuściłam go i zaczęłam odpowiadać na jego pytania. Z początku te pytania były standardowe. Czyli czy dobrze się uczysz, czy zaklimatyzowałaś sie... i takie bzdety.

- ktoś ci dokucza?

- nie

- Rosie a czy...

Tak do MOJEGO pokoju, bez pukania, nie patrząc wszedł nie kto inny jak szanowny pan Jefferson.
Po chwili się zorientował, że nie jestem w pokoju sama.

- oj, Rosie, Rosie, Rosie nie wiedziałem że...- nie skończył bo mu przerwałam

- Brian możesz stąd wyjść?

Zapytałam słodziutko, nie chciałam by mój pomocnik sądowy widział mój wybuch gniewu i jak wydrapuje mu oczy, co z małą checią bym zrobiła. Jeśli zrobiłabym złe wrażenie, byłby jeden wniosek:

Rosialie Wood, ze względu na złe zachowanie, w ośrodku publicznym. Musi powrócić do dawnej szkoły dla dobra jej i wszystkich.

A tego bym nie chciała...

- czy ty coś brałaś?- podszedł do mnie zmierzył mi ręką temperaturę i spojrzał mi uważnie w oczy, przewróciłam nimi i zwróciłam się do kuratora.

- przepraszam on ma coś z głową, no wie pan- niedojebanie mózgowe- wczoraj dostał za mocno piłką na w-f'ie- kurator  pokiwał głową

- nic się nie stało- powiedział- znów przyjadę za kilka miesięcy i nie bierzesz?

- nie

Wyszedł.  Brian ciągle na mnie patrzył. W moje oczy. Wierciły w moich dziurę. Teraz mogę je wydrapać.

- czego chcesz?- zapytałam

- na prawdę myślałem że coś brałaś, ale jak widzę wróciłaś- przewróciłam oczami, na co on się uśmiechnął

- po co przyszedłeś?- udawał, że się zastanawia

- nie wiedziałem, że potrafisz się zabawić

- co?- zapytałam, nie wiedziałam o co mu chodzi

- no podobno wczoraj nieźle zabalowałaś na imprezie

- co?- powtórzyłam- niby kto tak mówi?

- Will

- nie znam żadnego Will'a, skąd on może wiedzieć, że to ja?

- ciebie po jednym dniu wszyscy znają.

Ja na imprezie? Wolne żarty! Nie lubię takiego czegoś! Muszę z nim pogadać... i serio? Jeden dzień a już wszyscy wiedzą kim jestem?

Just Stay Where stories live. Discover now