17.Spotkanie

8.4K 370 12
                                    

Wróciłam do pokoju po 18. Jestem zmęczona i bardzo chce mi się spać, ale obiecałam sobie, że dzisiaj posprzątam mój pokój. Kiedyś muszę i to kiedyś będzie dziś.

Pierwsze co, to wzięłam się za biurko. Sterta papierów i śmieci to norma. Potrzebne rzeczy posegregowałam i położyłam na swoje miejsce, a resztę wyrzuciłam. Szafę sobie na dzisiaj odpuściłam, bo zanim bym poskładała, posegregowała i co tam jeszcze, byłaby 3 w nocy. Na sam koniec zostało mi łóżko, które ładnie pościeliłam. Zerknęłam jeszcze pod nie, bo jak to u mnie bywa... papiery po czekoladkach lądują właśnie tam. Nie do kosza tylko pod łóżko.
Tak wiem jestem mondra (błąd specjalnie).

Małe świecące coś przykóło moją uwagę. Wyciągnęłam to. To był mały stygmat, taki co niektórzy noszą z niewiadomego mi powodu na palcu. Jak dla mnie pierścionek tylko dla mężczyzn.

Skojarzyło mi się, że musiał go upuścić Brian gdy u mnie nocował. Bo miał na sobie identyczny...

Ubrałam buty i poszłam do niego na górę.

~*~
______________________
Perspektywa Brian'a
______________________

Niedawno wróciłem do pokoju, a tu już mi się ktoś dobija... spokoju mi nie dadzą.

Otworzyłem trochę za mocno drzwi i chciałem powiedzieć czego, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. 

Nie wierzę swoim oczom...
Przede mną stała tak bardzo znana mi kobieta...

- cześć syneczku!- przytuliła mnie

Bardzo byłem zaskoczony. Co ona do cholery tu robi?!

- nie przywitasz swojej matki?

- cześć... co ty tu robisz?

- przyjechałam cię odwiedzić i trochę cię wyprostować... twój wujek zawsze cię krył, dobrze chociaż, że Amy mi wszystko mówi o co ją poproszę

Ona żarty sobie robi?! Że co kurwa?! Powiedzcie mi że to ukryta kamera... Proszę... może to i jest moja matka, ale prawdę mówiąc zawsze chciała mnie kontrolować i wychować na dobrego synalka. Niecierpiłem nosić tych wszystkich koszul i marynarek. To nie było dla mnie i tak w  szczegółach zacząłem się buntować. Później zaprzyjaźniłem się z chłopakami i dalej samo poszło... Po jakimś czasie sobie odpuściła, przynajmniej mi się tak wydawało, bo teraz wróciła. Napewno ze swoim planem jak mnie naprawić.
Za nic jej to się nie uda...
Mogę udawać, że jestem grzeczny by się odczepiła, ale gdy tylko wyjedzie znów wrócę do mojego swobodnego życia.

- dalej się tak zachowujesz czy masz dziewczynę i się ustatkowałeś, mam nadzieję, że to drugie...

Jak na moje zbawienie szła w tą stronę Rosie. Nie widziała mojej matki, wyglądała na zamyśloną i pewnie tak było, bo patrzyła na swoje ręce.

Chwyciłem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Była oszołomiona i teraz zaczynała odzyskiwać przytomność, a ja to wykorzystałem.

- poznaj Rosie, moją dziewczynę- podkreśliłem ostatnie słowo i spojrzałem na nią, była zszokowana, ale się nie odzywała co wpływało na moją korzyść

- o boże! Myślałam, że się nie doczekam!- chwyciła ją za dłoń- Rosie nawet nie wiesz jak się cieszę! Wyglądasz na porządną dziewczynę, a nie jak te co przeprowadzał do domu! Bardzo ci dziękuję! Pierwsza idealna dziewczyna dla mojego syna!

Rosie przez chwilę patrzyła na mnie nienawistnym wzrokiem, na co tylko wzruszyłem ramionami.
Zza rogu wyłoniła się Shelby. Moja była, którą tak nienawidziła moja matka.

- ona jego dziewczyną?!- zaczęła swoje...

- tak- odpowiedziałem

- to chyba żarty!- wyrzuciła ręce w powietrze i zaczęła nimi wymachiwać jakby się topiła

- no widzisz nareszcie znalazł porządną dziewczynę- powiedziała dobitnie moja matka

- też się nie cieszę, że panią widzę. Brian o co tu chodzi?! Jak ty możesz spotykać się- wskazała na Rosie z niemałym obrzydzeniem. Jest kurwa sto razy lepsza od ciebie dziwko. Pomyślałem- nią?!

Widziałem na twarzy Rosie zmieszanie i... smutek? Bo Shelby ją obraziła? Pierwszy raz widzę jej smutną buzię i stwierdzam, że nie chce jej nigdy widzieć. Wolę nawet patrzeć na jej wsciekłą, pełną nienawiści twarz niż na tą co ma teraz. Taką zranioną...?

- normalnie a teraz spiep... idź na drzewo- odwróciła się i z gracją poszła. Wkońcu.

- no i dobrze zrobiłeś, nie chciałam jej nigdy więcej widzieć. To narazie! I jeszcze raz dziękuję!- chwyciła rękę Rosie i poszła.
Wciągnęłem Rosie do pokoju i zamknąłem drzwi.

- co to miało być?!- zaczęła wymachując rękoma

- musisz przez jakiś czas udawać moją dziewczynę

- a jeśli się nie zgadzam?

- musisz, wisisz mi przysługę

- mogłam odnieść ci to jutro- dała mi mój stygmat. Nawet nie zauważyłem, że go nie mam- jak to będzie wyglądało?

- będziemy zachowywać się jak para, przed wszystkimi. Jeśli Shelby się dowie, że tylko udajemy to pójdzie do mojej matki, a ona zrobi mi cyrk

- okey... a jak długo?- wzruszyłem ramionami i włożyłem stygmat na palec

- nie wiem, dopóki nie wyjedzie

Just Stay Donde viven las historias. Descúbrelo ahora