6.Strach

10K 403 22
                                    

Większość już zwiedziłam, szczerze mówiąc dobrze zrobiłam wybierając tą szkołę. Został mi tylko korytarz główny.

- hej!

- boże! Dziewczyno chcesz mnie na zawał spuścić?!

- może... to co robisz?- zapytała Amy

- zwiedzam, właśnie miałam iść zobaczyć główny korytarz- pokiwała głową i dołączyła się do mnie- dlaczego każdy tak reaguje? No wiesz gdy dowiedzą się co zrobiłam?-
Odważyłam się zapytać, muszę to wiedzieć. Nie daje mi to spokoju, coś jest na rzeczy.

- a o to chodzi- poprawiła włosy, wzięła mnie za rękę i pociągnęła na schody- jest liderem grupy sportowej i jeszcze jest bardzo przystojny... zawsze ma to co chce, trzyma się ze swoją grupką postrachu wśród uczniów, nie liczy się z uczuciami innych dziewczyn i tak dalej... rozumiesz?

- no tak, ale to nie jest wielki wysiłek przeciwstawić się

- dobra powiem ci, on nie jest takim chłopaczkiem którego można naprawić... i szczerze mówiąc to jest w dwóch rzeczach dobrych, sport i łamanie kobiecych serc. Chyba musisz się przyzwyczaić do tego, że masz go nad sobą, już próbowałam jednej pomóc gdy złamał jej serce, ale on i tak robi swoje...

- pomagałaś?

- a racja, ty nie wiesz... to przykre, ale jesteśmy rodziną.

- serio?- moje oczy na pewno przypominały spodki

- jest moim kuzynem...- zrobiła zniesmaczoną minę- więc cię uprzedzam przed nim, on nie jest typem dobrego chłopaka, nie nabierz się na jego gierki

~*~

Resztę dnia spędziłam zwiedzając okolicę, tą bardziej za miastem.
Nigdy tam nie chodziłam, bo było za daleko i dużo bym tu nie zobaczyła. Jakbym tu doszła, musiałabym wracać do domu piekieł. 
Tak wracając, wydaje się, że jedna strona jest opustoszała, a druga pełna życia, a oddziela je tylko ulica. Po jednej są sklepy, kluby, domy... a po drugiej jest jeden dom a dalej łąka.
Moje pytanie brzmi tak:
Dlaczego nikogo tu nie ma?
Takie miejsce to skarb.
Można odpocząć od szybkiego tępa miasta i choć na chwilę zwolnić czas, który upływa niemiłosiernie.
Czemu ludzie wolą smród spalin, zamiast woń kwiatów?
A jeśli to czyjaś posesja?
Pomyślałam, możliwe, że  tak. Weszłam do jednego sklepu z zamiarem kupienia butelki wody, od razu zapytam czy ta łąka to czyjś teren.

- przepraszam, czy ta łąka...

- tak, można tam iść, jest niczyja- przerwał mi za nim dokończyłam pytanie

- dziękuję

Wyszłam i spojrzałam na zegarek. 19:58?! Co?! Jakim cudem?! Nie zdążę dojść do akademika przed 21... spacerek po ciemnej drodze, której nie znam... tak to kusząca propozycja... może uda mi się zatrzymać taksówkę... Nie, mam za mało pieniędzy, a nie wiem gdzie jest przystanek autobusowy.
Nic się nie stanie, nic się nie stanie, nic się nie stanie...
Powtarzam sobie, łatwiej jest jednak gdy zna się okolice. Gdy wychodziłam z domu to znałam różne ucieczki w razie gdyby ktoś próbował mnie napaść.
A teraz muszę polegać na mojej słabej kondycji.
Mam przechlapane...

Zaciskałam palce na kurtce, udawałam, że idę spokojnie, czuje się bezpiecznie a naprawdę w środku chce krzyczeć z przerażenia.

Następnym razem będę kurczowo trzymać się zegarka. Tak dla bezpieczeństwa.

Próbuje nie zwracać uwagi na auto podjeżdżające do mnie.

A jeśli chce mnie zabić? Chce mnie porwać? Jakiś chory psychicznie? Gwałciciel?

Spokojnie oddychaj, nic ci nie będzie... krzycz ile sił w gardle, nie poddawaj się...
Jeśli coś będzie się działo, to biegnij do któregoś ze sklepów.

- Wood...

Just Stay Where stories live. Discover now