32.Wyjście.

7.3K 329 27
                                    

Całą noc nie spałam.
Myślałam o tym co wczoraj zaszło, i nie mogę zrozumieć dlaczego?
Chciał żebym była jego zabawką?
Chciał mnie zranić by się mnie pozbyć?
Ale jeśli o to chodziło to czemu był opiekuńczy?
Chce mnie zniszczyć?
Za dużo wycierpiałam, a on dokłada do tego swoje trzy grosze.
Może gra w jakąś grę?
Której zasad nie znam.
Jestem w niej tylko pionkiem. Marionetką do zabawy a gdy się mną znudzi to rzuca w kąt.
Może on tego nie widzi, ale inni też mają uczucia.
Ja mam uczucia.
Głupia wierzyłam że mogę go zmienić.
Że mogę być kimś więcej.
Że uda mi się...
Lecz się nie udało.
Wybrał.
Nie moje zadanie już oceniać czy dobrze czy źle.
Mam to gdzieś.
Niech układa życie jak chce.
Nie ważne czy dobrze czy źle.
Nie chce mieć nic wspólnego z nim.
Z jego światem.
I najważniejsze.
Nie chce kłamać.
Nie chce siebie okłamywać. Szczególnie siebie.
I mogę to przyznać.
Sobie.
Nikomu innemu.
A szczególnie jemu.

~*~

Amy dzwoniła do mnie bym się ruszyła bo zaraz przyjdzie.

Niechętnie ruszyłam się z łóżka. Zaczęłam zbierać chusteczki.

Jak mogę tak płakać przez faceta?

Potrząsnęłam głową. Nie mogę i nie chce o nim myśleć. A po jutrze pomagam pani Jefferson w remoncie i będzie też tam on. A moja Amy jutro wyjeżdża... jak ja sobie poradzę?
Jak przeżyje tutaj wakacje?
Tak, tak jutro zaczynają się wakacje. Wolne...

Usłyszałam pukanie. Na pewno Amy. Otworzyłam drzwi i od razu je zamknęłam. To on.

- Rosie proszę otwórz... odezwij się

Nie miałam zamiaru tego robić. Miałam nadzieję że Amy szybko przyjdzie.
Wkońcu to jej kuzyn i mam szczerą nadzieję, że go stąd wykopie. Po tym co zrobił, nie chce go widzieć, ani znać.
Nie jest wart mojego zachodu.
Boże... jak ja się okłamuje...
Za drzwiami, chwilę później było słychać Amy.
Przed apelem zakańczającym rok, wszystko jej opowiedziałam.

- Rosie! Chodź idziemy!- krzyknęła Amy, do rąk chwyciłam bluzę i torbę i wyszłam.

- Rosie porozmawiaj ze mną- Brian chwycił mnie za łokieć kiedy zamykałam drzwi. Zacznę go ignorować.- Rosie...

- choć- powiedziała Amy

- możesz nas zostawić samych?- zapytał Brian, od razu zaprzeczyłam ruchem głowy

- Brian zraniłeś ją, teraz pocierp wtedy dowiemy się czy naprawdę ci zależy

Po tych słowach poszliśmy.
~*~

- pójdziemy do kosmetyczki i fryzjera! Zaczynają się wakacje!

- nie...

- tak... zmienimy twoje włosy... żeby ten dupek zobaczył, że dobrze się trzymasz bez niego

- ok, ale nie zmienię koloru

-no ok.... ale bardziej pasowałby ci bląd...

Zdecydowaliśmy że będę miała skrócone włosy do ramion... niestety to był kompromis. Amy chciała żebym je ścieła na bardzo krótko a ja mówiłam by tylko podciąć końcówki... no i tak wyszło...
U manikiurzystki tylko poprawiłam wygląd paznokci i pomalowałam je na czarno, oczywiście Amy to nie pasowało bo według niej wyglądam jakbym była w żałobie. Nie moja wina że kocham czerń...

Just Stay Where stories live. Discover now