25.Groźba?

7.5K 338 10
                                    

Nasi chłopcy wygrywają dwunastoma punktami! Jak na razie dziewczyny tylko wykonały pierwszy układ na sam początek, by reprezentować szkołę. Na prawie każdy punkt kibice krzyczeli. Nie rozumiem... po co tak krzyczeć? To tylko punkt... potem masz zdarte gardło i jesteś na lekach, i co? Dalej warto?
Ok, jestem jakaś nie teges w tych sprawach, bo szczerze, mnie to nie interesuje. Przyszłam tu tylko dlatego bo Ivy mnie prosiła. Jakby nie mogła wziąć ze sobą Amy tylko mnie... Choć z drugiej strony mogę oglądać mecz chłopaków...

Ogłosili przerwę więc, dziewczyny wyszły pokazać kolejny układ. Teraz pierwsze zaczynały dziewczyny z drugej drużyny. Miały super układ, ale nie tak super jak nasz! To przecież oczywiste...

- Rosie! No choć!- zawołała mnie Ivy.

Nie namówi mnie na nic!

- nigdzie nie idę!

- choć albo skopie ci tyłek!

Na znak protestu chwyciłam się lampy i się do niej przytuliłam, by nikt mnie od niej nie oderwał a tym samym nie wyszłabym na boisko.
Ivy była już wściekła, ale ja nie miałam zamiaru tam iść. W tym stroju nigdy. Gdzieś poszła a ja odetchnęłam z ulgą

- nie dam się w to wkręcić- powiedziałam do siebie

- choć Rosie- za mną stanął Brian

Co za jędza. Zrobiła to specjalnie.

- ja tam nie pójdę-jeszcze bardziej wzmocniłam uścisk

- a mam cię tam zanieść?- uniósł brew do góry

- nie!- Brian zaczął mnie łaskotać, przez co puściłam się, a on to wykorzystał i wziął mnie na ręce. Znowu.- nie! Puść mnie! Brian ja mówię poważnie! Jefferson!

- tak Wood?

- Puść mnie! Jeśli tego nie zrobisz to powyrywam ci te wszystkie kłaki- takie miękkie, puszyste, miłe w dotyku włosy... będzie mi ich żal...

Postawił mnie na ziemi. Byłam przy dziewczynach, które tylko na mnie czekały. Spojrzałam na Brian'a wściekłym wzrokiem, ten tylko się do mnie uśmiechnął i pocałował. Chyba się od tego uzależniam...

- nie uciekaj, rozumiesz?-pogroził mi palcem- będę cię uważnie obserwował-prychnęłam

- dzięki za pocieszenie- puścił mi oczko i odszedł, a moje piekło się zaczęło...

Niby poszło dobrze, ale cały czas próbowałam się ukryć za dziewczynami. Zawsze stawałam tak by jak najmniej osób mnie widziało. Schodziłyśmy z boiska. Zrobiłam z siebie kretynkę. Na pewno.

- dobrze było!- mówiła mi Ivy- było minęło

- kiedyś ci się odpłace- powiedziałam pod nosem

Zamiast na ławkę cheelwederek poszłam na zwykłą, na trybunach.
Nikt nie może mi dzisiaj dac spokoju? Usiadła koło mnie Shelby.

- wiem, że udajecie- powiedziała- nie myśl że on kiedyś będzie twój, on mnie kocha, wiesz to. Jesteś dla niego nic nie warta. Nigdy nie zakochałby się w takim kimś- podkreśliła słowo mnie , później wstała zrobiła kilka kroków - jeśli się od niego nie odczepisz to zniszczę ci życie- poprawiła włosy odeszła

Just Stay Where stories live. Discover now