| 1.6 | Był moją ostatnią deską ratunku

Zacznij od początku
                                    

- Spieprzaj - syknąłem podchodząc do blatu obok niego. Zmrużył oczy, myśląc że zadziała to na mnie. Strata czasu - Podaj mi kubek - westchnąłem i przeczesałem dłonią włosy w geście zdenerwowania.

Zayn po raz kolejny wywrócił oczami. Sięgnął po kubek i wyciągnął z nim dłoń w moją stronę. Chciałem odebrać go, jednak wtedy uniósł rękę nad głowę.

- Hej! - krzyknąłem zezłoszczony.

- Chcesz? Spróbuj odebrać - uśmiechnął się pod nosem, czekając nad moją reakcję. Sapnąłem i podskoczyłem próbując odebrać kubek, ten jednak jest zbyt wysoki, by udałoby mi się dostać. Wziąłbym nowy, jednak Zayn przysłaniał je swoim ciałem.

Spróbowałem jeszcze raz, ale nic z tego nie wyszło. Malik skupiony ciągle na mnie śmiał się pod nosem, co irytowało mnie coraz bardziej. Miałem wrażenie, że zaraz się rozpłaczę.

- Daj spokój temu dzieciakowi, Zayney - podeszła do nas wyższa ode mnie dziewczyna. Jej fioletowe włosy sięgały do pupy, zielone oczy mocno błyszczały przez alkohol, a usta rozciągały się w szerokim uśmiechu, który ani trochę nie był przyjazny. Poczułem się dziwnie - Zaraz się rozpłacze - mruknęła rozbawiona pod nosem, kiedy sięgnęła po kubek Zayna. Zacisnąłem szczękę i spuściłem wzrok. Uniosłem go jednak, gdy zielonooka wydała z siebie dziwny dźwięk dezaprobaty - Co to jest za cholerstwo, Malik? - oddała mu kubek. Zayn parsknął.

- Woda - odpowiedział, a ja zachichotałem pod nosem, na co dostałem ostrzegawcze spojrzenie od dziewczyny. Chwilę później przyglądała mu się ponownie.

- Od kiedy nie pijesz, huh? - uniosła wysoko brwi, przez co na czole pojawiło się pełno zmarszczek. To wyglądało okropnie łącznie z jej pomarańczową tapetą.

- Od dwóch lat - mruknął znudzony, nie interesowały go słowa dziewczyny. Patrzył mi w oczy, kiedy jego palce wodziły po oblamówce kubeczka. Jego intensywny wzrok sprawił, że moje policzki oblał mocny rumieniec i to musiało wyglądać do dupy. Nie jest mi ładnie z czerwienią na twarzy i szyi. Dlaczego on tak na mnie działa?

Fioletowo włosa zauważyła że Malik nie skupia na niej żadnej uwagi, co musiało ją mocno zirytować. Patrzyła na mnie zabójczym wzrokiem i przez chwilę naprawdę miałem wrażenie, że rzuci się na mnie i zrobi krzywdę.

- Co robisz z taką łajzą, Zayn? - odezwała się w końcu przesłodzonym głosem, uwieszając się na ramieniu bruneta - Myślałam że wolisz waginy, nie kutasy - wymruczała mu głośno do ucha. Jego brwi wyskoczyły wysoko w górę po usłyszeniu jej słów. Dopiero teraz zwrócił na nią uwagę.

- Molly - mruknął nisko. Na ustach dziewczyny pojawił się zadowolony uśmieszek. Dała mi czysty kubek i chwilę później ciągnęła już Zayna na górę po schodach, gdzie były sypialnie.

Westchnąłem ciężko stojąc wciąż w tym samym miejscu, patrząc na schody, na których przed chwilą zniknęła ta dwójka. Skrzywiłem się i w końcu odwróciłem na pięcie, idąc w stronę barku. Podałem Louisowi swój kubeczek, prosząc go by nadał mi czegoś naprawdę mocnego.

- Czyżby Zayn Cię wkurzył, skarbeczku? - zaświergotał nalewając whisky do kubka. Zerknął na mnie ukradkiem, a wtedy zgromiłem go spojrzeniem.

- Nie znaczynaj, napalona parówo - syknąłem, mrużąc na niego oczy. Parsknął.

- Wybacz...Barbie - odwrócił się i podał mi kubek. Wziąłem go z prychnięciem - Oj, nie złość się już. Chodźmy do salonu - złapał mnie za ramię, wcześniej napełniając swój kubek. Przeszliśmy razem do większego salonu, w którym wciąż było pełno ludzi, nawet więcej niż ostatnio. Miałem wrażenie że zaraz to pomieszczenie zostanie rozsadzone przez napalonych nastolatków, którzy wypełniali je po brzegi. Cholera, no nieźle.

Usiedliśmy na wolnej kanapie, teraz większość tańczyła, zamiast siedzieć i robić nie wiadomo co.

Chwilę później dołączył do nas Harry Styles. Uśmiechnąłem się na jego widok. Lubię go. Jest zabawny i zawsze wesoły. Czasem zastanawiałem się czy czegoś nie bierze każdego dnia.

Kędzierzawy chłopak zajął miejsce obok Louisa, po czym objął go ramieniem. Wiedziałem, że między nimi coś się dzieje, jednak nie chcieli się do tego przyznać, zawsze powtarzali, że to tylko przyjaźń, nic więcej.

Zaczęli rozmowę, do której nie chciałem się wtrącać. Poza tym nawet nie wiedziałem, o czym mówią. Klimaty w jakich się obracał były mi obce. To śmieszne, że Louis jest moim najlepszym przyjacielem, bo mamy różne charaktery. Często się ze sobą drażnimy i przekomarzamy, ale mimo to nie mógłbym prosić o lepszego kumpla.

Siedzieliśmy tutaj od jakiś czterdziestu minut, moje spojrzenie po raz kolejny zaczęło krążyć po salonie, bo nie wiedziałem, co lepszego mógłbym robić. W pewnym momencie zastygło na Zaynie, który był okupywany przez Molly. Uwieszała mu się na ramieniu coś szepcząc do jego ucha, przez co wywrócił oczami. Chwilę później wpijała swoje usta w jego, mocno go całując. Zamknął oczy, kładąc dłonie na biodrach dziewczyny. Przyciągnął ją bliżej swojego ciała, jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek. Zastanawiałem się jak on całuje. Chciałbym poczuć jego usta na swoich i...Nie! Stop. To nieprawda. Wcale tego nie chcę, do cholery.

Z mojego zamyślenia wyrwał mnie Louis, który wstał razem z Harrym ze skórzanej kanapy. Spojrzałem na nich zdezorientowany. Niższy westchnął cicho, orientując się, że nie słuchałem.

- Idziemy załatwić jeszcze coś do picia i niedługo wracamy. Nie ruszaj się nigdzie - powtórzył.

Skinąłem głową, dając im znak, że rozumiem i zgadzam się. Wtedy odeszli, ale w zupełnie innym kierunku, niż kuchnia.

Uśmiechnąłem się w politowaniu. Musieli być kompletnym głupkami, sądząc, że tego nie zauważę i nie dowiem się, co mają zamiar zrobić w odizolowanym od wszystkich pijanych ludzi pokoju.

Odchyliłem głowę do tyłu z przymkniętymi powiekami i cichym westchnięciem.

Przez następne pół godziny siedziałbym znudzony w bezruchu i samotności, gdyby nie dziewczyna o czerwonych włosach, która dosiadła się do mnie z pijanym uśmiechem. Spojrzałem na nią z uniesionymi brwiami.

- Hej, jak masz na imię, kochanie? - wybełkotała przybliżając się do mnie.

- Niall - powiedziałem z doskonale słyszalną niechęcią w głosie, ale to jej nie zraziło do mnie, a wręcz przeciwnie.

- Jestem Ellie - wtuliła się w mój bok i nim się zorientowałem, co tu się wyprawia, ona była przyssana do mojej skóry na szyi. Zamrugałem szybko zaskoczony - Podobasz mi się - wymruczała.

- Jesteś pijana - odsunąłem ją od siebie zdecydowanie przytłoczony jej obecnością przy mnie.

- Ej, no weź. Jest impreza - zachichotała przysuwając się znów do mnie.

Zacząłem rozglądać się desperacko za kimś znajomym, kto mógłby mnie od niej zabrać. Mój wzrok padł na Zaynie, który przyglądał mi się z uniesionymi brwiami, stojąc w rogu pomieszczenia opary o ścianę. Oh, cholera dlaczego akurat on, a nie osoba, która by mi współczuła i pomogła?

Ellie nagle usiadła na moich kolanach. Westchnąłem ciężko przenosząc na nią niezadowolony wzrok. Co miałem zrobić? Mogłem tylko próbować przekazać Zaynowi swoje błagalne spojrzenie i czekać z nikłą nadzieją, aż mi pomoże. Był moją ostatnią deską ratunku, zanim ta kobieta mnie pochłonie żywcem.

Ostatecznie zdecydowałem się właśnie tak zrobić. Posłałem Zaynowi pełne błagania i desperacji spojrzenie, mając nadzieję, że zrozumie, o co mi chodzi. Ten skrzyżował ręce na klatce piersiowej i uśmiechnął się złośliwie.
Kiwnąłem głową na dziewczynę, która robiła na mojej szyi kolejne malinki. To żałosne, że nie potrafiłem poradzić sobie z dziewczyną, w dodatku pijaną.

Lost Boy ✔ | ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz