34.

1K 98 5
                                    

Luke.

Samolot wylądował a kapitan powitał nas w Ameryce. To właśnie dzisiaj miałem ogłosić wszystkim moją decyzję. Decyzję w spawie mojego odejścia z zespołu. Cały czas mam mętlik w głowie. Nie wiem czy potrafię zrobić to chłopakom ale perspektywa kolejnych lat bez Jade jest dla mnie jak koszmar.
- Wszystko w porządku Luke? - Calum podszedł do mnie gdy wyszliśmy z samochodu i położył swoją dłoń na moim ramieniu. On wie jako jedyny o moich planach a miałem nadzieję, że nic nie będzie pamiętał. Jakim cudem pamięta każdy szczegół naszej rozmowy, przecież był tak zakręcony jak helikopter.
- Tak okey wszystko. - Powiedziałem rozglądając się za moją walizką. Zawsze miałem z tym problem. Znaleźć walizkę wpośród wielu, wieli innych. Nienawidzę lotnisk , latania i wszystkiego co mnie w tej chwili otacza. Po jakiś 5 minutach w końcu natrafiłem na moją walizkę. Wziąłem ja i ruszyłem przed siebie. Moje serce zaczęło szybciej bić gdy zobaczyłem naszego menagera i resztę zarządu.
- Witajcie chłopcy! Jak minęła podróż?- Jakiś dziwny facet z zarządu podszedł do nas i każdego z osobna uściskał. Każdy z chłopaków oczywiście przywitał się z każdym jak to na naszą kulturę przystało.
- Jedźcie teraz do hotelu a po południu widzimy się w biurze. - Ten dziwny facet znowu się do nas odezwał i już po chwili widziałem jak cały zarząd znika za drzwiami. Spojrzałem się na chłopaków a ci jedynie wzruszyli ramionami i nie ociągając się ruszyli do wyjścia.

Zaraz przy wyjściu czekał na nas nie kto inny jak Horan. Jego rolą było bezpiecznie dostarczyć nas do hotelu. Wsiedliśmy do jego czarnego samochodu ale najpierw Ashton i Calum musieli się pokłócić kto usiądzie na przodzie. Wyszło tak, że podczas ich kłótni Mike zajął przednie miejsce i chłopcy musieli się z tym pogodzić.
- Czemu nie mogę siedzieć na przodzie? - Zapytał Calum gdy już jechaliśmy drogą.
- Ponieważ jesteś za młody! - Zaśmiał się Horan a razem z nim nasza trójka. Tylko Calumowi nie było do śmiechu. - Hej! On jest tylko o rok ode mnie straszy! - Calum wskazał palcem na Clifforda i już czułem, że łatwo go nie uciszy się. Hood zawsze był nadpobudliwy gdy wysiadł z samolotu i jedyne co by go wyczerpało to porządny koncert.
- Jak tam u Jade. Nawet nie zapytałem jak wróciłeś. - Ashton zadał pytanie spoglądając na mnie. Wzruszyłem jedynie ramionami i odpowiedziałam zwykłe - dobrze. Nie miałem ochoty odpowiadać o Jade. Nie odzywamy się od tygodnia a to jest tylko i jedynie moja wina. Nie chcę z nią rozmawiać bo jeżeli się wygadam o moich planach ona mnie nakłoni do zastania tutaj. Dużo nad tym myślałem i wiem co muszę zrobić.
- Ej nie bądź taki! Jak było? Opowiedz nam! - Siedziałem pomiędzy szturchającym mnie w ramię Ashtonem i gadającym bez przerwy Calumem. Moja głowa zaczynała nieźle boleć a do hotelu mieliśmy jeszcze jakieś dobre 15 minut drogi.

Tak jak się nie myliłem. Horan zatrzymał samochód dokładnie 15 minut później. Gdy wysiadłem z samochodu odetchnąłem z ulgą. Może chociaż odpocznę sobie w hotelu od tych idiotów. Następną naszą przeszkodą do pójścia do pokoi było to, że chłopaki nie mogli się podzielić. Mieliśmy dwa pokoje po dwie osoby a Calum , Ash i Mike chcieli być jednocześnie ze mną w pokoju. Nie wiem co im odbiło ale ich kłótnia zmarnowała nam 10 minut życia. Horan oczywiście jako jedyny normlany wkroczył do akcji i zaproponował by chłopaki zagrali w kamień, papier, nożyce. Usiadłem sobie na lobby hotelowym i obserwowałem ich z daleka. Przed nimi jeszcze daleka droga. Dadzą sobie radę beze mnie. Przecież nie jestem jedyny na świecie, który potrafi śpiewać. Od razu zarząd znajdzie im kogoś na moje miejsce. Czym ja się w ogóle przejmuje?

Jak się okazało całą grę wygrał Ash. Chłopak cieszył się jak małe dziecko a Calum rozpaczał jak małe dziecko. Pokręciłem głową z zrezygnowaniem i ruszyłem do windy razem z Cliffordem i Horanem. Tamta dwójka od razu nas dogniła i Calum zaczął swoje wywody. Cały czas temu idiocie coś nie pasuje. Przez wejściem do pokoju pożegnaliśmy się z Horanem. Pewnie dzisiaj się już nie będziemy widzieć. Jestem ciekaw jak zareaguje zarząd na moje odejście.

Do you want me? |L.H|Where stories live. Discover now