20.

2.2K 158 5
                                    


Jade.


- Nie będę owijał w bawełnę. Chcę by Pani zespół supportował mój ... - Uważnie przyjrzałam się twarzy chłopaka siedzącego  przede mną. Ten głos zdaję się być całkiem znajomy lecz patrząc tak na niego nikogo mi nie przypomina.

- Nie wiem co na to chłopaki. Wiesz tak naprawdę to nie jestem ich menagerem. Jeden z nich jest moim bratem ...- Przygryzłam wargę i nie pewnie spojrzałam na blondyna. Na ustach chłopaka cały czas widniał uśmiech. Czy on kiedykolwiek przestaje się uśmiechać.

- Nie szkodzi. Pogadaj z nimi. To naprawdę życiowa szansa. Dzięki mnie mogą się wybić. - Blondyn oparł się wygodniej o krzesło i zaplótł dłonie na swoim brzuchu. Ten chłopak jest strasznie pewny siebie.

- Skąd mam wiedzieć, że nie blefujesz? Dziwne, że tak nagle zjawiasz się tutaj i proponujesz karierę chłopakom. Jakie będziesz miał z tego korzyści? - Zapytałam przyjmując identyczną pozę jak blondyn przede mną. Muszę się dowiedzieć wszystkiego. Jeżeli on naprawdę może wybić chłopaków to stał się właśnie jakiś cud.

- Wiesz kiedyś ktoś mi dał szansę. Myślę, że warto bym teraz ja dał ją komuś. A po za tym już dawno słyszałem o tym zespole. Uwielbiam ich filmiki na YouTube. - Niespodziewanie blondyn wstał ze swojego miejsca i gwałtownie spojrzał na telefon.

- Niestety ale muszę się już ulatniać. Tutaj masz mój numer telefonu. - Chłopak podał mi białą karteczkę z ciągiem liter. 

- Jestem jeszcze przez parę dni w Sydney. Mam nadzieję, że wkrótce się odezwiecie. - Blondyn ponownie posłał mi ten popisowy uśmiech i uprzednio machając mi zniknął za drzwiami. Spojrzałam na białą karteczkę. Oprócz ciągu cyfr widniało także imię i nazwisko. Nawet te informacje nie dawały mi za dużo. Skądś go znam tylko skąd?




Gdy chłopcy skończyli swój występ postanowiliśmy wszyscy jechać do domu Luke'a. Oczywiście Ashton i Mike od razu zajęli cały salon puszczając jakiś beznadziejny film. Mój brat także do nich dołączył a my z Hemmo poszliśmy do jego pokoju. Oczywiście Pani Liz musiała od razu przynieś nam coś do jedzenia i picia. Ile ja bym dała gdybym miała taką mamę?

- Rozmawiałaś już z Will'em? - Zapytała Liz kiedy Luke poszedł do łazienki. Niespokojnie zaczęłam kręcić się siedząc na łóżku Luke'a.

- Nie. Cały czas go unikam. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą wpatrując się bez celu w swoje dłonie.

- Jade spróbuj go chociaż wysłuchać. Nie musisz mu od razu wybaczyć. Ale postaw się na jego miejscu. Nie miał nawet 20 lat. Twoja matka odeszła zostawiając mu ciebie. Nie wiedział co ma robić. Teraz wrócił. Bał się ale wrócił bo chce być częścią twojego życia. - Podniosłam po woli wzrok na twarz Liz i nieśmiało się uśmiechnęłam. Mama Luke'a zawsze miała rację i zawsze dawała właściwe rady.

- Za pewne ma Pani rację. Jutro postaram się z nim porozmawiać. - Powiedziałam a Liz uśmiechnęła się do mnie a następnie zamknęła w swoim ramionach.




Leżałam na ramieniu Luke'a wpatrując się w ciemny sufit. Luke ślęczał na telefonie cały czas sprawdzając intagrama. Nie słychać już było śmiechów i rozmów z salonu co oznacza, ze chłopcy poszli już spać. Miałam z nimi porozmawiać o tej propozycji blond chłopaka lecz nie było jakoś czasu.

Do you want me? |L.H|Where stories live. Discover now