18.

2.2K 150 3
                                    



Luke.

Nie wiedziałem co mam w tamtej chwili zrobić. Ten obcy facet oznajmił tak po prostu, że jest ojcem mojej dziewczyny. Od zawsze byłem przekonany, że Jade straciła rodziców w wypadku ale jednak to wszystko było kłamstwem. Wszystko co Jade usłyszała będąc jeszcze małą dziewczynką było kłamstwem ale kłamstwem w dobrej sprawie. Dzięki temu Jade jako dziecko nie cierpiała, nie wypytywała o rodziców, nie pragnęła ich poznać po prostu żyła i była szczęśliwa z Calumem i jego rodziną.
Jade jedyne co powiedziała to, to że nie chce znać swojego ojca i pobiegła na górę do swojego pokoju.
- Pójdę do niej ... - Oznajmiłem wszystkim. Calum przytaknął mi jedynie głowa i rozpoczął rozmowę z tym Will'em. Jestem strasznie zmęczony tą podróżą i ogólnie spałem w nocy kilka godzin ale muszę wesprzeć Jade.
Po woli wszedłem do jej pokoju. Dziewczyna siedziała na parapecie i wyglądała przez otwarte okno. Tutaj nie potrzebne były słowa pocieszenia bo pewnie i tak by to nic nie dało. Po prostu podszedłem do niej i mocno przytuliłem do siebie. Nawet nie wiem co Ona musi czuć. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji. Od najmłodszego mieszkałem z dwójką kochających rodziców i dwoma, wykurzającymi braćmi.
- Oni wszyscy mnie okłamali. Przez tyle lat żyłam ze świadomością, że jestem sama. - Wyszeptała łamiącym się od płaczu głosem. Nie! Tylko niech nie płacze. Zawsze jak widzę ją zapłakaną samemu chce mi się płakać.
- Zrobili to za pewne dla twojego dobra. - Złożyłem pocałunek w jej włosach, które tak pięknie pachną. Dziewczyna jednie westchnęła i wtuliła się we mnie mocnej.


*





Potem przenieślibyśmy się z Jade na łóżko. Dziewczyna od razu zasnęła. Wpatrywałem się za okno gdzie słońce powoli zachodziło za horyzont. Gdy na dworze nastała już ciemność powoli wstałem z łóżka nie budząc przy tym Jade i zszedłem na dół. W salonie zastałem już tylko Calum'a siedzącego przed telewizorem. Chciało mi się cholernie spać lecz chęć pogadania z Hood'em była silniejsza. Usiadłem sobie obok niego, kierując wzrok na lecący właśnie w Tv jakiś talk show.
- Jak tam? - Zapytał Calum kierując na chwilę swój wzrok na moją osobę.
- Dobrze. Jade śpi i chyba ja też powinienem iść spać. - Powiedziałem i zatopiłem rękę w misce pełnej popcornu.
- To dlaczego nie idziesz? - Znowu zadał pytanie. Wzruszyłem jedynie ramionami i oparłem się wypogodniej o sofę.
- Dlaczego okłamywaliście Jade? Ona jedynie o to ma do was pretensję. - Calum od razu zaczął odpowiadać na moje pytanie.
- Kilka lat temu gdy my byliśmy jeszcze w brzuchach naszych matek, ojciec Jade dołączył do kapeli naszych ojców. Nasi ojcowie mieli już po 25 lat, a ojciec Jade miał niecałe 19 lat. Po mimo różnicy wieku za kumplowali się. Któregoś dnia zaraz po danym koncercie pojechali w trojkę do klubu. Cała trójka dobrze się bawiła. Nagle w tłumie Will zauważył przepiękną dziewczynę. Chciał z nią pogadać ale nie miał na tyle odwagi. Mój ojciec z twoim postanowili go jakoś do tego przekonać. Założyli się z Will'em, że do końca tygodnia ma zaliczyć tą laskę. Will nie chciał wyjść na mięczaka, chciał się po prostu pokazać i udowodnić, że potrafi wykonać takie zadanie. Ojciec Jade podszedł do dziewczyny i tak o to wszystko się zaczęło. Matka Jade ma na imię Megan i wtedy miała z 17 lat. Will poznawszy jej imię nie mógł przestać go powtarzać. Przez cały tydzień w dzień w dzień gdzieś ją zabierał. W końcu nadszedł dzień końca zakładu. Niestety Will się zakochał lecz jednocześnie nie mógł przegrać zakładu. Zaciągnął Megan do łóżka i takim oto sposobem powstała Jade. Po spędzonej razem nocy Will i Megan zostali parą. Nasi ojcowie oczywiście dowiedzieli się, że Will zaliczył Megan i oddali mu należną sumę pieniędzy za zakład. Na początku wszystko szło całkiem nieźle. Will spotykał się z Megan każdego dnia i było jak w bajce. Za kilka tygodni Megan dowiedziała się, że zostanie nastoletnią matką. Chciała jak najszybciej podzielić się wiadomością z Will'em więc pojechała do klubu gdzie nasi ojcowie i Will grali koncert. Niestety mój ojciec wygadał się na temat zakładu. Megan wychodząc z budynku krzyknęła jedynie, że nie chce znać Will'a i oznajmiła, że jest w ciąży. Will przez cała ciążę próbował jakoś odkręcić to co zrobił. Przepraszał, błagał lecz na nic. Gdy Megan urodziła Jade, Will poszedł do szpitala z kwiatami. Niestety ojcowie Megan wygnili go ze szpitala oznajmili, że nie chcą go znać. Co najgorsze oddali mu dziecko a sami uciekli gdzieś do innego kraju. Will nie wiedząc co zrobić przyniósł Jade do nas. Zaczął panikować, że sobie nie poradzi i któreś nocy po prostu uciekł zrzekając się wszelkich praw do Jade. Moja mama załatwiła wszelkie papiery i takim oto sposobem Jade jest moją siostrą. Od małego moi rodzice mówili jej , że straciła rodziców w wypadku dla jej dobra. Nie chcieliśmy opowiadać jej tej historii, że jej rodzice jej nie chcieli. Tak po prostu było lepiej. - Przysłuchiwałem się opowieści Hood'a i powoli docierała do mnie ta historia. Ojciec Jade był wtedy w moim wieku. Nie wiem jak bym postąpił gdybym dowiedział się, że zostanę ojcem. Pewnie znalazłbym jakieś rozwiązanie ale na pewno nie postąpił bym jak ojciec Jade.
- Będę się już zbierał. Cześć Cal ... - Leniwie wstałem i skierowałem się drzwi. W głowie nadal odtwarzałem to co powiedział mi Hood. Oczywiście gdy tylko wszedłem do domu moja mama rzuciła się na mnie z pytaniami.
- Luke! Co się stało? Gdzie ty byłeś tyle czasu?- Nie odpowiadając na pytania mojej mamy skierowałem się do salonu. Tak jak przypuszczałem zastałem tam mojego ojca. Siedział w fotelu z puszką piwa oglądając powtórkę wczorajszego meczu.
- O! Cześć synku. - Tata oderwał na chwilę wzrok z telewizora by tylko spojrzeć przez chwile na moją osobę. Stanąłem po środków pokoju, zastawiając tym ojcu widok na mecz.
- Luke nie jesteś przezroczysty! Zejdź mi z ekranu ja tu próbuje obejrzeć mecz! - Stałem tak nadal, nie mając zamiaru zejść z ekranu.
- Luke do jasnej cholery ...
- Chce wiedzieć wszystko o rodzicach Jade. Opowiedz mi o Will'u i Megan!





Jade.

Poranek nie był taki najgorszy. Dość wcześnie się obudziłam. Nie chcę marnować wakacji na spanie. Szybko doprowadziłam się do porządku i zeszłam na dół gdzie Calum już okupował kuchnię. Ciocia jak i zarazem wujek pewnie poszli już do pracy.
- Dzień dobry. - Przywitałam się i otworzyłam lodówkę by uszykować sobie coś na śniadanie.
- Dzień dobry Jade. - Calum przywitał się ze mną i usiadł sobie przy stole. Czułam jego wzrok na swoich plecach. Teraz nawet najprostsze przygotowanie kanapki było dla mnie ciężkie. Zrezygnowałam z szykowania sobie kanapki. Wyciągnęłam z szafki miseczkę do której wsypałam płatki i zalałam to wszystko mlekiem. Z naszykowanym śniadaniem usiadłam sobie naprzeciwko mojego brata. Chciałam zacząć jeść śniadanie lecz przy tak intensywnym wzroku Calum'a nie mogłam.
- Co?- Zapytałam podnosząc wzrok z nad miski pełnej słodkich i chrupiących kuleczek.
- Will tutaj zaraz będzie. Chciałby z tobą poroz ... - Nie dałam skończyć Calum'owi. Szybko wstałam od stołu i wzięłam w dłonie moje śniadanie.
- Nie mam o czym z nim rozmawiać. Nie chce go widzieć. - Powiedziałam i odwróciłam się na pięcie by wyjść z kuchni. Niestety spotkałam się z czymś twardym w drzwiach. Niechcący wylałam na tą osobę moje śniadanie i dopiero gdy podniosłam wzrok zaczęłam się pod nosem śmiać.
- Do twarzy ci z tymi kolorowymi chrupkami na koszulce. - Zaśmiałam się jeszcze głośniej, wpatrując się w niebieskie oczy mojego chłopaka.
- Ładnemu we wszystkim do twarzy... a po za tym to cześć kochanie. - Hemmo pochylił się w moją stronę i złożył powitalny pocałunek na moich ustach.
- Chodź dam ci jakaś czystą koszulkę. - Oderwałam się od ust Luke'a kiedy usłyszałam za sobą charakterystyczne kaszlniecie Calum'a.
- Cześć Calum! - Luke zdążył powiedzieć jednie to i został pociągnięty przeze mnie w stronę mojego pokoju.


-Ściągnij tę koszulkę - Rozkazałam mojemu chłopakowi kiedy weszliśmy do pokoju. Od razu skierowałam się do szafy w poszukiwaniu koszulki dla Luke'a. Kiedy usłyszałam jak zamek w moich drzwiach zostaje przekręcony a dłonie Luke'a lądują na moich biodrach od razu przez całe moje ciało przeszły ciarki.
- Tęskniłem - Usta Luke'a od razu znalazły się na mojej szyi. Mogę się założyć, że za kilka godzin będę miała tam kilka jasnoróżowych siniaków.
- Nie było cię przez jedną noc. - Zaśmiałam się i odwróciłam do Luke'a by móc spojrzeć w jego oczy.
- To straszniee długo. - Ponownie dzisiejszego poranka się zaśmiałam. Co ja bym zrobiła gdybym go nie miała? Moje życie za pewne nie byłoby takie kolorowe.
- Ściągaj tę koszulkę! - Ponownie rozkazałam by mój chłopak ściągnął te koszulkę lecz w jego oczach widać było te iskierki co oznaczało, że tak szybko mnie nie posłucha.
- Ty ją ze mnie ściągnij. - Po tym słowach wpiłam się gwałtownie w usta mojego chłopaka. Tym razem poczułam jeszcze większe motyle w brzuchu. Czy to jest możliwe by Luke tak na mnie działał?



Hej ! Jest i kolejny rozdział. Jak widzicie jest trochę nudno ale spokojnie wszystko się rozkręca. Następny rozdział pojawi się w przyszły weekend. Trzymajcie się i do następnego :*

Ps. Rozdział nie jest sprawdzony. Przepraszm za jakiekolwiek błędy!

Do you want me? |L.H|Where stories live. Discover now