15.

2.3K 163 6
                                    



Jade.

Od trzech dni Luke się do mnie nie odzywa. Dobra wiem, że postąpiłam źle. Najpierw go nakręciłam a potem zamknęłam się w pokoju. No ale żeby nie odzywać się przez takie coś.
Dzisiaj spędzamy ostatni dzień w tym raju a ja oczywiście mam zły humor. Przez kogo? Przez blond idiotę, który traktuje mnie jak powietrze. Calum i Mike także zachowują się jakoś dziwnie. Gdy pytałam o co im chodzi, zmieniali od razu temat. Do cioci Joy także postanowiłam nie dzwonić. Wczorajszego wieczoru, gdy już leżałam sobie w ciepłym łóżku, wybrałam jej numer i zadzwoniłam. Chciałam dowiedzieć się co słychać w Sydney lecz ta także mnie zlała. Zaczęła kręcić, wspomniała jedynie, że ma gościa i nie może rozmawiać. W ten tydzień miałam się odprężyć a jeszcze bardziej się zdenerwowałam. Sobotni poranek był chyba najcieplejszym dniem w Australii. Leniwie zwlekłam się z łóżka i podeszłam do okna by odsłonić zasłony. Od razu promienie słoneczne oświetliły wnętrze mojego pokoju. Nie chcąc tracić więcej czasu poszłam do łazianki. Uprzednio wzięłam swój czarny strój kąpielowy i przewiewną, krótką sukienkę w białym kolorze. Nie wiem co mnie natchnęło na tę sukienkę. Jednym powodem było to, że wszystkie moje szorty były brudne a czarne rurki nie wchodziły w grę. Po porannej toalecie i ubraniu się, zeszłam na dół. W salonie oczywiście zastałam śpiącego Ash'a. Na kanapie obok niego leżał zwinięty koc, więc ktoś już wstał.
Do kuchni weszłam tylko na chwilę. Zjadałam na szybko jakieś śniadanie i ruszyłam na plaże. Gdy tylko przekroczyłam próg drzwi uderzył we mnie zapach morza i okropny powiew ciepłego powietrza. Moje ciało było już strasznie spalone. Nigdy nie miałam problemu z opalaniem się. Wystarczyło kilka godzin a ja już byłam brązowa.
Na gorącym piasku rozłożyłam swój niebieski koc. Ściągnęłam z siebie sukienkę i ułożyłam się na kocu. Na oczy wsunęłam swoje czarne okulary i gdy tylko nałożyłam na swoje ciało olejek do opalania zwróciłam się głową w stronę nieba i rozpoczełam swój relaks.





Luke.

Gdy wyszedłem z łazienki postanowiłem iść w końcu do Jade. Już długo się do siebie nie odzywamy a ja nie mam zamiaru spędzać ostatniego dnia wyosobnieniu. Wsunąłem na swoje nogi niebieskie spodenki i założyłem niebieską koszulę. Nie zapinałem jej, przez ten upadł nie chciało się nawet zakładać ubrań. Szybkim krokiem wbiegłem na górę. Drzwi pokoju Jade były otwarte, więc bez przeszkód mogłem stwierdzić, że Jade już nie śpi. Niestety mojej dziewczyny nie było ani w łóżku ani w łazience obok jej pokoju. Wyjrzałem przez okno i właśnie wtedy ją ujrzałem. Szła na plażę w śnieżnobiałej sukience . SUKIENCE! Po chwili zobaczyłem jak ściąga z siebie ubranie a grupka chłopaków obok ślini się na jej widok. Założyła TEN czarny strój przez, który odbiera mi mowę. Chciałem pokazać tym napaleńcom, że Jade ma chłopaka więc ruszyłem na dół by dołączyć do niej na plaży. Dopiero w połowie drogi uświadomiłem sobie, że my nadal się nie odzywamy do siebie. Teraz niestety już nie było wyjścia. Tamte gnojki w każdej chwili mogli do Jade podjeść. Kiedy wreszcie znalazłem się obok dziewczyny, niepewnie usiadłem sobie obok niej. Jade od razu poczuła moją obecność.
- Cześć. - Przywitałem się i położyłem się obok Jade.
- Przeszło ci wreszcie? - Zapytała spoglądając na mnie spod swoich czarnych okularów. Przewróciłem oczami i westchnąłem jedynie.
- To ty zaczęłaś! - Rozpocząłem rozmowę ponownie po kilku sekundach kompletnej ciszy. Jade podniosła się na łokciach i cały czas patrząc się na mnie ściągnęła z twarzy swoje okulary.
- Ja? Ty przyszedłeś rano na śniadanie i nawet się ze mną nie przywitałeś! - Jade podniosła głos i zaczęła się pakować. Gdy tylko podniosła się z koca z powrotem pociągnąłem ją na dół. Nie planowałem tego ale dziewczyna znalazła się nagle na moich kolanach.
- Przepraszam. - Powiedziałem robiąc maślane oczy. Na początku Jade udawała, że nie rusza ją moja mina lecz po chwili uśmiechnęła się do mnie.
- Nie patrz się już tak tylko mnie pocałuj! - Od razu wykonałem jej polecenie i złączyłem nasze usta. Gdzieś w oddali usłyszałem zawiedzione głosy tamtych gnojków. Dłonie Jade spoczęły na mojej odsłoniętej klacie i zaczęły po niej jeździć.
- Już więcej się na mnie nie obrażaj!- Powiedziała gdy tylko oderwaliśmy się od siebie.
- Obiecuje a ty NIGDY nie uciekaj mi kiedy mnie podniecisz! - Na moje słowa Jade pokiwała głową i zaśmiała się głośno. Skierowałem swoje usta na jej szyje a ona odchyliła głowę dając mi lepszy dostęp. Czyżby teraz Jade się podnieciła?
- Pójdziesz dziś wieczorem ze mną na kolację? - Wyszeptałem prosto w jej ucho. Dziewczyna nie mogła wydać z siebie żadnego dźwięku więc jedynie pokiwała głową. Nic nie mówiąc wstałem i skierowałem się do domu.
- A ty gdzie? - Odwróciłem się w stronę dziewczyny kiedy ta zadała pytanie. Uśmiechnąłem się widząc podniecenie w jej oczach.
- Idę zjeść w końcu śniadanie a potem z Ashem jedziemy pograć w kosza. Bądź gotowa na 8:00 wieczorem- Posłałem jej w powietrzu całusa i ruszyłem do domu.





Jade.

Razem z Cliffordem próbujemy wybrać dla mnie odpowiedni stój. Mam szczęście, że wzięłam ze sobą dwie sukienki. Jedna to ta ,którą założyłam dzisiejszego ranka a druga to ta, którą miałam na sobie na urodzinach Luka.
- Załóż tą i tak po paru godzinach Hemmo ją z Ciebie ściągnie! - Mike uśmiechnął się szeroko a zaraz po tym dostał poduszką prosto w głowę. Wzięłam sukienkę i ruszyłam do łazienki. Szybko naciągnęłam ją na swoje ciało i wyszłam pokazać się Cliffordowi.
- Yea i to jest właśnie ta Jade, która zawróciła Hemmingsowi w głowie! - Zaśmiałam się na jego głupie stwierdzenie. Makijaż zrobiłam już wcześniej, więc teraz zostały mi włosy.
- Co mam zrobić z włosami?- Spytałam stojąc przed dużym lustrem. Naturalnie moje włosy był proste lecz jak to mówią. Gdy ma się proste włosy to chce się mieć loki a gdy ma się loki chce się mieć proste włosy.
- Zostaw je tak jak są. - Mike ma bardzo dobry gust. Dlatego zawsze doradza mi w takich sprawach. Posłuchałam go i zostawiłam włosy naturalnie proste.
- Załóż jeszcze to i idealnie! - Gdy zobaczyłam moje 15 centymetrowe szpilki zaczęła boleć mnie głowa. Pamiętam jak bolały mnie okropnie nogi gdy miałam je na imprezie urodzinowej Luka. Do dziś nie zagoiły mi się rany, które te buty zostawiły na moich nogach.
- Nie mogę złożyć czarnych trampek?- Zadałam pytanie chociaż już dobrze znałam odpowiedź Mika.
- Uwierz mi, że Luka jak i każdy osobnik płci męskiej lubi długie, opalone nogi w wysokich szpilkach! - Nie było sensu kłócić się z Cliffordem. Po prostu odpuściłam i założyłam te czarne, diabelskie buty.

Siedzieliśmy z Cliffordem dobre 30 minut w moim pokoju. Nawet nie wiem czy Luke, Ash i Calum wrócili. Mieli jechać na góra 2 godziny. Mike z nimi nie pojechał bo jak stwierdził. Nie chce mu się biegać bez przyczyny w tą i z powrotem za głupią piłką. Gdy wybiła godzina 20:00 zeszliśmy na dół. Calum chyba czekał na mnie bo stał przy schodach i patrzał się na górę.
- Hemmo czeka przy samochodzie. - Mój brat poinformował mnie i wymusił uśmiech. Pożegnałam się rzucając krótkie " cześć" i wyszłam przed dom. Od razu zauważyłam uśmiechniętą twarz mojego faceta. Powoli podeszłam do Luka i przywitałam się z nim krótkim buziakiem.
- Wyglądasz gorąco. - Skomentował puszczając mi oczko a ja od razu zaczerwieniłam się. Wsiedliśmy razem do samochodu i kiedy tylko Luke ruszył zaczęłam wypytywać go gdzie jedziemy. Luke w ogóle nie chciał nic mi zdradzić. A co jeżeli wystroiłam się tak a on zabierze mnie do przydrożnego baru.





Calum.

Postanowiliśmy z chłopakami iść do klubu. Ostatni dzień tutaj trzeba jakoś oblać. Ashton jako pierwszy zamknął się w łazience. Nie chcąc czekać aż ten idiota się wyszykuje skorzystałem z łazienki na górze. Szybko założyłem na siebie czarną koszulę i czarne, krótkie szorty. Na nogi wsunąłem moje znoszone, czarne trampki i byłem gotowy do wyjścia. Zszedłem na dół i co dziwne Ash i Mike byli już gotowi. Zabrałem jeszcze do kieszeni swój telefon. Muszę mieć czym skontaktować się z Hemmo gdybyśmy coś zrobili i mam tutaj na myśli Asha,

Do klubu postanowiliśmy iść na nogach. Luke i tak zabrał samochód więc wyboru większego nie mieliśmy. Ashton już na ulicy zaczął podrywać przechodzące obok nas dziewczyny.
- Luke zabrał za sobą klucze do domu? - Mike zadał mi pytanie idąc ze mną ramie w ramie.
- Nie potrzebuje klucza. - Odparłem i tym właśnie zwróciłem uwagę nawet Irwina.
- Jak to? - Spytali równocześnie moi kumple.
- Hemmo zabiera Jade do hotelu po kolacji. Dopiero rano wrócą. - Odpowiedziałem im na pytanie i już po chwili usłyszałem charakterystyczny pisk Asha.
- Będą się jebać! - Postanowiłem puścić to mimo uszu. Nie chcę nawet sobie wyobrażać tego. Jade jest dorosła a ja ufam Lukowi. Ufam mu?





Yea! Szaleje! No i mamy następny rozdział. Nie jest on niestety sprawdzony. Pisze go na szybko w przypływie weny twórczej! Mam nadzieję, że podoba wam się. Dziękuje za tyle wyświetleń i TYLE gwiazdek!
Jeszcze raz dziękuje ;* i do następnego :)

Do you want me? |L.H|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz