53.Pistolet

211 21 9
                                    

Przede mną stał sam Vincent Monet.
Serce stanęło mi , tylko po to by za chwilę ruszyć z podwójną siłą.
Wyglądał prawie identycznie jak ostatnim razem gdy go zobaczyłam. W białej , zapewne drogiej niczym nieszczęście koszuli, garniturze , wyglądał niczym pan świata. Oczy jak zawsze lodowate , bił z nich wyuczony perfekcjonizm.
- Vince ! Pomocy! - krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
Jeszcze za nim zobaczyłam osoby za nim , zaczęłam się wyrywać i kopać , a gdy mój wzrok padł na nich podwoiłam wysiłki. Za nim wyłonił się ojciec , Will , a na końcu Dylan.
- Tato - wyszeptałam cichutko. Gdzieś z daleka usłyszałam krzyk Tone'go , a za chwilę i bliźniacy znaleźli się przy nas. Pierwszy raz od 13 miesięcy miałam okazję zobaczyć swoją rodzinę. - Puszczaj mnie. Ej , czekaj , nie ! - darłam się, gdy mimo moich starań byłam ciągnięta w tył. Davian niewzruszenie parł dalej nie zwracając uwagi na moich braci , mnie, swoją córkę czy na kogokolwiek.
O nie, nie, nie... Nie ze mną te numery.

Pomyślałam. Moje ruchy blokowała Rory , którą nadal trzymałam pewnie w swoich ramionach , mimo , że jak nie trudno się domyśleć płakała , ale nie przejmowałam się tym. Działałam chaotycznie, za dużo emocji i stresu kotłowało się teraz we mnie , by logicznie i chłodno myśleć , ale przecież miliard godzin przesiedzonych na siłowni podczas treningów samoobrony dawały swoje. Nie myślcie , że użyłam nie wiadomo jakiej techniki , co to to nie. Zamiast tego kierowałam się wręcz zwierzęcym instynktem. Z całej siły jaką tylko zgromadziłam w swoich nogach kopnęłam go w stopę. Poluźnił uścisk , dzięki czemu się wyrwałam. Moja rodzina była już przy mnie i kiedy już miałam wbiec w ramiona ojcu i wreszcie pierwszy raz od bardzo dawna poczuć się bezpieczną , to ktoś pociągnął mnie do tyłu. Aurora wypadła mi z rąk i kiedy miała upaść na zimną podłogę , w ostatniej chwili ją złapałam. Przycisnęłam ją do piersi , prawie tak mocno jak Melton mi rękę do gardła. Brakowało mi powietrza i już miałam mdleć, kiedy odsunął dłoń z mojego gardła. Wzięłam łapczywy oddech, nabierając powietrza do szczypiących od jego braku płuc , ale długo spokojem o swoje zdrowie i życie się nie pocieszyłam , bo za chwilę w okolicach czaszki poczułam coś z zimnego metalu.
Przystawiono mi pistolet do głowy.

Hejka serduszka ! Jak wam dzień mija ? Chciałabym was poinformować , że na profilu dostępna jest nowa opowieść o RM ,, Forced to mary , created for love " o Hailie Monet i Adrienie Santanie. Od teraz będzie tak , że będę wstawiać 1 rozdział tej historii i 1 rozdział nowej tygodniowo , chyba , że coś dodatkowego napiszę.
A jeżeli doczytałxś do tego momentu napisz w komentarzu ,, Pizza " a zrobi mi się bardzo miło.
Bajo!
Autorka!

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now