24. Czekaj , że co ?

367 12 3
                                    

- Hailie Monet.
Kurwa jeszcze jego brakowało.
- Dzień Dobry - odpowiedziałam.
- Nie spodziewałem się spotkać ciebie tu. Nigdy bym nie pomyślał , że bracia pozwolą ci tu przybyć.
- Nie pozwolili - odmruknęłam.
- Doprawdy ?
- Ja też bym tu nie chciała być. Adrienie, oni porwali mnie i bliźniaków - mężczyzna uniósł brwi i spojrzał na mnie.
- Hailie - warknął.
- Zabierz mnie stąd - poprosiłam. - Dobrze wiesz , że moja rodzina da ci wszystko co tylko będziesz chcieć .
- Uroczo Hailie Monet - uśmiechnął się chytrze. - Idź za mną, ale się nie wychylaj , jasne? Nic nie mów - pokiwałam głową i ruszyłam za nim , nie pytając się gdzie podążamy. Przeszliśmy przez większość rezydencji , a ja zaczynałam się zastanawiać gdzie Santan mnie prowadzi.
- Shane i Tony - szepnęłam prawie bezgłośnie , pewna , że i tak nie usłyszy.
Usłyszał.
- Nie mam czasu na twoich braci Hailie Monet. Możesz iść ze mną , albo tu zostać w niewoli , co wybierasz ? - spytał , ale nie odpowiedziałam. Podążałam za nim , aż wyszliśmy na dwór i doszliśmy do czarnego , sportowego samochodu. Stanęłam przed nim , wcale nie zachęcona , by do niego wsiadać.
- Wsiadasz , czy zostajesz ? - spytał , a ja przełknęłam gorzką ślinę i wsiadłam na tylne siedzenie. Adrien wykonał jeszcze kilka telefonów , a następnie odjechał. Nie odzywałam się przez całą drogę nic nie mówiłam , a trwała ona prawie 3,5 godziny.
- Wysiadka Hailie Monet - powiedział z kpiącym uśmieszkiem. Wysiadłam , a moje oczy zaszły słonymi łzami.
Bo zaledwie kilka kroków przede mną stał ojciec z dwójką najstarszych Monetów.
Rzuciłam się biegiem do nich , po drodze zalewając się łzami.
- Shane , Tony , oni , ja chciałam , tato - dukałam , ledwo biorąc oddech.
- Jak dobrze , że znów cię mamy królewno - usłyszałam tylko.
- Ale bliźniacy ......
- Shane i Tony są bezpieczni - po moim podbrzuszu rozlała się ciepła ulga.
- Uciekli ? - spytałam cicho , ignorując resztę rodziny i Santana , którzy stali w ciszy.
- Kilka godzin przed tobą - wyjaśnił.
- Nawet nie wiesz jakie było moje zdziwienie , gdy przybyłem do Meltona z zamiarem ubicia z nim targu , a zastałem tam twoją siostrę , błagającą gosposię , o to by pomogła jej uciec - powiedział Adrien do Vincenta.
- Jestem wdzięczny za to , że sprowadziłeś Hailie bezpiecznie do nas - odpowiedział Vince. - Nasza rodzina , ma ogromny dług wdzięczności wobec ciebie , Adrienie.
- Chcielibyśmy z tobą porozmawiać - tu Will zezonował na mnie - na osobności.
- Oczywiście - odpowiedział oficjalnie.
- Zabierz ją do domu - mruknął tylko przelotnie mój najstarszy brat i razem z Willem i Adrienem , gdzieś zniknęli.
- Choć królewno - tata pokierował mnie do samochodu , którym najprawdopodobniej tu przyjechali. Usiadł ze mną na tyle , a kierowca ( kimkolwiek on był ) odjechał.
- Tato- zachlipałam.
- Ciii spokojnie tak ? Już jesteś bezpieczna , już nikt ci nie zrobi żadnej krzywdy - głaskał mnie po włosach.
- Ale tato , Charles , on , Melton ...
- Czekaj , że co ? Melton ? - ojciec nagle się zaciekawił moim niezbyt logicznym wywodem.
- Mhm - mruknęłam cicho.
- Co on tam do cholery jasnej robił ?
- No , bo ... no bo oni mi kazali wyjść za niego lub za Adriena - szepnęłam nieśmiało.
- Czyli samego Meltona , tam nie było ? - spytał.
- Nie - skłamałam. - Geras mówił , że on jest mną od dawna zainteresowany , i że w ogóle chciał iść do Vince'a , ale Vincent nie chciał ... nie wiem nie rozumiem tego - odmruknęłam i usłyszałam jak ojciec głośno westchnął.
- Nie musisz rozumieć , królewno. To już nie twoja sprawa - uspokoił mnie, a ja pokiwałam głową. Chwilę później zasnęłam , ale już nie pamiętam jak samochód opuściłam. Wiem za to , że obudziłam się w swoim pokoju , w rezydencji Monet.

Hejka ! Wiem chcecie mnie zabić za to , że tak dawno nie było rozdziału , no ale życie. No i zaufajcie mi , zaufajcie , relacja Hailie z Davianem się jeszcze rozkręci.
Hasło ,, Pasta " w komentarzach !
Bajo !
Autorka

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora