7.Placuszki

554 18 9
                                    

- To tylko koszmar . Zwykły , głupi koszmar - wyszptałam sama do siebie . Męczyły mnie od kilku tygodni , zawsze zmuszając mnie do wracania do moich porwań . Miałam już taki z Rayderem , miałam z Jerrym , miałam z pewnym mężczyzną , który mnie porwał niecały rok temu .
I miałam taki z Clarresą .
Śniła mi się już ponad tydzień , zawsze prześladując mnie tymi samymi obrazami . Co noc kazała mi znów przeżywać śmierć Sonnego , porwanie mnie i Dylana .
Co noc zmuszała mnie do przeżywania tego przeklętego dźgnięcia .
Zawsze budziłam się potem z przerażeniem , zawięzionym w gardle . Wstałam , wygrzebując się wcześniej z kołdry . Chwyciłam butelkę w której miałam wodę i upiłam kilka dużych łyków . Powoli się uspokajałam . Potuptałam do łazienki i zrzuciłam z siebie koszulę nocną w której spałam . Przeczesałam włosy palcami , a następnie szczotką . Włączyłam wodę i rozkoszowałam się tym , że była idealna . Nie za gorąca i nie za zimna . Umyłam włosy szamponem , nałożyłam na nie odżywkę , a następnie wmasowałam w skórę pachnący żel pod prysznic . Po 20 minutach skończyłam . Opatuliłam się cieniutkim jedwabnym szlafroczkiem i potuptałam do garderoby . Jeszcze przed pójściem spać rozłożyłam swoje ubrania , więc otworzyłam szafę i zaczęłam wybierać sobie ciuchy . Postawiłam na krótkie  spodenki z sztywnego materiału w kolorze brudnej bieli i pistacjową bluzkę , odsłaniającą małą część brzucha . Zeszłam na dół , wabiona cudownymi zapachami i uśmiechnęłam się szeroko na widok pulchniutkich , bananowych placuszków , które usmażyła Eugenia . Były polane miodem oraz posypane świeżymi borówkami , malinami i truskawkami .
- Niebo w gębie - pochwaliłam danie , gdy tylko pierwszy kęs , znalazł się na moim języku . Eugenia uśmiechnęła się delikatnie i cicho podziękowała . Zjadłam wszystko co miałam na talerzu i jeszcze więcej . Spojrzałam na pusty talerz z wyrzutem , ale pozbyłam się tej myśli z głowy .
Nie , nie , nie . Nie wracamy do tego bagna jakim są zaburzenia odżywiania .
- Cześć dziewczynko - przywitał się ze mną Shane , który dopiero co zszedł na dół . Potargał mi rozpuszczone włosy , przez co ja trzepnęłam go lekko w tył głowy .
- Cześć chłopczyku - warknęłam . Wyszłam z kuchni , przewracając oczami .
- Nie no super . Jeden dzień jestem tutaj , a już mam ich dość . Pieprzę , wracam do Hiszpanii - wyszeptałam sama do siebie. Złapałam za swoje włosy i podzieliłam je na trzy w miarę równe części . Zaplotłam warkocza i ponownie zeszłam na dół tym razem zastałam tam Dylana .
- Cześć dziewczynko - powiedział tak samo jak niecałe 10 minut temu Shane . Powstrzymałam się i nie przewróciłam z znużeniem oczami .
- Cześć - westchnęłam znużona .
- Jadłaś ?
- Hm ? - udałam , że nie usłyszałam .
- Pytam się czy jadłaś śniadanie - powtórzył cierpliwie .
- Tak jadłam , placuszki - odpowiedziałam .
-  Na pewno ? - Boże Święty , trzymaj mnie , bo za chwilę jebnę . Czy oni się uparli by mnie doprowadzić dziś do szału ?
- Tak na pewno - odparłam zirytowana . - Jak mi nie wierzysz to zapytaj Eugienii .
- A co to za strój ? - spytał wskazując na krótka bluzkę i spodenki . Były może krótkie , ale na pewno nie gorszące , zachowując odpowiednią długość . Zasłaniały jeszcze 3 cm po końcu pośladka , tym bardziej przytyk mojego brata był bezsensowny i irytujący .
- Zwykły - odpowiedziałam na jego pytanie po chwili ciszy .
- Nie podoba mi się - odpowiedział .
- A mi tak - traciłam cierpliwość z każdym słowem wypowiedzianym przez Dylana.
- Chyba powinnaś się iść przebrać - odezwał się . Niby była to luźna propozycja , ale ja wiedziałam , że za chwilę rozpęta się piekło .
- Nie dzięki .
- Hailie , idź się przebrać -
Odezwał się znawca stylu .
Już chciałam warknąć jakąś odpowiedź , gdy w głowie narodził mi się diabelny plan .
- Okej - powiedziałam i obserwowałam jak na jego usta wchodzi uśmiech . Powodowany był tym , że się poddałam i już nie walczyłam z jego idiotycznymi wymogami odnośnie mojego ubioru .
Żeby się tylko nie zdziwił .
Zmyknęłam na górę i szybko wbiegłam do garderoby . Ubrałam najbardziej skąpą sukienkę jaka tylko miałam , jednocześnie bardzo wygodną . Ledwo zakrywała moje pośladki , a i tak na przodzie widniało dosyć duże rozcięcie , kończące się dosłownie niecały centymetr przed moją bielizną. Materiał przylegał do mojego ciała , podkreślając je . Cała kreacja trzymała się na cieniutkich ramiączkach , które były troszeczkę za duże .
I odsłaniały troszeczkę za dużo .
Ciuchy złożyłam w kostkę , bo nie zamierzałam chodzić w niej przez cały dzień . Była tak krótka , że musiałam cały czas się pilnować by nie świecić bielizną i nawet to jak cudowna była nie rekompensowało tego . Nawet nałożyłam sobie brokat na końcik oka i tusz na rzęsy . Prawie zbiegłam na dół i wpadłam do kuchni . Mina Dylana była bezcenna . Jego oczy prawie wyszły z orbit na mój widok , a ja uśmiechnęłam się z satysfakcją .
Jak ja bym chciała mieć przy sobie aparat.
- Co ty masz na sobie - wycedził wściekły .
- Przecież kazałeś mi się przebrać - odparłam niewinnie .
- Nie w to - warknął i wstał , odsuwając z hukiem krzesło.
- Ale o co ci chodzi Dylanku ? - spytałam się słodko , trzepiocząc rzęsami .
- Czy ty się wczoraj urodziłaś ? Nie możesz się ubrać NORMALNIE ? Z tobą coś nie tak ?
- Nie nazywaj mnie tak - odpowiedziałam cicho . - Ja po prostu lubię tą sukienkę.
- A nie możesz ubrać nie wiem ... czegoś normalnego ? - spytał .
- To , mam się przebrać , znowu w to co miałam wcześniej ??
- TAK ! - wydarł się - Idź się przebierz w to w co byłaś ubrana wcześniej , okej ? - spytał , a ja pokiwałam głową . Dopiero jak byłam na schodach pozwoliłam sobie na uśmiech .
Wreszcie po tylu latach wiedziałam jak walczyć z nimi , tak by wygrać .

Hejka ! Jak wam się podoba ? Taki luźniejszy rozdział . Jeżeli doczytałxś do tego momentu to w komentarzu napisz ,, Pizza " .
No i wszystkiego najlepszego dla wszystkich kobietek , pamiętajcie jesteście wielkie 💖💝💘
Bajo !

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now