16.Halo, halo...

470 15 5
                                    

Pov Lidsay :

Spojrzałam na tatę , który wyprowadził mnie przed chwilą z swojego gabinetu. Nadal nie byłam w stanie wziąć głębszego oddechu i nadal po moich policzkach leciały łzy. Powoli zaczęłam żałować decyzji , którą było przebiegnięcie przez całą rezydencję , w tym przez zakazany korytarz i wbiegnięcie do gabinetu taty. Mógł w końcu być zły za przerwanie mu w pracy, a i między nami też na ten moment nie było najlepiej.
- Lissy oddychaj - usłyszałam polecenie , ale pokręciłam głową niezdolna do wykonania jego. - Spokojnie , nie płacz Lidsay - przylgnęłam do jego klatki piersiowej , a on od razu oddał uścisk. Zaprowadził mnie do któreś z miliarda sypialni , w naszym domu. Usiadł ze mną na łóżku , a ja troszeczkę się uspokoiłam , bo wiedziałam , że przy tacie nic mi się nie stanie. Z dużym naciskiem na słowo ,, troszeczkę'' , bo nadal łkałam , tuląc się do taty tak mocno jak tylko mogłam.
- Ciii Lidsay - szepnął zaskakująco łagodnie i mało lodowato jak na niego. Głaskał mnie po głowie , gdy powoli dochodziłam do siebie i przestawałam płakać. Uniosłam głowę , by spojrzeć tacie w oczy , z nikłą nadzieją , że coś z nich odczytam. Wiedziałam przecież , że kto jak kto , ale mój tata , nie pokazuje nawet najmniejszych emocji.
A jednak.
Mimo iż jego twarz nadal świeciła wyuczonym perfekcjonizmem i spokojem , to spod tego wydostawała się troska , której pewnie bym nie zauważyła , gdyby nie to , że trochę już miałam obeznania w tym temacie. No chyba , że to ja sobie jej doszukuję , by poprawić swoją sytuację , chociażby w myślach. Chyba jednak to drugie.
- Tato - zachlipałam. Spojrzał się na mnie( ponownie) dziwnie łagodnie.
Halo , halo , czy mi przypadkiem nie podmienili ojca ?
- Co się stało ? - spytał szybko , od razu , gdy zdał sobie sprawę , że jestem zdatna do rozmowy.
Okej, może jednak to nadal mój tata.
Ponownie się  rozkleiłam , gdy przypomniałam sobie o powodzie mojego wtargnięcia do gabinetu ojca. Spuściłam głowę , bo po mojej twarzy znów zaczęły lecieć łzy.
Dalej Lissy , bądź do czegoś przydatna , a nie tylko beczysz jak przedszkolaczka.
Poczułam , że łapie palcami za mój podbródek i podnosi go delikatnie do góry. Spojrzałam przez łzy na mojego tatę , który wydawał się teraz naprawdę zaniepokojony moim zachowaniem. Ten fakt podłamał mnie chyba jeszcze bardziej i jeszcze więcej łez wytrysnęło z moich oczu.
- Moja Lissy - tata starł kciukiem jedną z łez , która torowała sobie drogę w dół.
- Moja , słodka , Lissy - powtórzył jeszcze ciszej.
Cofam swoje ostatnie słowa. Definitywnie podmienili mi ojca.
- Powiesz mi co się stało ? - spytał jeszcze raz , tym razem delikatniej , jak by bał się , że znowu mnie spłoszy. Słowo ,, jakby" dodane dlatego , bo nie wyobrażam sobie taty , który przejmowałby się takimi błahostkami.
- Bo , ja , nie , bo.....- nie byłam w stanie się logicznie wysłowić. Potrząsnęłam głową i odetchnęłam głęboko.
- Dostałam wiadomość z nieznanego numeru i się przestraszyłam- przyznałam cichutko , siadając po turecku. Nie żebym przestraszyła zwykłej , losowej wiadomości. Z taką bym nawet nie szła do taty. Ojciec oczywiście to wiedział.
- Daj mi telefon - rozkazał , a ja posłusznie wykonałam polecenie , tęskniąc za tą delikatnością , która jeszcze sekundę temu była w jego głosie. Rzucam mu ukradkowe spojrzenia , gdy odblokowywał mój telefon , wchodził w wiadomości , czytał tą ostatnią i marszczył brwi. Nawet nie musiałam podglądać co tam było napisane , bo dobrze wiedziałam.
Jestem ciekaw , kiedy małą Lidsay dopadnie klątwa Monetów. Mniej się na baczności , bo może się to stać szybciej niż ci się wydaje.
Ojciec jest zły. Nie , czekaj , błąd. On jest wściekły. Klika w telefon , pewnie po to by zablokować numer , a ja spuszczam głowę w dół , patrząc się na moje nogi i gołe stopy , tak jak by nagle okazały się warte przemyślenia.Wypuścił powietrze z płuc i dotknął mojego ramienia.
- Lidsay , spójrz na mnie - nie uniosłam wzroku , jak by nic nie powiedział. Trwaliśmy tak chwilę dopóki nie powtórzył. - Lidsay , spójrz na mnie - tym razem się złamałam i podniosłam wzrok na niego , hamując łzy , które znowu zagościły w moich oczach , już chyba tysięczny raz podczas dzisiejszego wieczoru.
- Ciii nie płacz. To nie warte twoich łez - powiedział głaszcząc mnie po mokrym i zaczerwienionym policzku.
- Tato , kto to ? Czego on ode mnie chciał ? - spytałam się cicho , przytulając się do niego. Tata nigdy nie był skory do przytulania się , a skoro dzisiaj miał dzień dobroci to moim obowiązkiem było to wykorzystać. Objął mnie mocno , gładząc ręką moje plecy.
- To nikt ważny. Chcieli cię tylko wystraszyć- mówi tak jak by sam nie wierzył w własne słowa. - Bardzo dobrze , że przyszłaś z tym do mnie. Teraz zapomnisz o sprawie , a ja się tym zajmę.
- Ale ... - zaczęłam z milionem wątpliwości , które kłębiły mi się w głowie.
- Zrozumiano ? - spytał jak by mnie nie usłyszał. Potaknęłam , mimo tego , że wcale nie chciałam.
- Boję się tato - wyszeptałam.
- Nie masz czego - zapewnił , a ja nie odpowiedziałam , nadal przyklejona do koszuli ojca. Nie wierzyłam mu , a on chyba to wyczuł.
- To tylko głupie pogróżki Lissy , nic ważnego - przejechał ręką po moim kucyku , zakręcając włosy wokół moich włosów , a następnie puszczając je. Ponowił ten proces jeszcze kilkukrotnie , dopóki nie postanowiłam się odezwać.
-  Dlaczego tam było napisane o klątwie Monetów ? Co to w ogóle jest  ? - spytałam , pragnąc jakichkolwiek wyjaśnień.
- To nie twoje zmartwienie , Lissy. Już ci mówiłem , to zwykła pogróżka , mogli tam powypisywać cokolwiek - czułam , że klątwa Monetów , wcale nie była ,, czymkolwiek " i okropnie nie podobało mi się to , że w skład tej nazwy wchodziło moje nazwisko.
- A co jeżeli , ten ktoś naprawdę , coś mi zrobi ?
- Nic ci nie zrobi - odpowiedział spokojnie.
- A co jeżeli ? - dopytywałam.
- Nic ci nie zrobi - powiedział powoli , dokładnie akcentując każdą głoskę - Jesteś moją córką Lidsay i nic ani nikt nie może cię skrzywdzić - mówił tak pewnie , że od razu błogi spokój zalał całe moje ciało. Rozluźniłam mięśnie , które wcześniej były spięte i przestałam gryźć wargę , co wcześniej nieświadomie robiłam. Nagle tata wstał , ciągnąc mnie za sobą , a ja niechętnie wstałam za nim.
- Jesteś na mnie zły ? - spytałam.
- Nie mogę być na ciebie zły za coś , czego nie kontrolujesz- odparł z spokojem.
- Nie o to mi chodzi - powiedziałam , nawiązując do naszej ostatniej kłótni , która teraz kładła się cieniem , na naszą relację. Nie byłam z niej dumna i tak strasznie chciałam się z ojcem pogodzić.Brakowało mi jego znikomych uśmiechów , czy odrobinę mniej lodowatych spojrzeń , gdy mnie widział. 
- Byłem zły. Bardzo. Za bardzo - po plecach przeszedł mi nieprzyjemny dreszcz. - Ale już nie jestem. W ogóle od początku ,nie powinienem być - nie wiem czy kiedykolwiek poczułam tak dużą ulgę jak teraz. Pewnie nie. Przylgnęłam do niego jeszcze bardziej , w formie niemych podziękowań.
- Późno już , powinnaś iść spać - zauważył , wcześniej spoglądając na masywny zegarek na swoim nadgarstku.
- Muszęęęęęęęę ? - przeciągnęłam błagalnie końcówkę wyrazu z nadzieją , że dzięki jego dobremu nastrojowi , nie będę musiała już iść spać.
- Musisz - jego kącik uniósł się odrobinę w prawie uśmiechu. Typowy tata nie do się ugiąć , ale chociaż odprowadza mnie do samego łóżka , na końcu całując w czoło. Wyszedł , a ja spojrzałam się w stronę drzwi.
Na 100 % podmienili mi tatę. Nie ma bata , że nie.
Pomyślałam i zasnęłam z uśmiechem na ustach.

Hejka ! Strasznie lubię ten rozdział i uważam , że ta rozmowa jest przesłodka. A wy co myślicie.
Oczywiście jak doczytałxś do tego momentu to napisz w komentarzu ,, Pizza " ( TAK WIEM NIKT SIĘ TEGO NIE SPODZIEWAŁ .
Bajo!

Mam ogólnie pomysł na taki jeden intagram z Rodziny Monet i kwestia tego czy chcecie. Rozdziały pojawiałyby się dosyć często , bo taki zwykły rozdział trzeba napisać ( co zwykle zajmuje od 1 do nawet 4 ) potem kilka razy przeczytać , zredagować , poprawić jeszcze błędy , a wiadomo z tym byłoby o wiele mniej roboty. Jeszcze nie zdradzam szczegółów , ale pewnie i tak zrobię , bo aż ciska mnie od środka od pomysłów. To oczywiście nie będzie wpływać na publikacje innych historii jak coś

( wklejam z tablicy jak coś , więc i tu piszcie co myślicie )


Autorka


Najważniejsza ( Rodzina Monet )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz