20.Krok za krokiem , Hailie Monet

405 16 8
                                    

Wyjdę za Daviana Meltona .
Pomyślałam kilka godzin później. Nie wiem ile czasu konkretnie minęło , wiem , że dużo. Przywiązano mnie kolejnym sznurem i dokładali kolejny tylko gdy przegryzałam pierwszy. Nagle drzwi się otworzyły , a w nich stanął mężczyzna. Był to ktoś inny niż Charles. Wysoki i umięśniony , z twarzą zakrytą przez cień. Obserwował mnie uważnie przez chwilę , a potem podszedł do mnie o krok. Cofnęłam się i dotknęłam plecami zimnej , betonowej ściany. On uklęknął przy mnie , co pozwoliło mi zobaczyć jego twarz. Miał ładną twarz z oliwkową cerą, zielonymi oczami i zarysowaną szczęką. Był naprawdę przystojny , ale teraz mnie to nie interesowało. Patrzyłam się jak zaczarowana, napinając mięśnie w razie ataku na mnie.
- Ciiii spokojnie - dotknął mojej twarzy ,a ja go odepchnęłam.
- Zostaw mnie - zapłakałam cicho. - Dam ci numer telefonu , a ty na niego zadzwonisz , dobrze ? Powiadom ich , a naprawdę cię wynagrodzą. Dostaniesz wszystko co tylko pragniesz - dostrzegłam w tym okazję , bo może da się przekupić i powiadomi Vincenta ?
- Nie pozwolę ci uciec - pokręcił głową. - Ale nie pozwolę , by moja ewentualna przyszła narzeczona , leżała zeiązana w piwnicy .
A więc to on. Davian Melton , ten którego najwidoczniej przeznaczone mi jest poślubić.
- Co się tak na mnie patrzysz Hailie Monet ? Czyżbyś zamierzała poślubić o prawie dekadę starszego mężczyznę i przy okazji mojego kuzyna ? - nie odpowiedziałam , patrząc na niego. Powoli dochodziły do mnie kolejne szczegóły. Ubrany był w czarną koszulę i czarne spodnie od garnituru , a przy szyi miał przywiązany jedwabny krawat.
- Zdobimy tak Hailie Monet - gdy wymówił ponownie moje nazwisko , wzdrygnęłam się. - Ja cię odwiąże i wyprowadzę. Dam ci jedzenie , picie , ubrania i wszystko czego zapragniesz. Ale ty jak cię uwolnię nie zaatakujesz mnie ,ani nie podejmiesz żadnej innej formy ucieczki - spojrzałam na niego podejrzliwie. Po czasie pokiwałam głową , a on chwycił za linę i przeciął ją nożem , który miał w kieszeni. Spróbowałam wstać , ale upadłam z wycieńczenia. Od razu mnie złapał , nie pozwalając mi upaść na podłogę.
- No już , dasz radę. Krok za krokiem, Hailie Monet. Razem ze mną - powoli prowadził mnie przez korytarze. Moja opinająca sukienka , wydawała mi się odrobinę za mała , ale nie interesowało mnie to teraz . Po jakimś czasie doszliśmy do pewnego pokoju. Przed wejściem do niego , Davian się zatrzymał i spojrzał mi swoimi zielonymi tęczówkami prosto w oczy.
- Tu cię zostawię - powiedział pewnie. - Znajdziesz tu wszystko czego będziesz pptrzebowała - pokiwałam głową., na znak tego , że zrozumiałam.
- O i jeszcze jedno - uniósł palec , prosto przed moją twarz. - Pod żadnym pozorem nie wychodź stąd sama. Wuj nie będzie zadowolony , że pozwoliłem ci wyjść - domyśliłam się , że mówiac ,, Wuj " miał na myśli Charlesa , na którego myśl przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz.
- Dziękuje - wyszeptałam. Nie odpowiedział , tylko otwarzył mi drzwi , a ja przez nie weszłam.

Hejka serduszka ❤️❤️ Zabijecie mnie za poprowadzenie tak akcji , ale no musiałam. Chcę wam powiedzieć jedno - też wrzeszczałam , płakałam podczas pisania tego , a na koniec musiałam przestać i się po prostu przejść.
Jeżeli doczytałxś do tego momentu to w komentarzu napisz ,, Pizza "
Bajo !
Autorka

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now