30. Grzeczna dziewczynka

370 14 16
                                    

Westchnęłam głośno , bo właśnie skończyłam 8 godzinną zmianę w szpitalu. Zdjęłam z dłoni białe rękawiczki i odwiązałam jednorazowy fartuch , który w międzyczasie pobrudził się krwią. Rozwiązałam włosy i szybciutko pobiegłam do łazienki. Szybko zmieniłam czarne leginsy i biały top na czarną sukienkę na ramiączka i czarne , siateczkowe kabaretki. Rozczesałam włosy i chwyciłam za upchnięte w torbie kosmetyki. Nałożyłam podkład , róż i rozświetlacz i wszystko utrwaliłam pudrem , bo nie wiedziałam jak długi wieczór mnie czeka. Wytuszowałam rzęsy i wszystko schowałam. Przebiegłam przez zamknięty już szpital i schowałam kosmetyki w mojej szafce pracowniczej, z zamiarem zabrania ich jutro. Przełożyłam przez ramię małą torebkę , w której znajdowała się gotówka , telefon i błyszczyk. Powoli już wyszłam z szpitala i nie zaskoczyłam się , gdy zobaczyłam przed nim sylwetkę mężczyzny , który na mnie czekał.
- Davian - podeszłam do niego i uśmiechnęłam się promiennie.
- Cześć lisiczko - chwycił moją dłoń i pocałował jej wierzch. Zaśmiałam się cicho. - Pięknie wyglądasz.
- Dziękuje - odpowiedziałam z automatu. Pociągnął mnie w stronę samochodu, którym najwyraźniej przyjechał. Chciałam otworzyć drzwi , ale złapał za moją rękę i mi to uniemożliwił. Spojrzałam na niego zdezorientowana , ale za chwilę się uśmiechnęłam , bo otworzył mi drzwi.
Prawdziwy dżentelmen.
Wsiadłam do samochodu i położyłam torebkę między nogami. Chciałam zapiąć pas , ale i tu Melton mnie wyprzedził. Schylił się i zapiął mój pas. Delikatnie musnął moje udo , zaciskając na nim rękę , powodując u mnie przyjemny ścisk w podbrzuszu. Powoli okrążył samochód i wsiadł na swoje miejsce. Zdjął marynarkę i podwinął mankiety koszuli , by mu się wygodniej prowadziło. Odpalił silnik , który cicho zamruczał , a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Ten dreszcz przeszedł mnie jeszcze raz kiedy wykręcił i wjechał na ulicę , bo poczułam , że Davian kładzie na moim udzie dłoń. Uśmiechnęłam się delikatnie i położyłam dłoń na jego ręce.
- Moya printsessa - szepcze , cały czas wolną ręką manewrując kierownicą , bo ta druga trzyma moją dłoń.  Skupiam się na miłym ciepłu , które rozchodzi się po mojej nodze , gdy dojeżdżamy. Zaprowadził mnie do restauracji , która mieściła się na ostatnim piętrze wielkiego wieżowca.
- Ale tu ślicznie - westchnęłam rozglądając się po całym pomieszczeniu i balkonie , na którym też są stoliki. Podbiegłam do szklanej barierki i wychyliłam się , patrząc na ulicę i jeżdżące po nim samochody. Pochyliłam się jeszcze bardziej tak , że balansowałam na granicy między staniem tu , a spadnięciem i natychmiastową śmiercią. Poczułam jak coś mnie ciągnie do tyłu i chwilę później stałam już prosto.
- Nie pochylaj się lisiczko . To niebezpieczne - usłyszałam szept przy uchu. Odchyliłam głowę , by zobaczyć , że Davian obejmuje mocno moją talię. Stał za mną , a ja napierałam swoim ciężarem na jego tors. Mimo moich pokaźnych szpilek , które dodawały mi prawie 5 centymetrów wzrostu , to i tak przewyższał mnie o głowę.
Niby dlaczego mam się nie pochylać , jeżeli chcę to robić ?
Pomyślałam i mimo oporu jego ramion przechyliłam się delikatnie do przodu. Od razu odepchnął mnie , przez co zmusił mnie do zrobienia małego kroku w tył.
- Nie walcz ze mną maleńka - szepnął mi do ucha , gdy mimo tego pchałam zupełnie nieskutecznie do przodu. Przestałam i przełknęłam ślinę. - Pochylisz się jeszcze ? - spytał , cały czas pochylając się przy moim uchu , przez co na swojej skórze czułam ciepły oddech.
- Nie - odszeptałam.
- Grzeczna dziewczynka - zaczyna delikatnie kręcić moimi biodrami  w rytm fortepianu , który gra gdzieś w tle , ale mnie to nie interesuje.
Znów mnie tak nazwał. Znów.
- Moya malen'kaya , yezhlivaya lisichka - nie wiem co mówi , ale wypowiada te słowa z taką czcią i czułością , że jestem pewna , że to coś miłego. - Choć - prowadzi mnie do stolika i podaje mi menu. - Wybierz sobie co tylko byś chciała - przeglądam kartę dań , starając się nie patrzeć na ceny , by nie wzbudzać w sobie wyrzutów sumienia. Wybieram jedno danie i całą swoją siłę wkładam w to by się nie zaczerwienić , bo Melton cały czas dotyka mojego kolana , jeżdżąc po nim opuszkami palców. Jemy posiłek , a ja co chwile nieśmiało się uśmiecham. To spotkanie naprawdę minęło naprawdę miło. Na koniec , gdy już chcę odejść i odjechać do domu , zatrzymuje mnie na chwilę i delikatnie całuje mnie w usta.
- Dziękuje za cudowny wieczór - szepczę , gdy kończy.
- To ja ci powinienem dziękować - odpowiada i ostatni raz mnie obejmuje. - Do niechybnego zobaczenia , maleńka.

Hejka serduszka ! Wiem , że ostatnio bracia zeszli odrobinę na drugi plan , ale chcę się zając trochę Meltonem i rozbudować jego relację z Hailie. Ale spokojnie, spokojnie ... bo bracia jeszcze się dowiedzą o tym co tą dwójkę łączy i wrócą ratować małą siostrzyczkę.
A ja za to mam dla was wyzwanie. Kto , tylko z wymowy , która jest tu napisana przetłumaczy co mówi po rosyjsku Davian w tym rozdziale , w nagrodę dostanie gratulacje i ewentualnie spam gwiazdek na jego opowieściach.
Ale jak nie chce ci się szukać tłumaczenia , to napisz w komentarzu ,, Pizza" jeżeli doczytałxś do tego momentu.
Bajo !
Autorka

Najważniejsza ( Rodzina Monet )Where stories live. Discover now