47

572 28 30
                                    

Pov. Pablo

-Z Bellingham'em?-podniosłem się z łóżka, niedowierzając-Jaja sobie robicie? 

-Spokojnie, nie rób gwałtownych ruchów-szturchnęła mnie siostra.

-Sami jesteśmy w szoku-przyznał Jules, wskazując na resztę.

-Muszę tam jechać-pokręciłem głową, odpinając jakieś plastry z mojej skóry-Muszę ją zatrzymać.

-Stary, opanuj się-zmarszczył brwi Ferran-Co jej niby powiesz?-spytał-Dosłownie godzinę temu nas uciszałeś, gdy o niej wspominaliśmy. Zresztą, ona cię nie będzie słuchać, zwłaszcza po tym jak dałeś zakaz wpuszczania jej na salę. Po co to zrobiłeś?

-Bo nie chciałem jej widzieć!-krzyknąłem, nie wytrzymując-Chłopie, ona mnie upokorzyła przy was. To przez nią miałem wypadek na meczu! To przez nią byłem wtedy taki roztrzepany i nieogarnięty-zacisnąłem mocno usta-Kochałem ją a ona mnie wykorzystała!

-Wykorzystała?-podniósł brew Ferran-Przyjaźnimy się i z tego co mi mówiła, po prostu poczuła się odepchnięta przez ciebie, gdy wyjechaliśmy. Nie gadałeś z nią przez tak długi czas! 

-Teraz jesteś po jej stronie?-wstałem, nie potrafiąc powstrzymać złości-Co ona ci nagadała? 

-Wyluzuj-pomiędzy nami stanął Pedri-Jeśli chcesz, możemy zapytać lekarza o zgodę na chwilowe opuszczenie szpitala. Wiem że za godzinę ma po nią przyjechać, więc musimy się pośpieszyć. 

-Sam już nie wiem-westchnąłem, chwytając się za tył głowy-Jestem nią zmęczony. Całe życie o niej myślę, martwię się o nią, ale ona ma to w dupie!-wysyczałem, wyliczając-Co na to jej rodzice?-zwróciłem się w stronę Aurory.

-Wiesz jacy oni są...-przeciągnęła-Nic ich zbytnio nie interesuje. Mają gdzieś to, czy Laura jest w Barcelonie czy może nawet na drugim końcu świata-powiedziała, pakując jakieś rzeczy do torebki. 

-Z Bellingham'em-prychnąłem, śmiejąc się-No po prostu nie wierzę!

-Na twoim miejscu bym odpuścił-rzucił Pedri-Wszyscy się na niej zawiedliśmy i nawet nie chcemy jej widzieć na oczy. Uwierz mi, jeśli by faktycznie cię kochała, nie robiłaby czegoś takiego. 

W tym samym momencie Ferran przewrócił oczami, wypuszczając powietrze z buzi. Gdy chciałem na to jakoś zareagować, siostra mi przerwała. 

-To co, jedziesz?

-Nie-przegryzłem wargę-Nie będę po raz kolejny latać za nią, skoro ona tak mnie traktuje. 

-Prawidłowo młody-poklepał mnie po plecach Pedri-Znajdziesz sobie lepszą, uwierz mi. 

Ale żadna z nich nie będzie nazywać się Laura Carrasco...

Chciała się na mnie zemścić za to, jak zachowałem się kilka lat temu. Powtarzała wtedy ciągle, że karma wróci, była przekonana, że kiedyś to ja będę płakać za nią, że role się odwrócą. Wiedziała jak bardzo boli mnie widok jej z Jude'm, więc dolała oliwy do ognia, abym jeszcze bardziej cierpiał. 

Co z jej mieszkaniem i rodziną? Rzuci wszystko dla niego? A przyjaciele? 
Czy kiedykolwiek jeszcze się zobaczymy, porozmawiamy? Czy naprawdę ją aż tak zraniłem? 
Co z naszymi wspomnieniami, o których codziennie myślę? Czy jemu będzie mówić to samo co mi gdy będą razem? Czy ona o mnie zapomni? 



_____________

Ze łzami w oczach muszę oznajmić, że to koniec naszej przygody! Nie będę się tu rozczulać, bo dodam oddzielny rozdział na ten temat. Dziękuje każdemu za wasze wiadomości i komentarze, ale również za tyle gwiazdek! 

Buziaki! 

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now