32

626 28 0
                                    

Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu!

-Dasz już sobie radę, prawda?-uśmiechnęła się do mnie mama, poprawiając mój naszyjnik

-Jasne że da-dopowiedział tata, nie spuszczając ze mnie wzroku-Trzymaj się kochanie!

Gdy mnie ucałowali, pomachałam po raz ostatni Marice, która siedziała na tyle w aucie. 
Zobaczymy się za pół roku, na Świętach...

Ze łzami w oczach chwyciłam swoją walizkę, delikatnie szukając w torebce swojego telefonu. Liczyłam że zobaczę jakąś wiadomość od Pabla, lecz niestety nic takiego nie było.

Zrezygnowana weszłam na lotnisko, rozglądając się dookoła. Wzięłam potrzebne mi rzeczy i zaczęłam kierować się w  odpowiednie miejsce. 
Nagle poczułam mocne szturchnięcie, więc momentalnie się odwróciłam ze strachu.

Uśmiech sam mi się wkradł na twarz gdy przede mną stali moi przyjaciele z kwiatami. 
Wzrokiem przeskakiwałam między nimi, szukając najważniejszej dla mnie osoby.

Nie było go

-Nie mogliśmy się powstrzymać przed przyjazdem tutaj-powiedziała Ania, mocno się do mnie przytulając-Słońce, nawet nie wiesz jak będziemy za tobą tęsknić

-To dla ciebie-podał mi ogromny bukiet kwiatów Jules, składając pocałunek na moim policzku

-Nie wytrzymam-złapałam się za twarz, odwracając się w przeciwną stronę i zakładając swoje okulary. Łzy się same pojawiły w moich oczach

-Młoda-wszyscy podeszli bliżej, otaczając mnie, tworząc koło-Będziemy do siebie codziennie dzwonić i pisać. Zresztą, zobaczymy się gdy będziesz odwiedzać swoich rodziców

-Wy nie rozumiecie...-szepnęłam-To nie to samo... Dwa lata to strasznie długo a takie odwiedziny co jakiś czas niczego nie zmienią

-Szybko zleci, mówię ci-machnął dłonią Balde, głaszcząc mój policzek

-Gdzie Pablo?-zapytałam wprost, chcąc opanować chociaż trochę emocję

-Miał przyjechać, ale chyba nie zdąży-rozglądnęła się dookoła Sira z grymasem na twarzy

-Przykro nam, bo wiemy że chciałaś się z nim pożegnać

-Pożegnałam się już wcześniej-przyznałam-Nieważne, nic się nie stało

-Musisz już iść-powiedziała Lewandowska, patrząc na tablicę z komunikatem-Nie martw się, to nie koniec świata-po raz ostatni wszyscy się do mnie przytulili

-Kochamy cię!-pomachali mi, gdy powoli się od nich oddalałam

Idąc, czułam się strasznie dziwnie. W głowie miałam totalną pustkę, która zdarzyła mi się po raz pierwszy. Czułam się jak kilka lat temu, gdy opuszczałam Los Palacios. 

Miałam wrażenie, że moja relacja z Gavi'm i z przyjaciółmi, nie będzie już taka sama. Większość takich związków się rozpada, bo druga połówka sobie kogoś nowego znajduje.

Może za bardzo panikuje?


Ania miała rację. Przecież będziemy do siebie codziennie dzwonić.

To nie ma sensu!

W końcu któremuś z nas zabraknie czasu na takie rozmowy i utracimy kontakt.

Byłam strasznie zła na rodziców i brata za to. To po prostu jest idiotyczne.
Musze jechać do Francesco aby się czegoś nauczyć o życiu?
Kocham ich ale ten powód jest dosłownie absurdalny.


Gdy zajęłam swoje miejsce w samolocie, założyłam kaptur, chcąc się totalnie uspokoić. Nerwy mną tak zawładnęły, że musiałam się mocno hamować od krzyku.

Chcąc wyłączyć telefon, zmarszczyłam brwi widząc na wyświetlaczu mnóstwo wiadomości od chłopaka.

Pablo:
Laura, tak bardzo cię przepraszam
Nie zdążyłem na czas
Zadzwoń od razu jak będziesz na miejscu
Na spokojnie, za niedługo się zobaczymy
Nie zapomnij tam o mnie!

Czytając to, jeszcze mocniejsza fala łez mnie dopadła.
Nie chciałam żeby ktoś to zauważył, wiec po prostu oparłam głowę o fotel, bardziej naciągając kaptur na twarz.

***

-Stęskniłem się za tobą siostrzyczko!-usłyszałam od razu po odsunięciu się od chłopaka-Cieszysz się? W końcu spędzisz dłuższy czas ze mną, tak jak kiedyś chciałaś

-Po co ci to było?-zapytałam wprost-Zrobiłeś to specjalnie, prawda? 

-Słucham?-podniósł brwi, następnie je marszcząc

-Nagle sobie wymyśliłeś moją przeprowadzkę do ciebie-wysyczałam-Nic wcześniej o tym nie wspominałeś Francesco! Wiedziałeś, że nie planowałam takich wyjazdów! 

-Po co miałbym robić ci na złość, co?-prychnął, chwytając się za szczękę-Myślałem że będziesz zadowolona, Cola

-Odpuść sobie-westchnęłam gdy zauważyłam chytry uśmieszek na jego twarzy

Wzięliśmy walizki, które od razu zapakowaliśmy do jego auta. Usiadłam na przednim siedzeniu, wlepiając swój nieprzyjemny wzrok w centrum Lizbony.

Przez chwilę się zastanawiałam czy Fran byłby zdolny specjalnie mnie odsunąć od przyjaciół? 

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now