16

1K 40 5
                                    

-Więc gołąbeczki, co porabiamy?-zapytał Ferran, patrząc w naszą stronę

-Nie mów tak Torres-zaśmiałam się, mrużąc oczy

-No ej, ja świętuje-podniósł ręce-W końcu będzie cisza i spokój 

-Racja-dodał Robert, czochrając włosy osiemnastolatka obok-Panna Carrasco  idzie zagrać z nami jakiś meczyk?-przechylił głowę

-Ja?-zmarszczyłam brwi

-Podobno dobrze grasz-odpowiedział-Twój brat się chwalił

-Ubrań nie mam jakiś wygodnych-mruknęłam, spuszczając wzrok i patrząc na swój ubiór-Nie będę w tym biegać 

-Chodź-złapał mnie za rękę Pablo, ciągnąc w stronę szatni-Idźcie, zaraz przyjdziemy-krzyknął do pozostałych 

-Po co tam idziemy?-rozglądnęłam się, zamykając drzwi

-Łap-rzucił mi podkoszulek i spodenki-To są ubrania z poprzedniego meczu, więc je ubierz. Spodenki będą ci pewnie zlatywać, ale spróbuj je jakoś mocno ścisnąć 

-Fuj-skrzywiłam się, przykładając materiał do nosa-To śmierdzi 

-Prałem je przecież-podniósł brwi-Albo i nie...

-Przeżyje-machnęłam dłońmi-Daj mi jakieś swoje perfumy, bo może chociaż trochę zniwelują ten zapach

-Oj tam oj tam-prychnął chwytając za klamkę-Przebierz się i chodź

Szybko wsunęłam ubrania na siebie, spinając włosy gumką, którą zawsze mam w torebce. Podciągnęłam swoje wysokie skarpetki i zawiązałam buty. Poskładałam swoje rzeczy i wsunęłam do torby treningowej chłopaka.

-Przyszła!-krzyknął Jules, biegnąc w stronę bramki-Ja idę na obronę, Marc będzie na drugiej

-Z kim będę w drużynie?-zapytałam wprost, zasłaniając dłonią słońce

-Idź do Pedri'ego-wskazał na Hiszpana-Dobra, zaczynajmy! 

Ustawiłam się we właściwe miejsce i zaczekałam na klaśniecie któregoś z piłkarzy. Gdy usłyszałam ten dźwięk, pobiegłam do przodu, dając znak Hiszpanowi że ma mi podać. Gdy otrzymałam piłkę, szykowałam się na strzał,lecz ktoś wbiegł przede mnie i szybko ją odebrał. Syknęłam zdenerwowana i odwróciłam się, śledząc biegających piłkarzy. Gra była spokojna, bo nie był to prawdziwy mecz. Gdy coś się działo, śmialiśmy się z tego i nie poddawaliśmy się. 

-Laura!-usłyszałam głos Alejandra, więc przesunęłam się w bok i przyjęłam piłkę, biegnąc ile sił w nogach w stronę bramki. Mocno kopnęłam ją, trafiając w górny róg siatki

-Yeaaah!-wszyscy się na mnie rzucili, ściskając moją twarz-Wygraliśmy, rozumiesz to?!

-Tak tak tak-kiwnęłam głową-Ale puść mój policzek Gonzalez, bo zaraz mi ono odpadnie-zaśmiałam się, co również odwzajemnił

-Jak ci się mieszka w nowym miejscu?-zapytał Pablo, przybijając mi piątkę

-Póki co jest bardzo fajnie-uśmiechnęłam się-Robisz coś później?-kiwnął przecząco głową-Zapraszam cię na kawę do siebie 

-Chętnie przyjdę-poklepał mnie po plecach, otwierając mi drzwi-Musisz iść niestety się przebrać do toalety

-Jasne, bez problemu-wzruszyłam ramionami, podchodząc do jego torby

-Wpakowałaś swoje rzeczy do mojej torby?-podniósł brwi-Kto ci pozwolił?

-Ups-podniosłam ręce do góry-Będę czekać przed stadionem

-Dobra-kiwnął głową

***

-Mega ładnie tu masz-zawiesił kurtkę na wieszak, następnie potykając się o leżące pudło na podłodze 

-Przepraszam-natychmiast wzięłam karton, chowając do szafy

-Dalej się nie rozpakowałaś?

-Nie-rzuciłam-Zostało jeszcze trochę rzeczy

-Mogę ci później pomóc, jeśli chcesz-zaproponował, siadając na kanapie 

Spojrzałam na niego, nie mrugając. Dosłownie miesiąc temu przeklinałam go w myślach, a teraz siedzi przede mną a kanapie, w moim mieszkaniu. 
Moje życzenie z młodszych lat się nie spełniło. Zawsze ono brzmiało, żebym nigdy już nie miała z nim nic do czynienia.

A może nawet lepiej, że się nie spełniło?

-Ej, żyjesz?-wyrwał mnie jego głos-Zagapiłaś się

-Powtórzysz?-zignorowałam jego prychnięcie, otrząsając się

-Mówiłem, że z przyjemnością ci pomogę w rozpakowywaniu

-Dzięki-rozglądnęłam się-Pomoc mi się przyda 

-Pamiętam to-wstał, chwytając srebrną ramkę, o której rozmawiałam ostatnio z mamą-Obraziłaś się później na nas. Wiesz, koniecznie musisz się spotkać z Aurorą, bo ciągle o tobie gada. Dowiedziała się, że mamy ze sobą kontakt i żyć mi nie daje 

_______________

rozdział nspr

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now