31

596 26 8
                                    

Niewyspana poszłam na poranny trening, co niestety odbiło się na moim humorze. Za nic nie miałam ochoty biegać po boisku bądź skakać między pachołkami. W mojej głowie ciągle miałam wczorajszy napad złości Pabla. Nie wierzę że przez takie coś się tak bardzo zdenerwował.

Może to moja wina? Może miał rację?

Przecierając oczy, kopnęłam drzwi od szatni, chcąc się jak najszybciej przebrać. Totalnie nie miałam ochoty na żadne spotkania mimo, że dostałam dużo takich propozycji od przyjaciółek.

-Sto lat, sto lat!-usłyszałam głośny śpiew dziewczyn. Trzymały tackę z czerwono-niebieskimi babeczkami ze świeczkami-Spóźnione bo spóźnione, ale to chyba nie problem

-Trzymaj-chwyciłam kolorową torbę od Marii-Drobny upominek od nas

-Dziękuje bardzo-uśmiechnęłam się lekko, każdą po kolei przytulając-Nie musiałyście 

-Mam nadzieję, że ci się perfumy spodobają-wskazała na prezent. Kątem oka zerknęłam na duży napis Chanel-Pablo pomagał nam je dobrać, bo wolałyśmy dać ci coś trafionego-puściła mi oczko

Na wzmiankę o osiemnastolatku, mina mi zrzedła. Nic nie wspominałam dziewczynom o naszej kłótni, bo mimo wszystko nie ufałyśmy sobie na tyle dobrze, żeby mówić  o prywatnych sprawach. 

Po krótkiej rozmowie z nimi, stwierdziłyśmy że to najwyższy czas się przebrać. Niektóre z nich pytały się o mój dzisiejszy humor, lecz uniknęłam tego tematu odpowiadając że to po prostu przez nieprzespaną noc. 

Pożegnałam się z nimi, biorąc swoje rzeczy i jak najszybciej wychodząc z szatni. Ledwo idąc, mocno popchnęłam szklane drzwi, chwytając świeże powietrze. 

Mocno się zdziwiłam gdy ujrzałam na wyświetlaczu swojego telefonu mnóstwo wiadomości od rodziców i co najdziwniejsze, od brata.

Mama:
Laura, musimy poważnie pogadać
Przyjedź do nas, to ważne

Tata:
Przyjechać po ciebie?
Mam nadzieję że masz dobry humor

Francesco:
Nie bądź na mnie za to zła, robię to dla nas obydwu 

Oho, już się boje.... 

***

-Co się stało?-niemal wbiegłam do salonu, rzucając torby na kanapę

-Usiądź Laura-pierwsza odezwała się mama, która miała skrzyżowane ręce

-Przejdźcie do rzeczy, bo trochę mnie przestraszyły wasze wiadomości-zrobiłam to o co poprosiła, głośno wzdychając

-To co teraz ci powiemy, wywoła u ciebie złość, ale mamy dobre wytłumaczenie-przegryzł wargę od środka mój tata-Wczoraj zadzwonił do nas Francesco z pewną propozycją dla ciebie-zaczął-Całą noc o tym myśleliśmy i zadecydowaliśmy że to dobry pomysł. Przeprowadzisz się do swojego brata, do Portugalii 

Słysząc to, zamarłam. To, co się działo w środku, jest nie do opisania. Złość ogarnęła moje ciało, przez co musiałam bardzo się hamować, przed powiedzeniem niestosownych komentarzy. 

-Słucham?-wyprostowałam plecy-Nie zgadzam się-powiedziałam wprost 

-Nie masz nic do gadania-prychnęła starsza kobieta

-Jaki to ma sens, huh?-podniosłam brwi-Po co mam się do niego przeprowadzać? Czemu nikt wcześniej mi tego nie powiedział?!

-Uspokój się!-krzyknął brunet, momentalnie mnie uciszając-Robimy to dla twojego dobra, Laura. Chcesz skończyć jak ja z rodzeństwem? Mam czterdzieści cztery lata i żadnego kontaktu z nimi! Widzicie się raz na jakiś czas, co nie jest wystarczające-westchnął-Jest starszy i wiele się od niego nauczysz

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now