Aurora:
Pablo jest w szpitalu.Wlepiając wzrok w ekran telefonu, powtarzałam sobie w głowie pytanie, czy to jest jakiś nieśmieszny żart?
Dosłownie kilka godzin wcześniej się z nim widziałam i nic mu nie było, a teraz jest w szpitalu?Może przeze mnie?
Zaczęłam kręcić głową na boki, nie wiedząc co zrobić. Po minucie, szybko się podniosłam, wychodząc na korytarz i ubierając pierwsze lepsze buty. Wsadziłam telefon do kieszeni, wychodząc z mieszkania, nawet nie zarzucając kurtki na swoją piżamę.
Trzaskając drzwiami wyjściowymi, uderzyłam się w czoło, kolejny raz zapominając o taksówce.
-Muszę w końcu zrobić prawko-mruknęłam, przewracając oczami i przykładając urządzenie do ucha.
***
Wbiegając do szpitala, zaczęłam szukać wzrokiem kogoś znajomego. Niestety ludzi było mnóstwo, przez co nie było szans na rozpoznanie kogokolwiek. Podchodząc do recepcji, przechyliłam głowę widząc ogromną kolejkę.
-Laura!-poczułam mocne szarpnięcie w bok. Przede mną stała zrozpaczona Aurora, która ledwo stała na nogach-Dziękuję że przyjechałaś-przytuliła mnie mocno.
-Co się stało?-zapytałam, powoli odwzajemniając gest.
-Nie oglądałaś meczu?-spytała zdziwiona, robiąc krok w tył, na co ja pokiwałam przecząco głową-Gavi całkowicie zerwał więzadło krzyżowe w prawej nodze-powiedziała ze łzami w oczach-Wiesz co to dla niego oznacza? Straci nie tylko ten sezon, ale też mistrzostwa Europy czy igrzyska olimpijskie, w których mógłby zagrać. Przecież on będzie załamany!
Obserwowałam dziewczynę, która strasznie martwiła się o swojego brata. Zawsze podziwiałam ich relację, bo można by przyznać, że jest to rodzeństwo idealne. Świetnie się dogadują, są przy sobie w ciężkich chwilach i myślą o sobie każdego dnia.
-Aurora, spokojnie-chwyciłam ją za dłonie-Wszystko będzie dobrze, mówię ci.
Dziewczyna głośno wciągnęła powietrze, powoli się uspokajając. Zmierzając w stronę jego sali, cała się trzęsłam. Bałam się z nim spotkać po naszej wcześniejszej rozmowie, która nie skończyła się dobrze.
-Można prosić Pani nazwisko?-zapytał ochroniarz, który stał przed drzwiami do korytarza, który prowadził do sali Pabla. W oddali, przez okienko ujrzałam rodziców Pabla i Aurory, którzy widząc mnie, z lekkim uśmiechem mi pomachali.
-Carrasco-odpowiedziałam, lekko się chwiejąc. Dziewczyna obok otworzyła drzwi, czekając na mnie.
-Przykro mi, ale Pani nie wejdzie-rzucił, mierząc mnie wzrokiem, na co mocno zmarszczyłam brwi. W tym samym czasie za mną stanęli piłkarze, którzy zapewne również przyszli odwiedzić osiemnastolatka.
-Nie rozumiem-pokiwałam głową-Jak to nie mogę wejść?
-Co się stało?-wtrącił się Jules za mną.
-Ona jest ze mną, proszę ją wpuścić-rozkazała dziewczyna.
-Pablo stanowczo zakazał mi wpuszczania Pani do niego-uniósł jeden kącik ust. Skąd on go wytrzasnął?-Panowie wchodzą, a Pani Laura Carrasco zostaje.
-To jakieś nieporozumienie-pokiwał głową Ferran, biorąc kartki od ochroniarza. Zaczął powoli wszystko czytać, następnie patrząc na mnie smutnym wzrokiem-Faktycznie jest tu napisane o tobie.
Przecież to było do przewidzenia
-Zaczekaj, pogadamy z nim-poklepał mnie po plecach Pedri, znikając razem z resztą za drzwiami.
Zrezygnowana, usiadłam na krześle obok, opierając głowę o ścianę.
-Mogę z Panią zdjęcie?-usłyszałam od mężczyzny.
Głośno prychnęłam, zastanawiając się czy się przypadkiem nie przesłyszałam.
-Żartuje Pan?-podniosłam brwi.
On w odpowiedzi tylko głośno odchrząknął, wracając na poprzednie miejsce. Ludzie siedzący na krzesłach obok obserwowali całe zdarzenie z szeroko otwartymi oczami. Nie będę zdziwiona, gdy zobaczę w internecie zdjęcia lub nagrania z mojej kłótni z ochroniarzem. Każdy chciałby być świadkiem czegoś, co może kręcić się bardzo długo w mediach. Już sobie wyobrażam tytuły tych wszystkich artykułów.
,,Skandal w szpitalu w Barcelonie. Dziewczyna młodego piłkarza nie wpuszczona na salę!''
,,Kłótnia Laury Carrasco z ochroniarzem Pabla Gavi'ego! Czy to oficjalny koniec związku z piłkarzem?''
,,Plotki na temat związku młodej dziewczyny, Laury Carrasco z Gavi'm są prawdziwe! Nie są już razem''
-Laura-z myśli wyrwał mnie głos Ferrana, który obok mnie-Przykro mi, ale... Pablo nie chce się z tobą widzieć. Jest w złym stanie, bo nie chce z nikim rozmawiać.
-Przeszło mi przez myśl, że może tak zrobić, ale liczyłam że jest inny-westchnęłam.
-Nie chcę być niemiły, ale jak ty to sobie wyobrażałaś?-uniósł jeden kącik ust-Mocno się pokłóciliście, wymieniliście się ostrą wymianą zdań a teraz miałabyś wejść do jego sali i udawać że nic się nie stało?
-Czuje się winna-przyznałam-Podobno źle grał podczas tego meczu. Niepotrzebnie rozmawiałam z nim przed rozpoczęciem, bo tylko negatywnie na niego wpłynęłam.
-Masz rację, ale liczyliśmy że jakoś się dogadacie-podrapał się po brodzie, prostując nogi-Nie myśl tak, bo jednak to nie twoja wina.
-No nic-przegryzłam wargę-Możesz mu przekazać, że i tak nie zamierzam się stąd ruszać-zaśmiałam się cicho.
-Przekaże-uśmiechnął się, powoli wstając-Jak coś to będziemy cię o wszystkim informować.
-Dobra-pokiwałam głową-Pozdrów jego rodziców przy okazji.
Położyłam swoją torbę na krzesło obok i mocno zacisnęłam usta. Z jednej strony nie byłam w stanie po tym wszystkim tak nagle stąd wyjść, ale z drugiej, nie miałam ochoty siedzieć sama w szpitalnym korytarzu.
CZYTASZ
Angry Issues || Pablo Gavi
Teen FictionLaura uwielbia piłkę nożną, można powiedzieć że dla niej to kawałek swojego życia. Mimo to, nie trenuje jej i spędza czas, grając tylko w wolnej chwili. Razem z rodzeństwem idzie na mecz Barcelony, gdzie przez przypadek spotyka osobę, z którą widz...