45

415 33 4
                                    

Aurora: 
Pablo jest w szpitalu.

Wlepiając wzrok w ekran telefonu, powtarzałam sobie w głowie pytanie, czy to jest jakiś nieśmieszny żart?
Dosłownie kilka godzin wcześniej się z nim widziałam i nic mu nie było, a teraz jest w szpitalu? 

Może przeze mnie?

Zaczęłam kręcić głową na boki, nie wiedząc co zrobić. Po minucie, szybko się podniosłam, wychodząc na korytarz i ubierając pierwsze lepsze buty. Wsadziłam telefon do kieszeni, wychodząc z mieszkania, nawet nie zarzucając kurtki na swoją piżamę. 

Trzaskając drzwiami wyjściowymi, uderzyłam się w czoło, kolejny raz zapominając o taksówce. 

-Muszę w końcu zrobić prawko-mruknęłam, przewracając oczami i przykładając urządzenie do ucha.

***

Wbiegając do szpitala, zaczęłam szukać wzrokiem kogoś znajomego. Niestety ludzi było mnóstwo, przez co nie było szans na rozpoznanie kogokolwiek. Podchodząc do recepcji, przechyliłam głowę widząc ogromną kolejkę. 

-Laura!-poczułam mocne szarpnięcie w bok. Przede mną stała zrozpaczona Aurora, która ledwo stała na nogach-Dziękuję że przyjechałaś-przytuliła mnie mocno. 

-Co się stało?-zapytałam, powoli odwzajemniając gest. 

-Nie oglądałaś meczu?-spytała zdziwiona, robiąc krok w tył, na co ja pokiwałam przecząco głową-Gavi całkowicie zerwał więzadło krzyżowe w prawej nodze-powiedziała ze łzami w oczach-Wiesz co to dla niego oznacza? Straci nie tylko ten sezon, ale też mistrzostwa Europy czy igrzyska olimpijskie, w których mógłby zagrać. Przecież on będzie załamany! 

Obserwowałam dziewczynę, która strasznie martwiła się o swojego brata. Zawsze podziwiałam ich relację, bo można by przyznać, że jest to rodzeństwo idealne. Świetnie się dogadują, są przy sobie w ciężkich chwilach i myślą o sobie każdego dnia. 

-Aurora, spokojnie-chwyciłam ją za dłonie-Wszystko będzie dobrze, mówię ci. 

Dziewczyna głośno wciągnęła powietrze, powoli się uspokajając. Zmierzając w stronę jego sali, cała się trzęsłam. Bałam się z nim spotkać po naszej wcześniejszej rozmowie, która nie skończyła się dobrze. 

-Można prosić Pani nazwisko?-zapytał ochroniarz, który stał przed drzwiami do korytarza, który prowadził do sali Pabla. W oddali, przez okienko ujrzałam rodziców Pabla i Aurory, którzy widząc mnie, z lekkim uśmiechem mi pomachali.

-Carrasco-odpowiedziałam, lekko się chwiejąc. Dziewczyna obok otworzyła drzwi, czekając na mnie.

-Przykro mi, ale Pani nie wejdzie-rzucił, mierząc mnie wzrokiem, na co mocno zmarszczyłam brwi. W tym samym czasie za mną stanęli piłkarze,  którzy zapewne również przyszli odwiedzić osiemnastolatka.

-Nie rozumiem-pokiwałam głową-Jak to nie mogę wejść?

-Co się stało?-wtrącił się Jules za mną.

-Ona jest ze mną, proszę ją wpuścić-rozkazała dziewczyna.

-Pablo stanowczo zakazał mi wpuszczania Pani do niego-uniósł jeden kącik ust. Skąd on go wytrzasnął?-Panowie wchodzą, a Pani Laura Carrasco zostaje.

-To jakieś nieporozumienie-pokiwał głową Ferran, biorąc kartki od ochroniarza. Zaczął powoli wszystko czytać, następnie patrząc na mnie smutnym wzrokiem-Faktycznie jest tu napisane o tobie.

Przecież to było do przewidzenia

-Zaczekaj, pogadamy z nim-poklepał mnie po plecach Pedri, znikając razem z resztą za drzwiami.

Zrezygnowana, usiadłam na krześle obok, opierając głowę o ścianę. 

-Mogę z Panią zdjęcie?-usłyszałam od mężczyzny.

Głośno prychnęłam, zastanawiając się czy się przypadkiem nie przesłyszałam.

-Żartuje Pan?-podniosłam brwi.

On w odpowiedzi tylko głośno odchrząknął, wracając na poprzednie miejsce. Ludzie siedzący na krzesłach obok obserwowali całe zdarzenie z szeroko otwartymi oczami. Nie będę zdziwiona, gdy zobaczę w internecie zdjęcia lub nagrania z mojej kłótni z ochroniarzem. Każdy chciałby być świadkiem czegoś, co może kręcić się bardzo długo w mediach. Już sobie wyobrażam tytuły tych wszystkich artykułów.

,,Skandal w szpitalu w Barcelonie. Dziewczyna młodego piłkarza nie wpuszczona na salę!''

,,Kłótnia Laury Carrasco z ochroniarzem Pabla Gavi'ego! Czy to oficjalny koniec związku z piłkarzem?''

,,Plotki na temat związku młodej dziewczyny, Laury Carrasco z Gavi'm są prawdziwe! Nie są już razem'' 

-Laura-z myśli wyrwał mnie głos Ferrana, który obok mnie-Przykro mi, ale... Pablo nie chce się z tobą widzieć. Jest w złym stanie, bo nie chce z nikim rozmawiać. 

-Przeszło mi przez myśl, że może tak zrobić, ale liczyłam że jest inny-westchnęłam. 

-Nie chcę być niemiły, ale jak ty to sobie wyobrażałaś?-uniósł jeden kącik ust-Mocno się pokłóciliście, wymieniliście się ostrą wymianą zdań a teraz miałabyś wejść do jego sali i udawać że nic się nie stało? 

-Czuje się winna-przyznałam-Podobno źle grał podczas tego meczu. Niepotrzebnie rozmawiałam z nim przed rozpoczęciem, bo tylko negatywnie na niego wpłynęłam. 

-Masz rację, ale liczyliśmy że jakoś się dogadacie-podrapał się po brodzie, prostując nogi-Nie myśl tak, bo jednak to nie twoja wina. 

-No nic-przegryzłam wargę-Możesz mu przekazać, że i tak nie zamierzam się stąd ruszać-zaśmiałam się cicho. 

-Przekaże-uśmiechnął się, powoli wstając-Jak coś to będziemy cię o wszystkim informować.

-Dobra-pokiwałam głową-Pozdrów jego rodziców przy okazji. 

Położyłam swoją torbę na krzesło obok i mocno zacisnęłam usta. Z jednej strony nie byłam w stanie po tym wszystkim tak nagle stąd wyjść, ale z drugiej, nie miałam ochoty siedzieć sama w szpitalnym korytarzu. 


Angry Issues || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz