-Los Angeles!-cała drużyna zrobiła wielkie koło, skacząc i kręcąc się przy okazji-Aaaa
Wzięłam swoje bagaże i na nos założyłam okulary przeciwsłoneczne. Poprawiłam włosy i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia.
-Nie przedstawiłem się-usłyszałam przyjemny głos za sobą-Jestem Pedri-podał mi dłoń
-Laura-odwzajemniłam gest
-Więc, Laura-schował ręce do kieszeni, opierając się o walizkę-Jak ci życie mija? Cieszysz się że z nami jesteś na wakacjach?
-Jestem przeszczęśliwa-otworzyłam szerzej oczy, machając dłońmi
-Dużo o tobie słyszałem-podniósł jedną brew
-Od Pabla?-przechyliłam głowę, unikając kontaktu wzrokowego-Już się boje, bo nie wróży to nic dobrego
-Mówiąc to, niekoniecznie chodziło mi złe rzeczy-uśmiechnął się lekko
-Jak to?-zmarszczyłam brwi-Gavira mówił coś o mnie dobrego?
-Co ja?-nagle obok nas zjawiła się wcześniej wspomniana osoba-Obgadujecie mnie?
-Ta-kiwnęłam głową-Mówimy o tym, jak bardzo jesteś nieznośny
-Miło mi-uśmiechnął się sztucznie
-Może pogadacie? Muszę iść kupić sobie coś do picia-wtrącił się Gonzalez, robiąc powoli kroki w tył
-Pójdę z tobą-powiedziałam, wiedząc o co chodzi-Gavi nam popilnuje bagaże, prawda?-zwróciłam się do osiemnastolatka, który nam się przyglądał
-Nie?-zrobił zdziwioną minę,lecz to zignorowaliśmy i odeszliśmy
-Co mówił?-zapytałam wprost-W sensie, nie żeby mnie to interesowało...
-Jesteście tacy sami-zaczął się głośno śmiać-Pogadajcie, a dowiesz się co o tobie uważa
-No ej!-oburzyłam się, wrzucając pieniądze do automatu
-Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek się zobaczymy-zmienił ton głosu, patrząc na szybę
-Niestety los sprawił, że musiałam spotkać Pabla-westchnęłam, wyciągając butelkę-I znowu go widuje na co dzień
-Aż tak bardzo go nienawidzisz?-wyciągnął swoje okulary z plecaka
-Nie wiem...-dotknęłam czoła-Nie chcę ciągle rozpamiętywać tych wszystkich chwil, ale to nie jest łatwe
-Zrób coś dla mnie, mimo że dopiero się poznaliśmy-uśmiechnął się-Porozmawiajcie ze sobą. Obydwoje skaczecie po sobie, a w środku czujecie co innego
-Nie mam zamiaru pierwsza wyciągać ręki-powiedziałam stanowczo-To on zniszczył mi życie
-Tu jesteście!-podbiegł do nas zdyszany Francesco-Szukamy was po całym lotnisku
-Przecież Gavi stoi na zewnątrz z naszymi walizkami-wypuścił powietrze z ust Pedri-Nie powiedział wam gdzie poszliśmy?
-Powiedział że nie wie-wskazał na chłopaka opartego o barierki
-Kolejny powód, dlaczego go nienawidzę-spojrzałam kątem oka na chłopaka obok
Chwyciłam torebkę i szybkim krokiem wyszłam z budynku. Zmierzyłam nieprzyjemnym wzrokiem Pabla, po czym stanęłam obok brata. Czekaliśmy na jeszcze jedną osobę, która musiała pilnie iść do toalety.
-Możemy w sumie iść do autokaru-zaczął ich trener, uciszając wszystkich-Ousmane wie jak trafić
Każdy przytaknął i wziął swoje rzeczy. Powoli podeszliśmy do pojazdu, zasłaniając twarze z nadzieją, że nikt nas nie rozpozna. Wsadziłam walizkę do bagażnika i razem z bratem, weszłam do środka, zajmując swoje miejsce.
-Liczę, że ty i Pablo będziecie się normalnie zachowywać-fuknął, tarmosząc się-Zabrali nas ze sobą i nie chcę, żeby tego żałowali
-Ojejuuu-przeciągnęłam, kiwając głową na boki-Przecież wiem jak się zachowywać
-Oby-rzucił, podnosząc brwi
Zrezygnowana, wyciągnęłam telefon i napisałam do Mariki.
Laura:
Cześć, jak tam? Rodzice się trochę uspokoili?
Podczas jazdy, trener opowiadał o przyszłych meczach. Mężczyźni pilnie słuchali i notowali na kartkach każde zdanie. Partnerki piłkarzy natomiast miały słuchawki w uszach i zamknięte oczy.
Gdy byliśmy przed hotelem, założyliśmy okulary i kaptury na głowę. Wzięliśmy swoje rzeczy i podeszliśmy do recepcji.
Żadne z nas nie chciało się pokazywać, więc każdy miał głowę spuszczoną w dół. Xavier wziął plakietki, które rozdał po kolei. Schowałam swoją i razem z Francesco, poszliśmy w stronę windy.
-Jaki macie numer?-zapytał nas Jules, idąc za nami
-145-odpowiedzieliśmy wspólnie
-No to mamy obok siebie-kliknął przycisk z numerem piętra-146
-Elegancko-podniósł jeden kącik ust, mój brat
****
-Fran, przecież ci mówiłam że idę się myć-powiedziałam zirytowana, otwierając drzwi-Oh,nie jesteś moim bratem-podniosłam jedną brew
-A ty nie jesteś Ousmane'm-zmarszczył czoło Pablo
-Czego chcesz? Przerwałeś mi kąpiel-rzuciłam oschle, poprawiając ręcznik, którym byłam opatulona
-Przecież to pokój Dembele i Kounde-skrzyżował ręce, patrząc na numerek
-Idioto, oni mają numer 146-zdenerwowałam się, zaciskając pięści
Nie czekając na jego odpowiedź, zamknęłam drzwi i zgasiłam światła, wracając do łazienki.
YOU ARE READING
Angry Issues || Pablo Gavi
Teen FictionLaura uwielbia piłkę nożną, można powiedzieć że dla niej to kawałek swojego życia. Mimo to, nie trenuje jej i spędza czas, grając tylko w wolnej chwili. Razem z rodzeństwem idzie na mecz Barcelony, gdzie przez przypadek spotyka osobę, z którą widz...