8

1.1K 40 2
                                    

-Idziemy na kolację, dawaj z nami-zwrócił się w moją stronę Ferran, z którym poznałam się jakąś godzinę temu-Idziemy do jakiejś amerykańskiej restauracji

-Nie jestem za bardzo głodna-mruknęłam, przeglądając się w lustrze

-No dawaj-wstał-Poznasz moją dziewczynę, Sirę 

-Ktoś idzie jeszcze z wami?-zapytałam, poprawiając swojego wysokiego kucyka z pofalowanymi końcówkami

-Pedro i Pablo-zacisnął usta w wąską linię 

Opowiedziałam mu o mojej sytuacji z Pablo, ponieważ jak się okazało, osiemnastolatek obgadywał mnie nieraz w szatni. Miło, prawda? 

-Tym bardziej nie jestem głodna-wzruszyłam ramionami, rzucając szczotkę do pudełka

-Będę kolejną osobą, która ci to powie-westchnął, drapiąc się po karku-Jesteś z nami na wyjeździe, więc nie dasz rady go unikać. Wiem jaka była między wami sytuacja, ale on się zmienił i zdaje sobie sprawę z tego, co było dawniej. Zrób to dla mnie i chodź 

-No dobra-kiwnęłam głową zrezygnowana

-Ha! Wiedziałem że uda mi się cię przekonać!-klasnął w dłonie z szerokim uśmiechem na twarzy 

-No udało ci się, udało-zaśmiałam się-A teraz wyjdź, bo chcę się przebrać

Torres kiwnął głową i odwrócił się na pięcie, podchodząc do drzwi. Otwierając je, ujrzałam stojącego przed nimi Gavi'ego, który widząc nas, otworzył szerzej oczy. 

-Pablo? A ty co tutaj robisz?-zapytał Fer-Podsłuchiwałeś nas! 

-Ja? Niee-zaczął kiwać nerwowo głową na boki-Znowu pomyliłem pokoje. Chciałem iść do Julesa

-Tsa, na pewno-prychnęłam-Czego chcesz?

-Nic-machnął dłonią, patrząc na swojego kumpla

-Idziemy, ubieraj się-uśmiechnął się lekko Torres

-Ona idzie z nami?-mruknął osiemnastolatek, odsuwając się

-Po co pytasz, na bank słyszałeś-zaśmiałam się, tupiąc jedną stopą 

-Mówiłem, że-przerwał, bo mężczyzna obok zamknął drzwi

Ja tylko cicho się zaśmiałam i poszłam się przebrać. Z wygodnych dresów przerzuciłam się na biały top i dżinsowe spodenki . Zważając na to, że wcześniej już się pomalowałam, poprawiłam tylko błyszczyk z drobinami  na ustach. Wsunęłam na stopy Jordany i wyszłam z pokoju, zostawiając karteczkę na stole z informacją dla brata, że nie będzie mnie przez jakiś czas. 

Na szczęście udało nam się ogarnąć drugą kartę, więc nie muszę się martwić szukaniem Francesco. Zeszłam po schodach na dół, aby wyjść na zewnątrz. Napisałam Ferran'owi o tym, że jestem gotowa, po czym schowałam urządzenie do kieszeni. 

-Hej Laura-podeszła do mnie dziewczyna wcześniej wspomnianej osoby-Jestem Sira-podała mi dłoń, którą chętnie uścisnęłam

-Cześć!-uśmiechnęłam się szeroko-Miło cię poznać 

-Wreszcie udało mi się do ciebie zagadać-przewróciła oczami-Cały dzień próbowałam, ale uciekałaś ciągle od nas 

-Wiesz-zaczęłam-Teoretycznie nikogo tu nie znam i czuję się trochę jeszcze nieswojo 

-Rozumiem-kiwnęła głową-Na luzie, wszyscy są zajebiści, więc bez obaw-machnęła dłonią-Bądź sobą

-Nooo-przeciągnęłam

Po kilku sekundach wreszcie zjawiła się trójka mężczyzn. Każdy z nich miał na nosie okulary przeciwsłoneczne a ręce włożone do kieszeni. 

-Jedźmy wreszcie, bo głodna strasznie jestem-mruknęła dziewczyna obok z grymasem na twarzy 

Podeszliśmy do wcześniej wynajętego auta i weszliśmy do środka. Jadąc, słuchaliśmy różnych piosenek, plotkując między sobą.

Byłam zdziwiona,że każdy przyjął mnie tak miło mimo, że w ogóle się nie znamy. Nie mieli problemu rozmawiać przy mnie o zawodowych sprawach jak i prywatnych.

-Jak wrażenia-spojrzał przez sekundę w lusterko Ferran, po czym wrócił wzrokiem na ulicę

-No cóż-westchnęłam, spoglądając przez okno-Cudownie tu jest

-Nie chodziło o Los Angeles, tylko o nas-zmarszczył brwi Gavi, odwracając się w moją stronę 

-O tobie mówić nie muszę, bo dobrze wiesz co  myślę-skrzywiłam się-A jeśli chodzi o was-zwróciłam się w stronę reszty-Póki co wydajecie się zajebiści

-Teraz sobie zdałem sprawę, jak bardzo jesteś podobna do Francesco-zmarszczył brwi Pedri, przyglądając się mojej twarzy-Nawet  gadacie tak samo!

-Dajcie już spokój, błagam-złożyłam ręce

-Taka prawda!-krzyknęła Sira-Jesteście jak dwie krople wody

-Nie mam aż takiego ego top- przymrużyłam  oczy

-Jeszcze się przekonany-uśmiechnął się chytrze Gavira

****

-Co bierzesz?-zapytał Ferran wołając kelnera

-Nie wiem-wzruszyłam ramionami, patrząc na menu-Chyba wezmę tylko sok pomarańczowy

-Co? Nie żartuj-zdziwił się Pedro, odkładając kartki na bok

Siedziałam obok Pabla, który słysząc to, szturchnął mnie w nogi.
Czy byłam głodna? Bardzo.
Czy chciałam jeść cokolwiek przy Gavi'm? Nie.

Nie chciałam wyjść na atencujszkę, ale po prostu jestem zestresowana obecnością chłopaka.

Gdy kelner do nas podszedł, każdy po kolei zaczął dyktować dania.

-Dla pani tylko sok?-zapytał mężczyzna, pstrykając długopisem

-Nie-odpowiedział za mnie szybko osiemnastolatek-Dla niej jeszcze Spaghetti

-Oczywiście-kiwnął głową, zapisując-Za około dwadzieścia minut podam

-Czemu powiedziałeś za mnie?-odwróciłam się, otrząsając się

-Nie będziesz przecież patrzeć jak my jemy-rzucił, wzruszając ramionami

-Skąd wiedziałeś, czy w ogóle lubię Spaghetti?

-Kiedyś uwielbiałaś i jestem pewien, że ci się to nie zmieniło-prychnął

Po tym z stwierdziłam że nie będę się kłócić i po prostu się uciszyłam, słuchając rozmowy reszty.

Gadaliśmy o naszej przyszłości, o tym co chcemy robić dalej. Teoretycznie, tylko ja i Sira o tym opowiadałyśmy, bo mężczyźni stwierdzili stanowczo o tym, że chcą być piłkarzami na zawsze. 

Po dwóch godzinach postanowiliśmy wrócić do hotelu.

-Czemu za mną idziesz?-odwróciłam się na pięcie zirytowana-Tylko nie mów że znowu pomyliłeś pokoje czy coś

-Mam pokój obok, tak jak każdy z nas-zaśmiał się, wyciągając kartę-
Nie bądź śmieszna

Otwierając powoli drzwi, oparłam się o framugę i obserwowałam jego każdy ruch.

-Dziękuje-szepnęłam prawie niesłyszalne, robiąc krok w tył i znikając

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now