42

486 30 2
                                    

Jakiś czas później*

Mój kontakt z przyjaciółmi jest zerowy. Sira trzyma stronę Pabla a Ania nie ma czasu na spotkania, lecz w tym przypadku ją rozumiem. Ma przecież swoje sprawy, dzieci i mecze Roberta, na których zawsze musi być obecna.
Natomiast Pedri mi nie daje spokoju. Wypisuje do mnie z przeprosinami i prośbami o spotkanie, lecz za każdym razem odmawiam.

Sąsiadka raz mi powiedziała, że widziała go przed moimi drzwiami, lecz najprawdopodobniej mnie wtedy nie było. Mimo że go unikam, wpuściłabym go do środka i spokojnie porozmawiała. Ignorowanie go jest ciężkie, ponieważ nic mi nie zrobił, lecz sam fakt że przez ten cały czas unikał temat Pabla, nie pozwala mi na udawanie że wszystko jest w porządku. 

Francesco od poprzedniej, tajemniczej wiadomości na szczęście dał mi spokój. Nie dzwonił ani nie pisał do mnie z tego nieznanego mi numeru, przez co jestem nieco spokojniejsza, bo przez pierwszy tydzień bałam się wyjść z mieszkania. Miałam ciągle wrażenie, że gdzieś go spotkam i znowu będzie na mnie krzyczeć, tak jak ostatnio. 

Dla otuchy, rodzice co kilka dni przyjeżdżają do mnie, aby dotrzymać mi towarzystwa.
Gdyby nie oni, zwariowałabym w tych czterech ścianach. Codziennie gadam sama do siebie, trzęsę się gdy usłyszę najcichsze pukanie do drzwi sąsiadów a już nawet nie wspomnę o wizytach kurierów, którzy pojawiają się u mnie dosyć często.

Schowałam wszystkie rzeczy, które były związane z Gavi'm. Zdjęcia, prezenty i nawet jego szampony i żele pod prysznic.

Wszystko mi go przypominało, a przecież nie jestem w stanie ukryć wszystkiego

W ciszy wpatrywałam się w czarny ekran telewizora. Przykryta grubym kocem, dalej się trzęsłam z zimna, mimo że żadne okno nie było otwarte. Dłonią wepchałam wystające kosmyki włosków z niechlujnego koka i ciągle ziewałam ze zmęczenia. 

Od jakiegoś czasu jestem inna. I nie, nie jest to spowodowane zerwaniem z Pablo. Stałam się bardziej bojaźliwa i wyciszona. Nie potrafię się normalnie wypowiedzieć w towarzystwie innych, ciągle się jąkam przy każdej próbie wypowiedzenia czegokolwiek.
Zawiodłam się na swoim bracie, inaczej tego nie mogę nazwać. Najgorszy jest dla mnie fakt, że przez cały czas mnie okłamywał, mimo że mieliśmy mówić sobie wszystko. Ostatnie chwile spędzone z nim uświadomiły mnie, że nie czuje się przy nim bezpiecznie i mogę nawet przyznać, że się go bo boję. 

Z myśli wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości, więc leniwie sięgnęłam po urządzenie.
Widząc przypomnienie o jutrzejszym meczu, przewróciłam oczami. 

Tak, mam zapisany w kalendarzu każdy jego mecz

Szybko kliknęłam opcje wyciszenia tego typu informacji, po czym weszłam w konwersację z Mariką, która poprosiła mnie o przywiezienie jej prac, które zostawiła u mnie, gdy robiłyśmy sobie nockę. 

Jedna strona mnie ciągle marudziła, bo muszę wyjść z mieszkania, jednak druga jest zadowolona, że jej nie odmówiłam. 

***

Gdy zamknęłam drzwi, poprawiłam swój gruby szalik i czapkę, powoli schodząc po schodach. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z budynku, szukając wzrokiem zamówionej przeze mnie taksówki. Przegryzłam nerwowo wargę dziwnie się czując w tych ubraniach. 

Nie było śniegu ani deszczu a ja ubrałam się jak jakaś idiotka 
Jedyny plus jest taki, że nikt mnie nie rozpozna

Widząc pojazd, szybkim krokiem podeszłam do niego, otwierając drzwi i zajmując tylne siedzenie. Podałam adres szkoły mojej siostry i oparłam się o siedzenie, obserwując Barcelonę.
Prychnęłam widząc ludzi w krótkich spodenkach lub w sukienkach. 

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now