44

486 22 8
                                    

Laura:
Mecz zaczynacie o 18, prawda?

Pedri:
Tak
Przyjedziesz?

Laura:
Nie
Pytam, bo chciałam wiedzieć o której godzinie mam omijać kanały sportowe ;))

Pedri:
Jeśli sama sie tu nie zjawisz, przyrzekam ze sam po ciebie przyjadę

Laura:
Pedri...

Pedri:
Laura.

Laura:
Będę o 16, pasuje?

Pedri:
Będę czekać przed stadionem

Zestresowana, odłożyłam telefon na stolik, zastanawiając się nad tym, co ja właściwie robię?

O czym mam z nim rozmawiać? O tym jaka śliczna jest dzisiaj pogoda i nie, wcale nie jestem na niego zła?

W głowie miałam milion myśli, lecz zero odpowiedzi. Zgodziłam się na odwiedzenie go tylko dlatego, że Pedro wypisywał do mnie przez całą noc, błagając i grożąc przy okazji.
Nie zamierzam po naszej rozmowie siedzieć na trybunach i im kibicować.
Dalej jestem obrażona na to, jak mnie potraktowali będąc w Stanach.

Chcąc wyglądać jak czlowiek, podniosłam się z łóżka idąc w stronę jasnej toaletki. Nie miałam ochoty na robienie jakiegos mocnego makijażu, więc postawiłam na podstawy. Ubrałam się w jasne jeansy i czarny sweter z odkrytymi ramionami. Podchodząc do dużego lustra na korytarzu, rozpuściłam swoje długie, proste włosy. Wsunęłam na stopy randomowe buty i wyszłam z mieszkania, zbiegając po schodach.

Stanęłam na chodniku, uderzając się w czoło, całkowicie zapominając o zamówieniu taksówki. 

–Carrasco!–usłyszałam męski głos. Odwracając głowę, ujrzałam Ferrana w swoim czarnym aucie.

Jęknęłam pod nosem, zastanawiając się przez sekundę czy na pewno chce wejść do jego auta. Domyślam się o czym będzie chciał gadać.

–Nie musiałeś przyjeżdżać–rzuciłam na wstępie, zajmując miejsce obok.

–Nawet nie wiesz jak wszyscy jesteśmy zadowoleni, że nabrałaś odwagi odezwać się do niego–uśmiechnął się, wyjeżdżając z parkingu.

Zacisnęłam usta w wąską linie, tępo wlepiając wzrok w widoki za oknem. Ferran najbardziej mnie zawiódł, bo nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Zresztą, nasza relacja byla taka jak z resztą.

Zero kłamstw, sama prawda
Zero tajemnic, mówimy sobie wszystko

Każdy z nich zerwał ten pakt, wiedząc jak bardzo jest on ważny. Przynajmniej dla mnie.

Nie odzywasz się–rzucił–Jesteś bardzo zła, prawda?

–Naśladuje ciebie–powiedziałam prześmiewczo.

–Żałuje –westchnęł, stukając palcami o kierownicę–Jest mi strasznie głupio...

–Głupio?–podniosłam brwi–I bardzo dobrze Ferran, bardzo dobrze!

–Wiem że się nie odzywałem przez ten cały czas, wiem że powinienem ci dać znać co się dzieję–zaczął wyliczać–Ale popełniam błędy jak każdy...

–Zawiodłam się na was, zwłaszcza na tobie-powiedziałam, obserwując jego twarz–Zawsze chciałeś o wszystkim wiedzieć, zawsze mówiłeś ze przyjaźnie są dla ciebie ważne... 

–Laura, przestań wywierać na mnie poczucie winy!–podniósł ton głosu–Przepraszam! Będę to mówić cały czas, bo po prostu żałuję!–zrobił sie czerwony na twarzy-U mnie też wcale nie jest tak kolorowo jak myślisz, a jakos nie przyszło ci do głowy zapytać mnie co się dzieję! Liczysz że inni będą dbać o relację z toba, a sama nie potrafisz nic robić!

Angry Issues || Pablo GaviWhere stories live. Discover now