Karol
Zatrzymałem się.
-Masz inhalator przy sobie? - zapytałem.
Zeszła z roweru. Wyciągnęła go z kieszeni i włożyła do ust. Oddychała przez niego. W końcu uspokoiła oddech. Zajęło jej to pięć minut.
-Może się przejdziemy? - zaproponowałem.
-Dobrze, a ile zostało? - zapytała.
- Z minutę- powiedziałem.
Spojrzała się na zegarek.
-Spokojnie zdążymy- oznajmiłem.
Uśmiechnęła się. Po minucie dotarliśmy pod starą kocią kawiarnię.
-Masz alergie na koty? - spytałem.
-Nie mam- powiedziała.
Jak znalazłem wzrokiem Artura weszliśmy do kawiarni. Usiedliśmy naprzeciwko niego.
-Hej Artur- powiedziałem.
-Cześć Karol- uciekł wzrokiem na Felicje- Cześć Felicja- powiedział.
-Cześć Artur- powitała.
- Od kiedy jesteście razem? - zapytał.
-Parę dni- powiedziałem.
-Czemu mi nic nie mówiłaś? - spytał zbity z tropu.
-No po prostu- odpowiedziała.
- Felicja, a ty nadal chodzisz na balet? - upewnił się Artur.
-Tak- burknęła pod nosem.
-Kogo z stamtąd znasz? - zapytał Artur.
Widziałem jak jej dreszcz przechodzi.
-A taką dziewczynę- powiedziała z dawkowanym tonem.
- A ja ją znam? - spytał Artur.
-I to doskonale- nie powstrzymała się.
-kogo? - dopytał Artur.
- Weronikę- odpowiedziała.
Artur zamilkł. Resztę czasu rozmawialiśmy po prostu o balecie. Pożegnaliśmy się z Arturem. Wyszliśmy z kociej kawiarni.
- idziemy gdzieś? - spytała.
- No jak chcesz- odpowiedziałem.
- Na lody dawaj- powiedziała.
- Oki- zgodziłem się.
Poszliśmy do jakieś lodziarni.
- Masz kartę i kupujesz- powiedziałem.
Skinęła głową i wzięła ode mnie kartę.
- Jakie chcesz? - zapytała.
- Biała czekolada oraz mięta z czekoladą- powiedziałem.
Poszła do środka, a ja się skryłem obok lodziarni. Po tej ulicy często jakiś glina chodzi. Dużo tutaj ryzykuje, ale dla Felicji zrobię wszystko. Felicja czekała w kolejce, a na tej ulicy pojawił się policjant. Poszedłem za tą lodziarnie i tam sobie usiadłem. Nie mogą mnie przecież złapać. Tak jak mojego brata. Nikt o nim nie mówi, więc nawet Felicja o nim nie wie. Dlatego myśli, że Harry jest najstarszy z całego rodzeństwa a to nie prawda. Mat ją kiedyś próbował porwać, ale jakaś inna mafia go wyprzedziła. Podejrzewaliśmy, że to ojciec ją kiedyś porwał. Felicja mówiła o tym Weronice.
Felicja po kilku minutach do mnie podeszła.
- Szukałam ciebie- powiedziała.
- Przepraszam, gliniarze tędy chodzili- odpowiedziałem.
Podała mi mojego.
- Idziemy stąd- oznajmiła.
- Z wielką chęcią- zgodziłem się.
Poszliśmy na jakąś uliczkę opuszczoną.
- Lucas wziął nasze rowery- powiedziałem.
- To dobrze, przynajmniej nam nie okradną- odpowiedziała.
Zaśmiałem się.
- A no tak zapomniałam- podała mi kartę.
- Nie szkodzi- powiedziałem wkładając moją kartę do portfela.
- Co by się stało, gdyby funkcjonariusze ciebie złapali? - zapytała.
Trafiłbym do mojego brata. Nie mogłem jej tego powiedzieć, więc na szybko wymyśliłem coś.
- Uciekłbym od nich- powiedziałem po chwili.
- Myślisz, ile będziemy mieć dzieci? - spytała.
- Tyle ile chcesz- odpowiedziałem.
Zaśmiała się.
- A o czym marzysz? - zapytała.
Marzę o tym, żeby Mat uciekł z więzienia, a Harry z Pauliną wrócili do domu.
- O niczym konkretnym- powiedziałem.
- A ty o czymś marzysz? - zapytałem.
- Marzę o tym, żeby z tobą założyć rodzinę- odpowiedziała.
Po tym się oboje zaśmialiśmy. Skończyliśmy jeść lody. Wytarłem kciukiem co jej zostało pod nosem po lodach.
- Idziemy do domu? - zapytała.
- Mogę ciebie zaprowadzić pod twój dom- powiedziałem.
- Nie możesz tam bywać za często po ciebie wezmą do więzienia- odpowiedziała.
- Nie bój się- mówiłem.
Odprowadziłem ją pod dom. Przytuliłem ją i poszedłem do bazy.
YOU ARE READING
Daisy gun 1
RomantikkDziewczyna spotyka po kilku miesiącach swojego kolegę z starszej klasy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Okazało się że jej kolega jest szefem mafii. Okładkę robiła : gbjshj