Upicie Felicji

34 6 6
                                    

Felicja

Obudziło mnie lizanie po twarzy. Otworzyłam oczy i zauważyłam Rosie, a w kolanach leżała Luna. Wstawałam z łóżka powoli, by jej nie zwalić. Podeszłam do garderoby i się przebrałam w biały top oraz dresy. Dzisiaj idę do Weroniki na trening. Tak się z tego cieszę z tego. Zeszłam na dół przepuszczając na schodach zwierzaki. Nasypałam im karmę i podeszłam do lodówki. Wyjęłam mleko a z dołu granole. Nałożyłam sobie do miski. Spojrzałam na moje ręce. Nie wiedziałam, ile jeszcze zużyje na nie podkładu oraz pudru. Na nich były widoczne ślady po cięciu się. Dobrze, że nie mam gości, bo by był problem. Po zamyśleniu odłożyłam składniki na miejsca. Poszłam z miską do stołu i zaczęłam jeść. Jak skończyłam jeść zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam w judasza i zobaczyłam Emilia i Felix. Szybko im otworzyłam.

- Cześć- powiedziałam.

-Cześć- odpowiedzieli wchodząc do domu.

Luna na nich skakała. Poszliśmy na kanapę.

- Macie wolne?- zapytałam głupio.

- Feli...- zaczęła Emilii..

- Mamy ci coś do powiedzenia- dokończył Feliks.

Pogłaskał mnie po barku.

-Tak? - zapytałam.

- No bo rodzicom to się...- spojrzała w okno- rodzice mieli wypadek- wydusiła Emilii.

Zakrztusiłam się tigerem którego piłam. Emilii spojrzała mi się na ręce. Mogłam dzisiaj ubrać bluzę.

- Feli...- wyjąkała.

Felix też się spojrzał i się zdziwił. Mogłam nałożyć podkład! Przybliżył mnie do siebie.

- Dlaczego to robiłaś? - spytał opiekuńczo.

- Bo psychicznie już nie dawałam rady- zaczęłam płakać.

Wycierał każdą łzę, która wypływała mi z oczu.

- Spokojnie- pogłaskał mnie po moim policzku.

Emilii się na mnie patrzyła opiekuńczo.

- A już tego nie robisz? - upewniła się Emilii.

-Emilii- warknął na nią.

- Nie robię- przestałam płakać.

Felix zaczął przechodzić palcem po tych ranach licząc je.

-To boli- jęknęłam.

Przestał.

-Sorry- powiedział.

-Nic się nie stało- odpowiedziałam z automatu.

-Co robimy? - zapytała.

Luna przyniosła smycz.

-Chcecie się przejść? - zaproponowałam.

- Jasne- odpowiedzieli.

Zeszliśmy z kanapy i zapięłam Lunę. Wyszliśmy z domu i sobie rozmawialiśmy. Przeszliśmy przez główną uliczkę.

-Idziemy do babci? - zaproponowałam.

-Jak chcesz- odpowiedział Felix.

Weszliśmy w opuszczoną uliczkę.

-Tylko mamie nie mówcie- poprosiłam.

-Niech ci będzie malutka- powiedziała Emilii.

Około dziesięć minut nam zajęło dotrzeć do początku lasu. Zauważyłam pięć osób w tym domku. Widziałam, że patrzą w okno. Powoli wyłaniał się dom babci, więc przyśpieszyliśmy na moje życzenie. Po dwóch minut byliśmy pod domem babci. Zobaczyłam dziadka wyrywającego chwasty.

-Cześć dziadek- zawołaliśmy.

-O cześć- spojrzał na nas.

Wypuściłam Lunę. Od razu podbiegła dziadka przywitać. Zaczął ją drapać po uchu. A my wchodziliśmy już do domu babci. A babcia się na nas od razu rzuciła. Zawibrował mi telefon. Włączyłam go i weszłam wiadomości. Babcia mi dała troszeczkę czerwonego wina. Dostałam wiadomość od Pauliny.

Paulina: Hej widzieliśmy cię z dwójką osób. Kim oni są?

- Co robisz? - zapytała babcia.

- Piszę z siostrą Weroniki Astrid- powiedziałam.

- Paulina Astrid żyje? - spytała.

- Żyje tak jak Harry Astrid- odpowiedziałam.

- Wiesz, że każdy w tej rodzinie ma mafię? - dopytała.

- Wiem, pięć mnie już porwało- pochwaliłam się.

- Że co?!- zapytał Felix.

- Ale to przez nie porozumienie- upiłam malutki łyk wina.

Delektowałam się nim.

Ja: To moje rodzeństwo.

Wyłączyłam telefon.

- Widzieli nas- szepnęłam do Emilii i Feliksa.

- Masz jakiegoś kawalera? - zapytała babcia.

- Mam chłopaka- powiedziałam.

-Co? - spytał dziadek wchodząc.

-Mam...- zaczęłam.

- Słyszałem. A rodzice wiedzą? - dopytał.

-Nie wiedzą- odpowiedział za mnie Felix.

- Musisz im to powiedzieć- oznajmił.

-Wiem- wymamrotałam.

Zaczęłam już spokojnie pić wino. Jak wypiłam babcia mi zabrała kieliszek i zrobiła mi Pina Colade. Wypiłam ją w dziesięć minut. Babcia mi nalała mi jeszcze sangrie, gdy Felix z Emilii nie patrzyli. Tak się skończyło, że mnie babcia upiła.

-Idziemy Felicja- powiedzieli.

Próbowałam iść o własnych siłach, ale straciłam równowagę. Szybko mnie Felix złapał.

- Babciu upiłaś Felicję- powiedział Felix.

Spojrzała się na mnie.

- Aż tak słaba jest? - zapytała.

-Dała mi pina colade i sangrie- mamrotałam.

Emilii wzięła smycz, a Felix wziął mnie na barana. Przechodziliśmy przez domek na drzewie.

-Felix! - powiedziałam uradowana.

- Tak? - spytał.

- Wiesz, że masz jeden kosmyk włosów kręcony- odpowiedziałam.

Zadzwonił mój telefon. Emilii go wzięła.

-Hallo? - zapytała.

- Dzień dobry. Czy da mi pani do telefonu Felicję? - spytała Weronika.

Wiedziałam, że jest na głośnomówiącym.

- Niestety nie mogę. Jest w złym stanie- zaśmiała się.

- Zapytasz się jej czy przyjdzie na trening- drążyła Weronika.

-Trening!?- chichrała się- Przecież ona nie umie ustać na nogach, a co dopiero tańczyć- śmiała się.

- A dobrze to do widzenia- powiedziała pod nosem.

-Do widzenia Astrid- odpowiedziała Emilii.

Położyłam głowę na barku Feliksa i zasnęłam.

- Śpi? - zapytała Emilii jak doszliśmy pod mój dom.

- Śpi od momentu, w którym wyszliśmy z lasu- powiedział Felix.

Weszli do domu. Emilii rozpięła Lunę, a Felix wchodził po schodach. Podszedł do mojego łóżka. Ściągnął mnie z siebie i delikatnie włożył pod kołdrę. Przykrył mnie nią i wyszedł z pokoju. Po chwili wyszli z domu.

Daisy gun 1Where stories live. Discover now