ROZDZIAŁ 26. Tak jak on kiedyś

Start from the beginning
                                    

Następnie zabrałam się za robienie kolacji. Nie chciałam się jakoś wysilać więc zrobiłam zwykłe spaghetti. I tak uważam, że nie warto marnować składników na takie osoby jak oni. A jakby tak ich otruć? Szkoda trucizny, a poza tym zasługują na bardziej spektakularną i bolesną śmierć niż zatrucie.

Po tym jak ustawiłam wszystko na stole i zdjęłam fartuszek, poczułam czyjąś obecność za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam Blacka.

- Jakoś mnie nie dziwi twoja obecność tutaj- założyłam ręce na piersi i oparłam się o blat

- Okłamałaś mnie- zauważył

- No shit Sherlock- przewróciłam oczami- Sory ale moi rodzice zaraz tu będą. Musisz iść- machnęłam na niego próbując go wyminąć ale złapał mnie za nią i teraz stoimy twarzą w twarz- Puść mnie- syknęłam

- A może mnie im przedstawisz? Chyba powinienem znać rodziców mojej wspólniczki- puścił moją prośbę mimo uszu- A może się wstydzisz? Nie mnie, a ich?- patrzył mi głęboko w oczy

- Właśnie na odwrót- wyrwałam się z uścisku

- To nie zmienia faktu, że mnie okłamałaś. Nie lubię gdy ktoś tak robi

- Angela by mnie zamordowała, gdyby mnie nie zastała w domu, a Jacob wskrzesiłby mnie i ponownie zabił najgorszymi torturami jakie wymyśli jego chora psychicznie głowa- te słowa niemalże wykrzyczałam z wyrzutem

W momencie gdy chciał coś odpowiedzieć zadzwonił dzwonek do drzwi, a moje ciało ogarnęło przerażenie.

- Idź stąd i nie wracaj- popchnęłam go lekko na znak aby się pośpieszył i zaczęłam sprawdzać czy wszystko gotowe

Blake poszedł do mojego pokoju, by zapewne wyjść balkonem, mrucząc coś pod nosem, a ja podeszłam do drzwi i otworzyłam je. Nim się obejrzałam leżałam na podłodze po uderzeniu przez Jacoba. Zaśmiałam się, bo aż zdążyłam zapomnieć jakie to uczucie.

- Ty mała szmato!- kolejne uderzenie- Gówniaro!- podniósł i rzucił o ścianę

Podparłam się dłońmi o kolana i próbowałam się wyprostować ale za brakło mi sił i nogi się pode mną ugięły. Gdy był wystarczająco blisko podcięłam mu nogi i usiadłam na nim okrakiem unieruchamiając jego ruchy. Przynajmniej tak myślałam. Moja matka podeszła do mnie od tyłu i próbowała mnie ściągnąć ze swojego partnera ale jak w amoku odepchnęłam ją przez co upadła. Jak na nią spojrzałam gdy tak leżała przed oczami pojawił mi się moment, w którym pierwszy raz mnie uderzyła i po tym jak to zrobiła znajdowałam się dokładnie w takiej samej pozycji. Jeden jeden Angelo. Już ci tak nie do śmiechu co? Teraz wiesz jak się czułam popchnięta i uderzona przez własną matkę. Jak ostatni śmieć na tej planecie.

Jacob wykorzystał chwilę mojego rozkojarzenia, ponownie..!, zepchną mnie z siebie i popchnął mnie pod ścianę. Sprawnym ruchem wstał zanim zdążyłam się podnieść i ustał nade mną.

- Idź do naszego pokoju- rozkazał matce stojącej w rogu salonu z chytrym uśmieszkiem

Zrobiła to co kazał bez kiwnięcia palcem, a we mnie co raz bardziej wrzała krew. Co za podła szuja. Ukucnął przy mnie i szepnął.

- Myślałaś, że się nie dowiem?- złapał mnie mocno za żuchwę i zacisnął palce tak mocno, że jestem pewna iż będą siniaki- Że nie mamy w domu kamer i nie wiemy, że sprowadzasz jakiś obcych ludzi do domu i masz chłopaka?- zaśmiał się sucho, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę, którym oczywiście jest

- Słucham? Czy ja o czymś nie wiem? Od kiedy ja mam chłopaka?- moje oczy były wielkości spodków

- No ten wysoki szatyn. Nawet był tu przecież przed chwilą, bo sprawdzałem co robisz. Gdzie go schowałaś? Do szafy?- przeniósł na nią na chwilę wzrok co i ja uczyniłam mrugając z politowaniem i zdziwieniem

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now