ROZDZIAŁ 13. Słone i gorzkie łzy

363 25 28
                                    

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja

Od razu mówię, że nie znam się na opatrywaniu ran, a zwłaszcza po dźgnięciu nożem, więc jeśli jest tu jakiś znawca lub lekarz to niech nie będzie zły jeśli napisze coś źle

Alex

(tu polecam włączyć "Softcore" od The Neighbourhood)

Jechałem z jakieś 150km/h. Wokół drogi jest las, a ja co raz szybciej zbliżałem się do miejsca oznaczonego pineską na mapie. Tam gdzie powinna być Scarlett. Moja mordini. Cholernie się bałem, bo jest dla mnie jak młodsza siostra. Poznałem ją w jej najgorszym momencie życia i wiem jak potrafi być z nią źle. Choć pokazuje, że jest twarda jak skała i faktycznie tak jest, to w środku niej jest taka cześć, którą jeśli podejdziesz z odpowiedniej strony to można zranić ją doszczętnie. Mówiłem o stronie psychicznej. Fizycznie? Fizycznie to ona jest nie śmiertelna, dosłownie.

Zmniejszyłem prędkość z jaką się poruszam i zacząłem się dokładnie rozglądać, ponieważ aplikacja pokazywała, że jestem na miejscu. Zjechałem na pobocze i szybko wyszedłem z auta. Przeczesałem zdenerwowany włosy i rozejrzałem się dookoła. Mój wzrok zawiesił się na czymś, a dokładniej na kimś leżącym pod drzewem po drugiej stronie drogi. Moje oczy były wielkości piłeczek tenisowych. Mówię całkowicie serio, nie przesadzam. Bez zastanowienia się ruszyłem przed siebie. Krok za krokiem, a moje oczy były co raz bardziej szklane. Nie wiem kiedy do niej doszedłem ale gdy to zrobiłem od razu padłem na kolana i oplotłem ją ramionami, a z moich oczu polały się łzy. Jest moją młodszą siostrą, o której zawsze marzyłem. To samo w przypadku Amyśki.

- Przeżyjesz to mordini, jesteś przecież nieśmiertelna- szeptałem ale nie wiem kogo chciałem tym uspokoić, ją czy siebie- Dobra, Scar. Możesz już wstawać, otworzyć oczy, rzucić jakimś nożem w drzewo, zwyzywać za to, że cię przytuliłem i powiedzieć, że to był żart- odkleiłem się od niej i ująłem w dłonie jej kruchą twarz i oparłem swoje czoło o jej- Wiem, że jesteś twarda. Damy radę

Odsunąłem się, wytarłem mokre policzki i wstałem otrzepując kolana. Wsunąłem ręce pod jej plecy i kolana , a następnie podniosłem w stylu panny młodej przy okazji uważając aby nie naruszyć za bardzo rany.

Jej ciało jest takie lekki i bezwładne. Tak jakby było tylko ciałem. Bez tej duszyczki w środku. Przełknąłem ślinę na tę myśl i przeszedłem przez jezdnię na drugą stronę aby dostać się do mojego auta. Otworzyłem drzwi od strony pasażera i położyłem ja na fotelach.

- Mordini, sadzę, że jednak to jest odpowiedni moment na otworzenie oczu- odetchnąłem głęboko starając się uspokoić gdy nie zobaczyłem żadnej reakcji

Przekręciłem klucze w stacyjce i jak najszybciej zawróciłem, by wypruć jak rakieta przed siebie. Po około dziesięciu minutach, które trwały jak wieczność podjechaliśmy pod moją kamienicę. Czemu nie zawiozę jej do szpitala? Bo niestety nie wiem co tam się stało, a kazała używać ksywki więc nie wiem czy nie miało to czegoś wspólnego ze zleceniem lub innymi sprawami powiązanymi z organizacją.

Wyciągnąłem ją ostrożnie z samochodu i wbiegłem po schodach prowadzących do mojego mieszkania. Jedną ręką otworzyłem drzwi, a noga zamknąłem.

Rozłożyłem kanapę, by było jej wygodniej, a następnie zająłem się ogarnianiem potrzebnych rzeczy. Jestem na czwartym roku medycyny, więc mam dostęp do większości leków i innych takich rzeczy. Kilka razy były podobne sytuacje więc mam w mieszkaniu kroplówkę i różne leki.

- Już będzie dobrze siska- szepnąłem bardziej do siebie gdy wbijałem jej wenflon w skórę

Nienawidzę tego robić ale jak trzeba to trzeba. Zawiesiłem torebkę z kroplówką na tym takim wieszaczku i patrzyłem jak spływa. Po jakiejś minucie ocknąłem się i szybko podszedłem do szafki z lekami. Brałem to co ma jej pomóc. Wyjąłem także igłę i nić aby zaszyć ranę.

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now