ROZDZIAŁ 10. Dobra, niech będzie.. Szczerbatek

161 19 56
                                    

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja.

Zachęcam także do robienia filmików z fragmentami z ŻPW, jeśli ktoś się na to zdecyduje to proszę o oznaczenie mnie<333

Scarlett

- Zmieniłaś się- stwierdził odklejając się ode mnie

- Serio? Niemożliwe- przyłożyłam dłoń do piersi udając zdziwienie

- Czy twoje nowe drugie imię to sarkazm?- zaśmiał się

- Ta- nagle jakoś ten cały entuzjazm ze mnie uleciał co nie umknęło uwadze Chrisa

- Co jest?- uniósł jedną brew widząc powoli malującą się złość na mojej twarzy

- Czemu nagle wróciłeś, co?- zrobiłam krok w jego stronę i spojrzałam na niego podejrzliwie- Przez sześć lat nie pisnąłeś ani słowa czy w ogóle żyjesz, a teraz nagle wracasz do New Hope? Po co?- kolejny krok w jego stronę

- Ehh..- westchnął odwracając głowę i przecierając- Wróciłem tu, bo mam pewne interesy do załatwienia, Scarlett, musisz zrozumieć, że nie wróciłbym tutaj z własnej woli. Sama pamiętasz co ci powiedziałem. New Hope..

- I ludzie mieszkający w nim są dla ciebie zerem, nikim- dokończyłam za niego- Tak pamiętam

- No właśnie. Musisz zrozumieć jak się czułem po stracie naszej Tęczy. To jak się czułem jest nie do opisania- patrzył na mnie z czułością w oczach, a ja ponownie wbiłam swoje ostre spojrzenie w jego niebieskie tęczówki

- Chris- warknęłam z wyrzutem- Cały czas mówisz tylko jak ty się czułeś i ja całkowicie to rozumiem ale zachowujesz się jakbyś tylko ty odczuwał śmierć Sky- spojrzał na mnie z nie małym szokiem

(tutaj polecam włączyć piosenkę "moje more")

- Bo tak się wszyscy zachowywaliście!- krzyknął- Nigdy nie widziałem abyś żaliła się, że jej nie ma. Jakbyś płakała na jej pogrzebie, jakby nigdy nic dla ciebie nie znaczyła- cios prosto w serce

- JAK MOŻESZ W OGÓLE TAK MÓWIĆ?!- uderzyłam go z liścia w twarz, jego głowa przekręciła się w bok od siły jakiej użyłam, a w moich oczach błysnęły łzy- Jak możesz?!- krzyczałam- Chcę cię uświadomić, że nie widziałeś żadnego momentu mojej żałoby, która dalej trwa, bo ktoś musiał być silny za nas oboje! Nigdy nie widziałeś bandaży na rękach, które na odwal zawiązywałam na rękach gdy pisałeś do mnie, że jest źle i czy mogę przyjść! Nigdy nie widziałeś moich łez, bo chowałeś głowę w moich ramionach nie zważając na to jaki mi ból tym zadajesz ocierając głowę o moje rany! Nigdy nie widziałeś i nie dowiedziałeś się o moich próbach dołączenia do Tęczy, bo tak bardzo byłeś pochłonięty mówieniem o tym jak bardzo ci jej brakuje! Pamiętasz, gdy napisałeś do mnie, że chcesz z tym skończyć i chcesz się pożegnać?! Miałam wtedy twoją pineskę, którą założyłam ci gdy zgubiłeś się w wesołym miasteczku! Przybiegłam do ciebie po mimo, że mój stan zdrowia był tragiczny! Ja wtedy dosłownie umierałam! Nie płakałam na pogrzebie, bo matka parę godzin wcześniej się na mnie wydarła, że nie mogę tak ryczeć i że to oznaka słabości! Nawet nie zdążyłam ogarnąć się po jednej stracie, a potem nastąpiła druga bo ty i twoi pożal się Jezusku rodzice zdecydowaliście wyjechać i pozostawić to wszystko tutaj i nawet nie waż się mówić, że to jest jeszcze twój dom, bo to nie ty w nim praktycznie mieszkasz od sześciu lat, a potem kolejna strata! Nie zamierzam nigdy obwiniać ciebie czy Sky ale od jej śmierci moje życie zamieniło się w piekło i to nawet nie wiesz jak bardzo, więc nawet nie próbuj mówić, że mi na niej nie zależało!- krzyczałam cały czas nie pozwalając brunetowi dojść do słowa, a łzy ciekły po mojej twarzy ciurkiem. Jakby wszystkie emocje, których wtedy nie mogłam ukazać w końcu znalazły ujście

Życie Potrafi Wszystko.Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon