ROZDZIAŁ 15. Nie radzę

407 23 76
                                    

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja

Miłego czytania!

Scarlett
(Tu polecam sobie włączyć "house of balloons" klimatycznie mi się wydaje)

Wyszłam z budynku i wsiadłam do auta. Odłożyłam torbę na siedzenie obok. Popatrzyłam przed siebie, a następnie z całej siły uderzyłam pięścią o kierownicę.

- Mam dość!- krzyknęłam nie kryjąc bólu w głosie

Odchyliłam się na siedzeniu i przykryłam twarz dłońmi. Spotkałam go pierwszy raz od dwóch lat. Nie widzieliśmy się przez dwa lata odkąd dostał w sądzie zakaz zbliżania się. Coś zapiekło mnie pod powiekami więc szybko pomrugałam i odgoniłam łzy. Westchnęłam głęboko i postanowiłam pojechać na tor. Po około piętnastu minutach szybkiej jazdy dotarłam na obrzeża miasta.

Ustawiłam się na linii startu i wysiadłam z pojazdu. Wyjęłam z kieszeni bluzy złote malboro, odpaliłam papierosa i wsadziłam między wargi. Zaciągnęłam się nikotyną i z ulgą wypuściłam dym z ust. Usiadłam na masce samochodu. Rozglądałam się dookoła i myślę. Czemu nie bał się, że znowu to zgłoszę? Czemu tam przyszedł?

Wiedział, że tam będę i zrobił to specjalnie? Chciał się ze mną skonfrontować? Co jeśli nic go nie powstrzyma od zrobienia mi krzywdy kolejny raz? Czarne myśli zaczęły kłębić się w mojej głowie. Zsunęłam się z maski i podkuliłam nogi pod brodę.

A co jeśli wynajmie kogoś aby zrobił mi krzywdę? Jeśli nie jest w żadnej organizacji to może. A co jeśli wniesie wniosek o usunięcie zakazu zbliżania się? Można tak w ogóle?

- Cśśś nie będzie boleć- szepnął

- Nie chcę.- odepchnęłam go ze łzami w oczach- Odejdź ode mnie i mnie nie dotykaj- próbowałam się wyrwać

- Nie wierć się.- warknął

- Odwal się!- spróbowałam go uderzyć ale on był szybszy

Upadłam na podłogę. Pobił mnie prawie do nie przytomności, a następnie przywiązał do łóżka.

- Nie chciałaś po dobroci to teraz masz- zdarł ze mnie ubrania

Łkałam, płakałam, wyłam, krzyczałam, prosiłam.

- Proszę zostaw mnie- wychlipiałam- Mam tylko czternaście lat..

Pociągnęłam nosem i odchyliłam głowę do tyłu. Jedną dłonią otarłam policzki i z powrotem oplotłam nią nogi. Kołysałam się w przód i w tył płacząc. Nienawidziłam takich momentów. Momentów słabości. A z drugiej strony uwielbiałam je, bo mogłam wyrzucić z siebie wszystko, aby tylko nikt tego nie widział.

Rozryczałam się na dobre. Nie jestem silna. Jestem zepsuta do szpiku kości. Jestem morderczynią od najmłodszych lat. Jestem słaba. Nie mogę płakać, a jednak to robię. Od zawsze łzy były oznaką słabości i ja się z tym zgadzam.

- JAPIERDOLE!- krzyknęłam wylewając z siebie hektolitry łez

Zaczęłam bić pięściami o kolana i co rusz rozluźniałam palce, by potem zacisnąć je dwa razy mocniej. Poczułam na dłoniach szkarłatną ciecz. Moja krew. Tak mocno zaciskałam ręce w pięści, że przebiłam skórę. Jednak nie powstrzymywało mnie to przed dalszym uderzaniem nóg. Byłam jak w amoku. Nie chcę tu być.

Ledwo stałam na nogach. Podtrzymałam się samochodu i doszłam do drzwi od strony kierowcy. Cała się trzęsłam. Otworzyłam drzwi i opadłam na siedzenie. Przymknęłam oczy i spróbowałam wyrównać oddech. Nie udało mi się to, bo moje myśli cały czas wracają do tamtej nocy, a z oczu lecą łzy.

Życie Potrafi Wszystko.Where stories live. Discover now