ROZDZIAŁ 3. Inne mafie/ Gdzie twoi rodzice?

543 31 21
                                    

Zachęcam do kliknięcia w gwiazdkę oraz zostawienie po sobie komentarza. Dla was to chwila, a dla mnie motywacja

Krótkie info!
Polecam obserwować moją tablicę, bo tam często pojawia się informacja kiedy rozdział

Scarlett

Właśnie siedzę z Amy na lekcji matematyki. Pani jak zwykle zrobiła niezapowiedzianą kartkówkę aby każdego udupić. To jej hobby. No i oczywiście dostałam jedynkę. Nie wiem jakim cudem ale Amy dostała jeden z plusem, farciara. Przecież ja od niej sciągałam wszystko, a mam jeden. Ta baba mnie nienawidzi. Na widok napisanej na czerwono liczby przewróciłam oczami. Jak nic Jacob się przyczepi, znowu. Pani coś tam jeszcze paplała ale jej nie słuchałam. Po chwili wybrzmiał wyczekiwany przeze mnie dzwonek na przerwę obiadową.

- Jakim cudem dostałaś jeden plus?!- wyrzuciłam ręce w powietrze

- Sama nie wiem!- zaśmiała się widząc mój wyraz twarzy

- Dobraaa, chodź na obiad, bo głodna jestem

Ruszyłyśmy w stronę stołówki. Po wejściu do wielkiego pomieszczenia wszystkie pary oczu zwróciły się w naszą stronę. Zdziwiło mnie to ale przyzwyczaiłam się do tego choć tym razem nie wiem co było tego powodem.

- Czego oni się tak gapią, serio. Nawet pani Thomson się gapi- wskazałam głową na panią kucharkę

- Ty głupia jesteś? Piłaś coś? Brałaś? Jak tak to podaj dilera- zaśmiała się- Wczoraj ludzie dowiedzieli się, że królową toru jesteś ty

- Aaaa, no racja. Sory, nie spałam całą noc, bo szukałam info na temat tego Jacka Holmsa- wyjaśniłam powracając wzrokiem do ludzi, którym nie znudziło się gapienie na mnie- No co się patrzycie! Nudzi wam się w życiu?!- warknęłam idąc do naszego stolika przy okazji biorąc tackę z jedzeniem

Kątem oka widziałam jak rozbawiona Amy idzie za mną rozglądając się po wystraszonych uczniach. Zjedliśmy wszyscy w czwórkę w niezręcznej ciszy, napięcie wisiało w powietrzu. Nawet Chase darował sobie kąśliwych uwag. Odstawiłam tackę na miejsce i razem z niebieskooką tak jak zwykle poszłyśmy na papierosa. Tym razem to ona znalazła typa lornetkę co jeszcze bardziej zepsuło mi humor. Matma była naszą ostatnią lekcją, więc na spokojnie udałyśmy się do mnie do domu. Rodziców nie było co było dla mnie zbawieniem.

Rozsiadłyśmy się wygodnie u mnie na łóżku i pokazałam jej notatki, które zrobiłam. Przejżała wszystko w skupieniu i co chwilę mruczała coś pod nosem. Na początku gdy co dopiero zaczynałyśmy z naszymi pierwszymi zleceniami to pytałam co tam miauczy ale blondynka tłumaczyła to głośnym myśleniem.

Po około dziesięciu minutach skończyła czytać wszystko i podniosła na mnie zdezorientowany wzrok.

- Scar, ten typ jest poszukiwany, w niektórych miastach nie daleko New Hope. Stara! Nawet w stanie New Jersy w Princeton!- wyrzuciła ręce w powietrze

- No wiem, sama pisałam te notatki- zmrużyłam oczy- Co w związku z tym?

- No to, że jakieś inne organizacje mogą chcieć go zabić, a jeśli się nie pośpieszymy zrobią to pierwsi i z pieniędzy nici.- wytłumaczyła na koniec wywracając oczami

- Na wykonanie zlecenia mamy sześć miesięcy. Jest czerwiec więc nie musimy się śpieszyć- dodałam- Na spokojnie ułuż plan działania, a potem zacniemy go obserwowac

♤♤♤

Parę godzin później Amy zdecydowała sie wrócić do domu. Było to w idealnym momencie, bo pięć minut później wybrzmiał dzwonek do drzwi. Myślałam, że to moi rodzice więc bez zastanowienia otworzyłam drzwi i powiedziałam

Życie Potrafi Wszystko.Kde žijí příběhy. Začni objevovat