Rozdział 36 (+18)

506 44 6
                                    

Przed chwilą postawiłam ostatnią kropkę w tym opowiadaniu, więc przed wami jeszcze dwa rozdziały i historia Felixa oraz Connora dobiegnie końca. Jak zawsze miłego czytanka i widzimy się w następnym, już przed ostatnim, rozdziale!

***

Tak jak Connor powiedział, rano po śniadaniu udaliśmy się do lekarza. Tam spędziliśmy kilka następnych godzin, w trakcie których miałem wykonywane najróżniejsze badania, aby można było wykluczyć jak najwięcej możliwych powodów mojego braku rui. Po zakończeniu badań byłem kłębkiem nerwów oczekując na wyniki. Nawet Connor choć starał się tego nie okazywać, zapewne chcąc zapewnić mi jak największe wsparcie, denerwował się tak samo jak ja.

Gdy Drew zaprosił nas ponownie do gabinetu wziąłem głęboki wdech, aby ukoić skołatane nerwy, ale nawet to nie pomagało. Siedząc naprzeciw niego złapałem dłoń mojej alfy w oczekiwaniu na to co zaraz usłyszymy.

— Badania, nie wykazały nic niepokojącego, dlatego też możecie zacząć ponownie oddychać — powiedział i uśmiechnął się w naszą stronę. Na jego słowa obaj odetchnęliśmy z ulgą.

— Więc dlaczego tak długo nie dostałem rui?

— Podejrzewam, że to problem natury psychicznej, może to być odpowiedź twojego organizmu na przebytą traumę lub silny stres, których niestety doświadczyłeś w ostatnim czasie. Nie masz się czym martwić i ze spokojem wyczekuj następnej rui.

— Tak zrobię i dziękuję. — Byłem teraz o wiele spokojniejszy i cieszyłem się, że badania nic nie wykazały. Tym samym nie mogłem się doczekać mojej rui, która miałem nadzieję nadejdzie szybciej niż później.

Chciałem tez jakoś wynagrodzić Connorowi czas, w którym on się o mnie martwił oraz podziękować za jego cierpliwość wobec mnie. Teraz kiedy wszystkie negatywne emocje ze mnie opadły wiedziałem, jak głupio się zachowałem nic mu od razu nie mówiąc. Znałem go i przecież już nie raz pokazał, że zależy mu na tym, aby nasz związek opierał się na wzajemnym zaufaniu.

W domu Connor powiedział, że musi na chwilę wstąpić do swojego gabinetu, a ja nie mając nic lepszego do roboty uznałem, że poczekam na niego w naszym pokoju. Nim jednak zdążyłem choćby wejść na półpiętro zostałem zatrzymany przez moje dwie przyjaciółki, które zdawały się czekać na nasz powrót. Głowami wskazały, bym poszedł za nimi. Oczywiście trafiliśmy do pokoju Caitlin, tam zostałem usadzony na łóżku, a dziewczyny stały nade mną z wyczekującymi wyrazami twarzy. Domyślałem się o co im chodzi, a to, że Tam wygadała się młodszej, żeńskiej wersji mojej alfy, było dla mnie tak oczywiste jak to, że jutro ponownie wzejdzie słońce.

— Nic mi nie jest, więc nie musicie się martwić. — Jak na zawołanie po moich słowach obie wypuściły powietrze z ust.

— A już się bałyśmy, że nie zostaniemy ciociami. — Zaśmiałem się na odpowiedź ciemnowłosej i z niedowierzaniem pokręciłem głową.

— Serio tylko to was martwiło?

— Bardziej martwiło nas to jakbyście obaj zareagowali, gdyby jednak się okazało, że z jakiegoś powodu nie dostaniesz już rui i co byśmy musiały zrobić, aby choć trochę was pocieszyć. Zdajemy sobie sprawę z tego, że raczej obaj chcecie mieć potomstwo, chyba, że o czymś nie wiemy.

— Wiecie chyba więcej niż my sami — zażartowałem i po tym przypomniałem sobie, że one mogą mi pomóc wpaść na pomysł co zrobić, aby choć w niewielkim stopniu wynagrodzić Connorowi moje ostanie zachowanie — Właśnie, macie jakiś pomysł co mógłbym zrobić dla Connora, w ramach przeprosin za ostatnie kilka miesięcy.

— Stań przed nim nago?

— Zrób mu mały pokaz striptizu?

Nie wierząc w to co właśnie usłyszałem, schowałem twarz w dłoniach, załamany i jednocześnie zawstydzony ich propozycjami. Czy one choć raz mogły nie sprowadzać wszystkiego do jednaj rzeczy? Westchnąłem zrezygnowany, po czym spojrzałem na nie.

W pogoni za szczęściemWhere stories live. Discover now