Rozdział 20

523 39 3
                                    

Hej, hej to znowu ja. Wiem, że znikanie na miesiąc bez słowa to nie jest najlepsza rzecz jaką można zrobić, ale potrzebowałam trochę czasu z powodów osobistych. Liczę, że teraz nie stanie się nic co mogło by mi przeszkodzić i spowodować moje kolejne zaginięcie
***

W domu zadziwiająco panowała kompletna cisza, prawie tak jakby nikogo nie było, co mnie zdziwiło. Zacząłem rozglądać się po pomieszczeniach w poszukiwaniu reszty, jednak nigdzie nie mogłem ich znaleźć. Nieprzyjemne uczucie przeszyło moje serce, a był to strach, co, jeśli coś się tutaj stało podczas mojej nieobecności? Szybko odgoniłem od siebie tą myśl, usłyszałbym to przecież. Po prostu wszyscy gdzieś sobie poszli i ja nie wiem, gdzie dokładnie. Ostatnim miejscem jaki się zostało była piwnica, nie chciało mi się wierzyć, że ich tam znajdę, ale warto spróbować.

Podszedłem do białych drzwi i nacisnąłem klamkę, zadziwiająco z dołu dobiegły mnie dźwięki rozmów, co tym bardziej mnie zdziwiło. Nie sądziłem, że te drzwi były dźwiękoszczelne. Ostrożnie zacząłem schodzić po niedużych schodkach, a dźwięki rozmów stawały się wyraźniejsze z każdym krokiem. Będąc już na dole, rozszerzyłem oczy ze zdziwienia, nie spodziewałem się, że zamiast normalnej piwnicy, zobaczę małe centrum dowodzenia. Wychodzi na to, że przez te dwa tygodnie tak naprawdę niewiele się dowiedziałem o moim nowym stadzie.

Oniemiały przyglądałem się Connorowi, który, stał nad mapą rozłożoną na stole i pokazywał coś palcem reszcie. Wyglądał bardzo przystojnie z poważną miną, wydając polecenia. Mógłbym tak stać dłużej podziwiając go, ale w końcu zostałem zauważony przez Helen, która zawołała moje imię. Zielonooki od razu spojrzał w moją stronę, a jego wzrok złagodniał, wyciągnął w moją stronę ręce, ufnie podszedłem do niego i wtuliłem się w te ciepłe, silne ramiona.

— Wszystko w porządku? — zapytał nie kryjąc troski, przy okazji łapiąc moją brodę w dwa palce, tym samym zmuszając, żebym na niego spojrzał. Posłałem mu uspokajający uśmiech i kiwnąłem głową.

— Tak, ucięliśmy sobie miłą pogawędkę — odpowiedziałem — Niestety, musiałem go do tej rozmowy zachęcać.

— Czego się dowiedziałeś? — Pytanie padło z ust Georga.

— Nie za wiele. Vincent chce zdobyć władzę na tych terenach, tylko i wyłącznie po to, aby móc później przejąć panowanie nad całym krajem. Ci, których złapaliście mieli zdobyć wasze zaufanie i wszelkie informacje przekazywać jemu. Na pewno chciał, zaatakować nas z zaskoczenia i otoczyć watahę ze wszystkich stron, a później ewentualnie porwać Lunę, aby osłabić stado. I niestety to było by na tyle, po tym Xavier zdechł. — Mówiąc, zwróciłem się w stronę wszystkich zebranych.

— To i tak lepsze niż gdybyśmy kompletnie nic nie wiedzieli, doskonale się spisałeś skarbie. — Connor objął mnie od tyłu i pocałował w czubek głowy, na co uśmiechnąłem się delikatnie. — Teraz to my wykorzystamy naszą szansę, od jutra zaczynamy treningi i zwiększamy obronę, nawet najmniejszy zwierzak ma się tutaj nie dostać. Również jutro, odbędzie się zebranie, powiadomcie resztę watahy, musimy w końcu przedstawić oficjalnie Felixa i ostrzec o nadchodzącej wojnie. Jak na razie możecie się rozejść.

Jak na zawołanie wszyscy zaczęli wychodzić z pomieszczenia, w końcu zostaliśmy tylko my dwoje. Pisk zaskoczenia wyrwał się z moich ust, kiedy poczułem dłonie na mojej talii, odwracające mnie w jego stronę, a następnie sadzające na stole. Nim zdążyłem jakkolwiek zareagować i zapytać o co chodzi, poczułem jego usta na swoich. I było to najlepsze uczucie w moim życiu, pozwoliłem mu na kompletną dominację, rozkoszując się dotykiem jego ciepłych, słodkich ust na moich, zapominając o otaczającym nas świecie i wszelkich moich zmartwieniach. Zarzuciłem ręce na jego szyję przyciągając jeszcze bliżej siebie, jęknąłem czując jego krocze napierające na moje. Dłońmi zaczął powoli błądzić po moich udach, co chwilę je ściskając. Czując jego język na mojej dolnej wardze od razu rozszerzyłem usta, chcąc posmakować go jeszcze bardziej. Zamruczałem gardłowo, na nowe przyjemne doznania, które mi dawał. Wiedziałem, że jeśli zaraz nie przerwiemy, skończymy kochając się na tym stole, co nie wydawało się złą opcją. Z żalem pozwoliłem mu się odsunąć, kończąc pocałunek. Zdecydowanie chciałem więcej, był to najprzyjemniejszy pocałunek w całym moim życiu.

— Wybacz, ale jeszcze chwila, a bym się nie powstrzymał. Mimo wszystko wolę, żeby nasz pierwszy raz był choć trochę bardziej romantyczny.

— Możemy zapalić tu kilka świeczek. — Zażartowałem, na co zaśmiał się perliście.

— Brzmi niezwykle kusząco, ale muszę odmówić — odpowiedział, jedną dłonią gładząc mój policzek — A jak już jesteśmy w tym temacie. Felix, kiedy masz najbliższą ruję?

Jego pytanie uświadomiło mi, że przez to wszystko kompletnie o niej zapomniałem, a była bliżej niż mogło się wydawać. Zaśmiałem się nerwowo i podrapałem ręką z tyłu głowy.

— Wypada w najbliższą pełnię. — Spojrzał na mnie zaskoczony.

— Czyli niecałe dwa tygodnie.

— Dokładnie tak.

— Wiem, że może to głupio zabrzmieć w końcu nie znamy się długo, ale czy chciałbyś się wtedy ze mną połączyć? Zrozumiem, jeśli wolisz poczekać, nie chcę cię do niczego zmuszać. — Teraz to on mnie zszokował, rozważałem taką opcję, ale nie sądziłem, że Connor będzie chciał to zrobić. Patrzył na mnie niepewnie przyglądając się mojej reakcji i czekając na odpowiedź.

— Oczywiście, że chcę. Tylko błagam, oszczędźmy sobie tych wszystkich oficjalnych ceregieli albo chociaż ograniczmy je do minimum. Chcę, żeby ten czas należał tylko do nas.

— Co tylko chcesz. — Odetchnął z ulgą, a w jego oczach widziałem samą radość. — Jutro na zebraniu powiadomimy wszystkich. A teraz chodźmy pewnie zastanawiają się czemu tak długo nas nie ma.

— Jasne. — Z jego małą pomocą zszedłem ze stołu. Po tym wyszliśmy z piwnicy, byłem zdziwiony, widząc, że na zewnątrz było już ciemno, chociaż była już jesień, więc nie powinienem być tym faktem zaskoczony.

Resztę dnia spędziliśmy razem, nie myśląc o tym co jest nieuniknione, ale o nas, abyśmy do czasu naszego połączenia poznali się jak najlepiej. Cieszyłem się mogąc spędzić z nim czas żartując, popijając ciepłą herbatę i najzwyczajniej w świecie zrelaksować się po męczącym dniu.  

W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz