Rozdział 35

365 38 3
                                    

Oficjalnie skończyłam sesję i ku mojemu szczęściu wszystko zaliczyłam! Także teraz na spokojnie mogę się skupić na planowaniu i pisaniu mojej kolejnej książki, która zapewne się tutaj za jakiś czas pojawi. Najprędzej będzie to końcówka roku, bo chcę mieć trochę rozdziałów w zapasie na wypadek zastoju pisarskiego. 

Mam nadzieję, że u was też wszystko w porządku i macie to szczęście odnajdywać rzeczy, które wywołują u was uśmiech.

***

Od ostatnich wydarzeń minęły niemalże trzy miesiące i chciałbym powiedzieć, że wszystko było w jak najlepszym porządku, ale wtedy bym skłamał. Choć nasze życie wróciło do normy, ja oprócz wypełniania obowiązków Luny i pomagania Connorowi w zarządzaniu stadem, dalej pracowałem, lecz teraz na pół etatu. Była jedna rzecz, która nie pozwalała cieszyć się spokojem jaki panował, do tej pory nie przeszedłem mojej rui i pomimo zapewnień lekarzy, że nie mam się czym martwić, zaczynałem myśleć, iż może coś rzeczywiście jest nie tak.

Oczywiście jeszcze z nikim nie podzieliłem się moim problemem i wątpliwościami jakie mnie nawiedzały. Mimo to przeczuwałem, że najbliższe mi osoby zaczynają coś podejrzewać. Connor, już kilkukrotnie próbował się dowiedzieć co mnie dręczy, jednak uspokajałem go i mówiłem, że to nic takiego. Nie chciałem go niepotrzebnie martwić, miał już wystarczająco na głowie, a kolejny problem, który być może jest tylko moim wymysłem, nie jest mu do niczego potrzebny. Wolałem dać sobie jeszcze trochę czasu i dopiero później pójść się ponownie przebadać.

Czymś co pozwalało mi się choć trochę oderwać od niepokojących mnie myśli, była właśnie praca i przebywanie w towarzystwie Tam, która zadomowiła się u nas na dobre i praktycznie każdy zaakceptował ją jako członkinię stada.

Dzisiaj ku mojemu zaskoczeniu Connor stwierdził, że wpadnie z chłopakami do baru. Było to dla mnie dziwne, ponieważ od kilku dni chodził zamyślony i jakby czymś zdenerwowany, ale oczywiście nie chciał mi nic powiedzieć, miałem tylko nadzieję, że chłopaki nie podsunęli mu jakiegoś dziwnego pomysłu. Dlatego też chodząc między stolikami i dostarczając zamówienia gościom czułem się bacznie przez nich wszystkich obserwowany, co tak naprawdę w niczym mi nie pomagało, a tym bardziej stresowało.

— Coś ty zrobił, że tak cię pilnują dzisiaj? — Usłyszałem, kiedy ponownie znalazłem się za barem.

— Ja? Nic. Mam wrażenie, że to wina Aarona, Josha i Briana, że tu dzisiaj są.

— Cóż, ostatnio byłeś jakiś nieobecny i chyba wiem, jaki pomysł podsunęli Connorowi — stwierdziła z przekąsem rudowłosa.

— Wierz mi ja też. Tylko, że to kompletnie co innego ostatnio zaprząta mi głowę — wyjaśniłem, nawet nie licząc na to, że rudowłosa nie będzie dociekać o co chodzi.

— Więc, co takiego? Bo wiem, że w życiu byś go nie zdradził czy wdawał się w jakieś denne romanse.

— Nadal nie dostałem mojej rui, co mnie martwi — odpowiedziałem, a Tam chyba połączyła kropki i spojrzała na mnie z politowaniem.

— I zgaduję, że przez cały ten czas do niczego między wami nie doszło?

— No...Nie? — Na moje słowa tylko westchnęła i przymknęła oczy.

— Boże drogi, Felix, kochaneczku ty mój, nie mogłeś mu tego powiedzieć?

— Nie chciałem go martwić, ma już i tak wystarczająco dużo na głowie.

— Wiem, że możesz jeszcze niektórych rzeczy nie ogarniać, bo powiedzmy sobie szczerze, twoje doświadczenie w związkach jest praktycznie zerowe, ale od tego właśnie masz swojego partnera, jeśli coś cię martwi, mówisz mu to i razem, powtórzę jeszcze raz żebyś zrozumiał, razem, szukacie rozwiązania problemu. Inaczej on będzie się zastanawiał o co chodzi i jeśli ty mu nie powiesz, będzie dochodziło do właśnie takich sytuacji.

W pogoni za szczęściemWhere stories live. Discover now