Bez słów

522 27 35
                                    

tw; ptsd, trauma, atak paniki
___________________________________________

- dobry... - burknęłam, widząc przez ledwo otwarte oczy, że współlokatorzy siedzący przy wyspie kuchennej wpatrują się we mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.

- A ty co tak wcześnie wstałaś? - zdziwił się starszy z nich.

- Do roboty idę, z resztą tak jak wy... - do kuchni zeszłam niemal tak, jak wstałam. Na moje szczęście dwa, ścisło splecione warkocze bokserskie dobrze się trzymały, dzięki czemu zaoszczędzę trochę czasu.

- Jak to dzisiaj? - spytał wyraźnie zdziwiony Gabryś.

- No normalnie, dzisiaj - mruknęłam, nalewając sobie kawy z ekspresu.

- Britney, jesteś pewna? Nie powinnaś się tak spieszyć... - spojrzał na mnie Benio niemal śmiertelnie poważnie.

- Nic mi nie jest. Idę normalnie do pracy. Tak jak dawniej. - powiedziałam stanowczo, i uprzedzając ich argumenty dodałam dobitnie: Koniec dyskusji.

- Ale wiesz, że trzeba dzisiaj być wcześniej? Martyna zwołała jakieś ważne spotkanie... - mruknął Nowak, popijając łyk kawy.

- Wiem, wiem... Ale muszę zacząć od kawy - gdy tylko nalałam sobie tego niebiańskiego napoju do mojego ulubionego kubka, zawróciłam w kierunku schodów - Nie czekajcie na mnie, ja najwyżej później dojadę!


***

Pośpiesznym krokiem weszłam na bazę z myślą, że jestem już spóźniona. W socjalnym zebrana była już część osób, których oczy w jednej chwili skupiły się na mnie.

- Britney? Co tu robisz? - usłyszałam zdziwione głosy kolegów i koleżanek.

- Właściwie to co wy. Pracuje. - miałam nadzieję, że nie brzmię bardzo chamsko, ale nie wiedziałam już jak reagować na bombardujące mnie od samego rana debilne pytania.

- Miałaś mieć urlop... - usłyszałam zdezorientowany głos Soni.

- No miałam... ale wyszło jak wyszło - spojrzałam na Nowego, a później na Piotrka, którzy tylko chylili głowy lub szukali czegoś za oknem.

- Są już wszyscy? - odwróciłam się, gdy usłyszałam głos wchodzącej do środka kierowniczki.
Oparłam się o blat tuż obok Nowaka i Baśki, gdyż widziałam po minie Strzeleckiej, że zapowiada się ciężka rozmowa.
Poczułam po chwili, jak ktoś delikatnie łapie i ściska mój nadgarstek. Gdy zdałam sobie sprawę z tego, kto to może robić bałam się odwrócić wzrok. Przypomniałam sobie sytuację z plaży. Na samą myśl czułam, że wszystkie organy w moim brzuchu tańczą jakąś belgijkę lub poloneza.

Gdy jednak dotarł do mnie zapach z tej strony, wiedziałam, czyja to dłoń. Odwróciłam się w stronę zdezorientowanej przyjaciółki.

- Wszystko w porządku? - zmarszczyła brwi, na co ja tylko skinęłam głową - Dobrze, że jesteś.
Uśmiechnęłam się do niej szczerze, gdy Martyna się odezwała.

- Jak możecie zobaczyć, w zeszłym tygodniu wrócił do nas Nowy, dzisiaj dołącza również Britney - powiedziała, na co przyjaciele zaczęli klaskać i nas witać - Jeszcze czekamy na Kubę, ale gorąco wierzę, że to tylko kwestia czasu.

Szczęsny oberwał zdecydowanie najmocniej przez ich plan, dzięki któremu udało nam się jakimś cudem uwolnić. To, że jego rekonwalescencja będzie trwała najdłużej było właściwe pewne.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Oct 09, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now