Najbardziej prawdopodobna teza

1K 46 38
                                    

Kiedy Kubie udało się w końcu odblokować drzwi, weszliśmy po kolei do pokoju, zostawiając walizki na środku. Rozejrzałam się. Znajdowaliśmy się w przytulnym saloniku z gustownym aneksem kuchennym. Przed kanapą, po której bokach znajdowały się dwa fotele, była telewizja, na ścianach wisiały malowane krajobrazy wodne. Pokój był urządzony w odcieniach niebieskiego. Duże okna okalały ciężkie, ciemnogranatowe zasłony aż do ziemi. Ogrzewana podłoga była pokryta ciemną wykładziną, przez co była milusia i ciepła. Po prawej stronie znajdowała się sypialnia. Ona z kolei była w odcieniach zieleni. Nie była to jednak pstrokata zieleń, tylko trochę jaśniejsza od butelkowej, spokojnej zieleni. W pokoiku były 4 łóżka - po dwa przy przeciwległych ścianach. Przy każdym znajdował się mały, biały stoliczek nocny z lampką. Tutaj ściany zdobiły obrazy leśne. Niesamowitego klimatu tym pomieszczeniom nadawały skośne dachy - drewniane ramy okien jeszcze bardziej podbijały charaktery obu pomieszczeń. Jednak brakowało tu trochę różu. Znajdowała się tu również łazienka - wanno-prysznic będzie idealnym rozwiązaniem. Jednak chyba największą zaletą są wielkie, przestronne lustra i dobre oświetlenie.

Zdjęliśmy buty i ustawiliśmy je w rządku przy drzwiach, które zablokowaliśmy od wewnętrznej strony. Powiesiliśmy kurtki na wieszaku i zanieśliśmy walizki do sypialni. Wybrałam łóżko obok Basi i położywszy walizkę obok łóżka, otworzyłam ją, by rozpakować część rzeczy. W tej kwaterze znajdowały się dwie szafy - jedna w salonie, a druga tu. Ponad to, w tym pokoju znajdowała się całkiem duża i wysoka komoda. Podzieliliśmy się więc całkiem sprawiedliwe, zważywszy na wielkość naszych bagaży - chłopaki wzięli komodę, a każda z nas miała do dyspozycji jedną szafę. Problem, która po swoje rzeczy będzie musiała chodzić aż do salonu rozwiązaliśmy jak dorośli i poważni ludzie - zagrałyśmy w papier, kamień, nożyce. Tym razem szczęście towarzyszyło mi. Rozkładałam swoje rzeczy na półki, kiedy zapytałam:
- Może bym jakiś podwieczorek zrobiła? Starsznie głodna jestem...
- Ja mam ser żółty, szynkę... I dżem od babci - powiedziała Basia.
- No to ja mam chleb tostowy, trochę masła, kiełbasę, trochę małych paczek keczupu... - wymieniał Kuba.
- A ja mam tylko trochę sałatki że smażonych pieczarek, cukini i papryki, trochę kiśli, budyń, jakieś chipsy... - dodał Nowy.
- Dobra, to dajcie to, pójdę się rozejrzeć, co właściwie w tej kuchni jest - zabrałam składniki od przyjaciół. Zaczęłam przeglądać każdą szafkę po kolei w nadziei, że znajdę jakiś toster czy coś. Usiłowałam dosięgnąć najwyższych półek, jednak jestem za niska. Gdy już brałam krzesło znajdujące się przy stole, podszedł do mnie niepewnym krokiem Nowy. Zachowywał się dziwnie, był taki jakby... zdystansowany do mnie. Nie wiedziałam, dlaczego tak się zachowuje. Znowu powiedziałam coś nie tak? Jeśli tak, to kiedy? W górnej półce, do której dosięgnąć pomógł mi Nowy znajdował się toster. Skierowałam się w stronę sypialni i oparłam się o framugę.
- Ej, znalazłam toster. Kto chce tosty? - spytałam wszystkich zebranych. I oczywiście wszyscy byli chętni.
Nowak widząc, że tylko on siedzi bezczynnie, niepewnie powiedział.
- To może Ci pomogę...
Widziałam kątem oka jak przyglądał się mi. Starał się być oddalony o kilkadziesiąt centymetrów, jak bym miała go co najmniej zagryźć na śmierć. Jednak nie przestawał mnie obserwować. O co mu chodzi? Przecież nie zrobiłam nic złego... A może chodzi o to, co mu się przyśniło? O co jeśli wcale nie spał i usłyszał wszystko co wtedy powiedziałam?
Gabriel odgrzewał na patelni pieczarki, cukiernie i paprykę, wkrajając do tego szynkę, ja zaś tarłam na tarce kostkę sera. Wtedy rozbrzmiał dźwięk powiadomienia w moim telefonie. Kolega nie spuszczał mnie z oczu. Zobaczyłam, że to SMS z niezapisanego numeru. Odblokowałam telefon, by to sprawdzić.

"Kim jest ten mężczyzna?"

Szok od razu namalował się na mojej twarzy. Bezwładnie moją szczęka poleciała w dół. Oho, zaczyna się. Powinnam była się tego spodziewać. Przecież wiedziałam, że tak to będzie wyglądało. Doigrałam się. Przecież zawsze, jak już wszystko się układa musi coś się zacząć pieprzyć. Założę się, że nie da mi już spokoju. Kaplica. Koniec.
- Britney... Wszystko okej? - zmarszczył brwii chłopak. Zapomniałam, że przez cały czas przyglądał się jak trę ser na tarce.
- Mhm - mruknęłam, chciaż doskonale wiedziałam, że mi nie uwierzy. Szybko zablokowałam telefon i odłożyłam go na blat. Kontynuowałam przygotowywanie kolacji. Nowy nie przestawał mi się przyglądać. Teraz wzbudziłam jego wątpliwości, więc raczej nie spuści mnie z oka.
Po chwili znowu usłyszałam powiadomienie telefonu. Wzięłam go do ręki i przeczytałam.

Przeznaczeni sobie | Na sygnaleWhere stories live. Discover now